Bułgarscy przewoźnicy spalili ciężarówkę w proteście przeciw przepisom UE. "To nasza odpowiedź"
Właściciele bułgarskich firm transportowych, przeciwni nowym przepisom UE ws. przewoźników drogowych, spalili w czwartek w Płowdiwie dużą ciężarówkę. - To nasza odpowiedź dla Brukseli, nasza przyszłość. Czekamy na falę upadłości”- powiedział jeden z protestujących.
Jeżeli budzące kontrowersje regulacje zostaną definitywnie przyjęte i wejdą w życie, taki sam los czeka całą naszą branżę - powiedział szef jednego ze stowarzyszeń przewoźników Jordan Arabadżijew.
- Chodzi o najbardziej skandaliczny projekt ustawy w całej historii Parlamentu Europejskiego. Tyle razy był odrzucany, co świadczy, że coś z nim nie jest w porządku. Jest to protekcjonistyczny dokument, który dzieli Europę na dwie. Wciąż jednak mamy nadzieję, że rozum zwycięży - dodał.
Według stowarzyszenia bułgarskich przewoźników branża zatrudnia ponad 120 tys. osób. Ewentualne wejście w życie nowych przepisów ich zdaniem zmusi części mniejszych firm do ogłoszenia upadłości, nasili trudności finansowe dużych spółek i zmusi je do zmniejszenia zatrudnienia. Przewoźnicy przekonują, że unijne przepisy zagrażają normalnemu życiu prawie 500 tys. osób, w tym zatrudnionych w branży i ich rodziny.
Regulacje niekorzystne m.in. dla Polski
Europarlament poparł w czwartek propozycje nowych przepisów w sprawie przewoźników drogowych. Sprawa dotyczy kontrowersyjnych regulacji niekorzystnych dla Bułgarii, Rumunii, Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, zakładających m.in. objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników. Przyjęcie regulacji forsują natomiast kraje zachodniej Europy, m.in. Francja.
Przyjęte przez PE propozycje będą teraz przedmiotem negocjacji z krajami członkowskimi UE i Komisją Europejską. Z tych rozmów ma wyłonić się ostateczny kształt przepisów.
Czytaj więcej
Komentarze