Wójt po wyjściu z aresztu zwolnił dwóch pracowników urzędu. Interweniowała policja
W środę w urzędzie gminy w wielkopolskim Żelazkowie interweniowała policja na skutek zawiadomienia przez dwóch pracowników urzędu o wyrzuceniu ich z pracy przez wójta Sylwiusza J. - poinformowała rzecznik prasowy kaliskiej policji Anna Jaworska-Wojnicz. To był pierwszy dzień pracy wójta po opuszczeniu aresztu więziennego w związku z oskarżeniem go o znęcanie się nad rodziną.
Rzecznik prasowy kaliskiej policji Anna Jaworska-Wojnicz poinformowała, że w środę policjanci interweniowali w urzędzie gminy Żelazków w związku z zawiadomieniem "o nieporozumieniach kadrowych". Sylwiusz J. nakazał dwóm pracownikom urzędu opuszczenie miejsca pracy. Ci odmówi wykonania polecenia i wezwali policję. - Policja poinformowała pracowników, że tego typu nieporozumienia rozstrzyga sąd pracy - powiedziała rzecznik prasowy kaliskiej policji.
Od 5 lutego przebywał w areszcie
Wójt gminy Żelazków od 5 lutego przebywał w areszcie w związku z postawieniem mu m.in. zarzutów znęcania się nad członkami rodziny w okresie między sierpniem 2018 r. a 20 stycznia 2019 r., za co grozi mu do 5 lat więzienia.
- Areszt zastosowano, by zapewnić prawidłowy tok postępowania i bezpieczeństwo rodzinie wójta - tłumaczył wówczas rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler.
Sylwiusz J. miał przebywać w areszcie do pierwszych dni maja. Tymczasem w środę rano pojawił się w urzędzie gminy, ponieważ na wniosek członków rodziny wójta prokurator musiał zmienić decyzję o zastosowaniu tymczasowego aresztu. - Od obrońcy i podejrzanego wpłynął wniosek, do którego dołączone były pisemne oświadczenia pokrzywdzonych członków rodziny o tym, że nie wnoszą oni o stosowanie tymczasowego aresztowania wobec Sylwiusza J. - powiedział prokurator Maciej Meler. W zaistniałej sytuacji prawnej - jak wyjaśnił - przepisy nakazują uchylenie środka izolacyjnego.
Rodzina z niebieską kartą
W to miejsce prokurator zastosował dozór policyjny. Obowiązkiem J. jest stawiennictwo trzy razy w tygodniu w budynku Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. - Ponadto oskarżony ma zakończyć terapię uzależnień od alkoholu w zamkniętym ośrodku, podjąć leczenie farmakologiczne w zakresie leczenia uzależnień, być w stałym kontakcie z poradnią uzależnień, podjąć terapię, związaną z zachowaniami agresywnymi. W ramach tego środka zastosowane też będzie poręczenie osoby godnej zaufania, które ma wpłynąć do prokuratury najpóźniej do 29 marca - powiedział prokurator Maciej Meler.
Dodał, że do tego dnia Sylwiusz J. musi też wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł.
Jednak nie wiadomo, w jakim terminie J. jest zobowiązany odbyć terapię w ośrodku zamkniętym.
Sylwiusz J. od sierpnia 2017 r. ma założoną tzw. niebieską kartę, co jest sygnałem dla policji, że w rodzinie dochodzi do przemocy.
"Mam świadomość, że Was zawiodłem"
We wtorek wójt wydał oświadczenie, które zostało zamieszczone na oficjalnej stronie urzędu gminy.
"Dziękuję wszystkim za wsparcie w tym trudnym dla mnie i mojej rodziny czasie. Mam świadomość, że Was zawiodłem. Niestety nie zdawałem sobie sprawy z rozmiaru problemu i możliwych następstw mojej choroby. Dlatego zdecydowałem się na natychmiastową terapię i walkę z chorobą alkoholową będącą źródłem mojego negatywnego zachowania" - napisał J.
"Przepraszam moich najbliższych, wszystkich funkcjonariuszy Straży Pożarnej, Policjantów oraz inne osoby dotknięte skutkami mojego zachowania. Nigdy nikomu świadomie nie chciałem wyrządzić krzywdy, wprowadzić w błąd, obrazić, czy w jakikolwiek inny sposób urazić swoim zachowaniem" - dodał.
Podziękował także wszystkim za daną mu szansę i poprosił o dalsze wsparcie i modlitwę. "Nie zawiodę Was!" - zadeklarował.
5 tys. złotych grzywny za prowadzenie ślubu pod wpływem
Odrębne postępowanie w sprawie wójta Żelazkowa prowadzi także kaliska policja w związku ze wszczęciem przez Sylwiusza J. fałszywego alarmu. Sprawa dotyczy wezwania przez J. policji do rzekomej kolizji drogowej, w wyniku której sprawca miał uszkodzić ogrodzenie domu wójta. Okazało się, że kolizja była badana przez funkcjonariuszy drogówki już kilka dni wcześniej.
W 2017 r. wójt Żelazkowa został ukarany kwotą 5 tys. zł grzywny za udzielenie ślubu pod wpływem alkoholu. Prokuratorskie postępowanie wykazało wówczas, że w chwili udzielania ślubu wójt miał nie mniej niż 2,4 promila alkoholu we krwi.
Obowiązki wójta wielkopolskiego Żelazkowa na czas aresztowania Sylwiusza J. - decyzją premiera Mateusza Morawieckiego - pełniła Żaneta Lasiecka-Stodolna, dyrektor biura posła PiS Jana Dziedziczaka, która w środę podjęła decyzję o zakończeniu pełnienia obowiązków komisarza, choć nie dostała żadnego oficjalnego zawiadomienia w tej sprawie ze strony prokuratury lub sądu.
"Nikt nie był w stanie ustalić kiedy wójt wróci do urzędu"
Rzecznik prasowy Wojewody Wielkopolskiego w Poznaniu Tomasz Stube wyjaśnił, że umocowanie prawne komisarza gminy polegało na tym, że Żaneta Lasiecka-Stodolna miała pełnić funkcję wójta w gminie "do czasu ustania przesłanki uniemożliwiającej wójtowi kierowanie gminą".
- Jeżeli ta przesłanka w postaci aresztu ustała, to funkcja komisarza też ustaje. W powołaniu komisarza nie znalazła się żadna data, bo nikt też nie był w stanie określić, kiedy wójt wróci do urzędu i na jakiej podstawie. Skoro wrócił na swoje stanowisko, to pani komisarz ustępuje - powiedział Stube.
Dodał też, że potrzebne jest wypracowanie konkretnych przepisów regulujących podobne sytuacje, choćby po to, żeby wymiana na stanowiskach odbywała się "w sposób elegancki".
- W takiej sytuacji urząd wojewódzki nie może nawet interweniować, bo nie jest stroną w sprawie. Dlatego wystąpimy do prokuratury o potwierdzenie decyzji w sprawie wójta Żelazkowa, bo na piśmie nic nie mamy - poinformował Tomasz Stube.
Czytaj więcej
Komentarze