Tusk: dyrektywa o prawach autorskich to rozwiązanie bezpieczne
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk powiedział w środę dziennikarzom w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, że dyrektywa o prawach autorskich to rozwiązanie bezpieczne z punktu widzenia wolności w internecie.
- Odnoszę wrażenie, że wiele argumentów przeciwko dykretywie miało charakter trochę demagogiczny. Według mojej oceny nie są zagrożone wolności w internecie - oświadczył Tusk.
"Nieidealne, ale sensowne rozwiązania"
Jego zdaniem dzięki nowym regulacjom obrona praw autorskich wreszcie doczekała się "może nie idealnych, ale sensownych rozwiązań".
Jak dodał, "istotą sprawy była fundamentalna ochrona praw autorskich i wydaje się, że podjęto trafną decyzję". - Ale rozumiem też wszystkie te obawy, emocje, szczególnie młodych ludzi. Wydaje się, że jednak one są nie do końca dziś uzasadnione - wskazał Tusk.
Parlament Europejski poparł we wtorek unijną dyrektywę o prawach autorskich. W głosowaniu 348 europosłów było za, 274 przeciw, a 36 wstrzymało się od głosu. Dyrektywę muszą teraz zaakceptować państwa członkowskie UE.
Wiśniewska: poparcie dyrektywy to głos za cenzurą prewencyjną
- Poparcie dyrektywy o prawie autorskim to głos za prewencyjną cenzurą i subiektywnym blokowaniem treści - oceniła europosłanka Jadwiga Wiśniewska (EKR, PiS).
Zdaniem Wiśniewskiej niejasność pojęć i terminów użytych w dyrektywie, przegłosowanej we wtorek przez Parlament Europejski, będzie wywoływała niepewność wielu zainteresowanych stron i w rezultacie może ograniczać prawa obywateli UE.
- Prawo i Sprawiedliwość jest za poszerzaniem obszarów wolności. Prawa autorskie trzeba chronić, ale nie kosztem praw użytkowników internetu - podkreśliła.
Według Wiśniewskiej regulacja wzmacnia dominującą pozycję gigantów medialnych i osłabia mniejsze podmioty, których nie będzie stać na płatne licencje. - Projekt był "testowany" w Niemczech i Hiszpanii i doświadczenie to pokazuje, że małe wydawnictwa po prostu padły. Spowoduje to zakłócenia na rynku i pogłębienie dominacji dużych platform - uważa europosłanka.
Kontrowersyjne art. 11 i 13
Przyjęcie dyrektywy oznacza dla PE koniec procesu legislacyjnego, który rozpoczął się w 2016 r. Teraz państwa członkowskie będą musiały zatwierdzić decyzję Parlamentu w nadchodzących tygodniach. Jeśli państwa członkowskie zaakceptują tekst przyjęty przez europarlament, wejdzie on w życie po opublikowaniu w dzienniku urzędowym, a następnie państwa członkowskie będą miały dwa lata na jego wdrożenie.
Dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. W założeniu ma sprawić m.in., że właściciele praw autorskich - muzycy, autorzy scenariuszy, twórcy - będą mieli możliwość wynegocjowania lepszych umów o wynagrodzenie za korzystanie z ich utworów, gdy są one udostępnianie na platformach internetowych.
PE napisał po głosowaniu w komunikacie, że YouTube, Facebook i Google News to niektóre z tych największych firm internetowych, na które przepisy te będą miały największy wpływ. Wskazał też, że jednocześnie w efekcie wejścia w życie nowych regulacji internet pozostanie przestrzenią wolności słowa.
Nie wszyscy podzielają jednak to zdanie. Przeciwnicy tych regulacji mają wątpliwości, czy przepisy nie będą ograniczały wolności słowa w sieci. Wcześniej Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg nie poparły wypracowanego porozumienia w Radzie UE w tej sprawie.
Te podziały w UE unaoczniła debata, które odbyła się krótko przed głosowaniem. Podczas emocjonalnej dyskusji część europosłów opowiedziała się za odrzuceniem dyrektywy, inni za jej przyjęciem pod warunkiem usunięcia niektórych artykułów, a część za jej przyjęciem w całości.
Najwięcej kontrowersji budzą artykuły 11 i 13 dyrektywy, które we wtorek zostały poparte przez PE. Artykuł 13 wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, natomiast artykuł 11 dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.
Czytaj więcej
Komentarze