"Polska stała się mniej przyjazna dla oszustów". Były doradca resortu finansów przed komisją ds. VAT
W latach 2007-2015 w walce z oszustwami podatkowymi prowadzono jedynie działania doraźne, nie było zmian systemowych - zeznał we wtorek przed komisją śledczą ds. VAT b. członek Rady Konsultacyjnej Prawa Podatkowego przy MF doradca podatkowy Jerzy Martini.
Jak podkreślał Martini, odwrotne obciążenia VAT jest bardzo skuteczne, ale w krótkim czasie, ponieważ oszuści szybko przenoszą się do innej branży. Świadek nie podjął się oceny różnych szacunków wielkości luki VAT. Jak dodał, "na pewno była to kwota ogromna i wszyscy widzieli, że jest to zjawisko powszechne. Teraz obserwuję, że tego jest mniej".
"Wzrost ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej"
- To nie było tak, że nagle zmieniły się rządy i nagle się wszystko zmieniło. Ale teraz ja nie widzę przypadków, żeby przychodzili przedsiębiorcy, którzy się wciągnęli w oszustwa VAT-owskie. Ze swojej perspektywy widzę tych spraw nowych mniej - zaznaczył Martini. - Co najmniej od 2009 r. było oczywiste, że wyłudzenia rośną dramatycznie, szacowaliśmy, że wyłudzenia mogą stanowić nawet 40 proc. luki VAT - dodał.
Pytany o solidarną odpowiedzialność jako formę walki z oszustwami, stwierdził, że w pierwotnej wersji to było dobre rozwiązanie, bo odstrasza podmioty od wejścia we współpracę z oszustami. Ale, jak wskazał, koncepcja zaufanego podatnika została "podkopana" tym, że ci, którzy mieli być "zaufanymi", często byli "profesjonalnymi mafiosami", którzy działali na większą skalę i byli w stanie zainwestować w kaucję gwarancyjną. - Dobre rozwiązanie zostało całkowicie zneutralizowane. Oszuści byli profesjonalistami, przedsiębiorcy nie domyślali się, że mają do czynienia z oszustem - ocenił.
- Ewidentnym zaniedbaniem państwa było to, że oszuści hulali, byli niezbyt tępieni, co spowodowało potworny wzrost ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej - oświadczył Martini.
"Szkoda, że administracja nie publikowała ostrzeżeń"
Świadek ocenił też, że zasadnicze znaczenie dla walki z oszustami ma szybka detekcja podejrzanych działań, a nie jakość przepisów. - Mafie, gangsterzy w ogóle przepisów nie przestrzegają - wskazał. Jego zdaniem, przez lata aparat skarbowy nie miał narzędzi do szybkiej detekcji, a najlepszym rozwiązaniem, jakie zaproponowano był centralny rejestr faktur. Rejestr nie został dotychczas wdrożony, ale świadek przyznał, że jest to "gigantyczne przedsięwzięcie, a jego wdrożenie wymaga wielu lat. Natomiast Jednolity Plik Kontrolny, jaki wprowadzono, Martini uznał za rozwiązanie "średniej klasy", choć - jak dodał - samo jego wdrożenie to spory sukces.
Jego zdaniem, w działaniach administracji zabrakło elementu edukacyjnego, pod hasłem "uważaj od kogo kupujesz", uświadamiającego uczciwych przedsiębiorców oraz skierowanego do potencjalnych "słupów". - Szkoda, że administracja nie publikowała ostrzeżeń dla podatników - ocenił.
Świadek zaznaczył, że z analizy doświadczeń innych krajów walczących z wyłudzeniami podatkowymi wynika, że "oszuści zawsze wybierają sobie państwo, w którym najlepiej działać, a jak im się trochę utrudni, to idą dalej". Dodał, że przez lata Polska była takim państwem. Zaznaczył, że obecnie elementów utrudniających działanie przestępcze jest na tyle dużo, że "Polska stała się dla nich mniej przyjazna".
Czytaj więcej
Komentarze