Petru: nie było takiej eksplozji wydatków w jednym roku od czasów Gierka
- Nie było od czasów Edwarda Gierka w Polsce takiej eksplozji wydatków w jednym roku, jaką PiS planuje na rok 2020. Spowalnia tempo wzrostu gospodarczego i dochody z VAT-u nie będą tak rosły, jak w latach poprzednich. Już pierwsze sygnały wskazują, że zamiast 9 proc. przyrostu dochodów z VAT-u mamy przyrost tylko o 2,5 proc. - powiedział we wtorek w Toruniu lider partii Teraz! Ryszard Petru.
Petru zwrócił uwagę, że wraz z innymi ekonomistami podpisał list, w którym wskazali, że to, co PiS proponuje na przyszły rok jest niezgodne z ustawą o finansach publicznych, która mówi o regule wydatkowej.
- Ma ona (reguła wydatkowa – red.), upraszczając, pozwalać na trzymanie budżetu w ryzach. To co w tym momencie zostało zaproponowane przekracza regułę wydatkową o ok. 70 mld zł. Nie dziwię się zamieszaniu wokół minister finansów Teresy Czerwińskiej, bo każdy odpowiedzialny szef tego resortu powinien w takiej sytuacji podać się do dymisji. Programy socjalne w różnej formie mogą być akceptowalne, ale nie w formie zagrażającej stabilności nie tylko finansów publicznych, ale całej polskiej gospodarki - wskazał lider partii Teraz!.
Petru zbierał we wtorek w Toruniu podpisy pod obywatelskim projektem ustawy w sprawie przywrócenia handlu w niedziele. Aby projekt mógł zostać wniesiony do Sejmu, obywatelski Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Uwolnijmy handel" powinien zebrać co najmniej 100 tys. podpisów.
"Polacy są wkurzeni na zakaz handlu"
Na razie podpisy zbierane są głównie w dużych miastach - akcję podobną do tej w Toruniu przeprowadzono wcześniej w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Katowicach. W każdym z tych miast w ciągu kilku godzin zebrano - według organizatorów - ponad tysiąc podpisów.
- Z danych Biura Analiz Sejmowych wynika, że polskie małe sklepy straciły w wyniku zakazu handlu w niedziele przychody na poziomie 20-30 procent. Rozmawiamy z ludźmi i spotykamy wielu, którzy pracują w placówkach handlowych. Okazuje się, że muszą pojawiać się w pracy 15 minut po północy w nocy z niedzieli na poniedziałek, aby przygotować sklep do pracy w poniedziałek. Coś, co miało chronić pracowników i dawać im wolną niedzielę, w efekcie powoduje, że muszą oni pracować przez całą noc. Kto na tym zakazie zyskał? Wielkie sieci, w których sprzedaż wzrosła o 8 procent. Zyskały też stacje benzynowe, w których sprzedaż wzrosła o 13 procent. Ktoś być może miał szczytne idee, żeby pracownicy mieli wolną niedzielę, ale efekt jest taki, że zamiast wolnej niedzieli mogą stracić pracę - powiedział Petru.
Z danych, które przedstawił Petru, wynika, że od wprowadzenie w Polsce zakazu handlu w niedzielę "padło" w Polsce 16 tysięcy małych sklepów, z czego ok. połowy wprost przez te przepisy. Ocenił, że Polacy są wkurzeni na zakaz handlu.
Czytaj więcej
Komentarze