May: brak poparcia dla trzeciego głosowania nad umową ws. brexitu
Premier Wielkiej Brytanii Theresa May oceniła w poniedziałek, że w parlamencie wciąż nie ma poparcia dla projektu umowy ws. brexitu, oraz wstrzymała poddanie go pod kolejne głosowanie, niezbędne, jeśli kraj ma opuścić Unię za porozumieniem w terminie 22 maja.
Wcześniej media spekulowały, że deputowani mieliby po raz trzeci głosować nad rządowym projektem we wtorek. Dotychczas Izba Gmin odrzuciła ten dokument dwukrotnie, w styczniu (różnicą 230 głosów) i marcu br. (149 głosów).
- Z żalem muszę uznać, że obecnie nie ma wystarczającego poparcia w Izbie dla trzeciego głosowania nad porozumieniem. Nadal prowadzę jednak dyskusję z posłami po obu stronach Izby, aby (je) uzyskać, abyśmy mogli doprowadzić do niego w tym tygodniu i zagwarantować (realizację) brexitu - powiedziała May.
Unijni liderzy zdecydowali w ubiegłym tygodniu, że parlament w Londynie ma czas do piątku, aby przegłosować projekt umowy z Unią Europejską i opuścić Wspólnotę na zapisanych w niej warunkach w nowym terminie 22 maja br.
W razie nieprzyjęcia proponowanej umowy do końca tygodnia W. Brytania będzie miała czas jedynie do 12 kwietnia, aby albo zdecydować się na brexit bez umowy albo na przedłużenie swego członkostwa w UE i znalezienie wyjścia z impasu politycznego, np. przez drugie referendum lub zmianę proponowanego modelu relacji z UE (np. przez pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej).
"W. Brytania jest tylko jedną częścią równania"
Szefowa rządu zapowiedziała, że w razie nieprzyjęcia projektu umowy jej rząd będzie "pracował nad znalezieniem większości dla dalszego działania".
Jednocześnie sprzeciwiła się proponowanemu przez grupę posłów planowi przejęcia kontroli nad porządkiem obrad w najbliższą środę w celu przeprowadzenia serii orientacyjnych głosowań, które miałyby wybadać szanse uzyskania poparcia Izby Gmin dla alternatywnych rozwiązań, w tym różnych modeli relacji z UE lub nawet zorganizowania ponownego referendum w sprawie brexitu.
O tym, czy do takich głosowań dojdzie, parlamentarzyści będą mogli zdecydować jeszcze w poniedziałek, kiedy w wieczornym bloku zagłosują nad szeregiem poprawek do niewiążącego prawnie projektu uchwały na temat stanu negocjacji dotyczących opuszczenia Wspólnoty.
May mówiła, że przedstawiona propozycja byłaby "niemile widzianym precedensem, który zakłóciłby równowagę między naszymi demokratycznymi instytucjami", zapewniając zarazem, że rząd zamierza wyjść z podobną inicjatywą orientacyjnych głosowań w sprawie brexitu.
Premier zastrzegła, że jest krytyczna wobec takiego podejścia, przypominając, że w przeszłości prowadziło to do sprzecznych wniosków lub do sytuacji, w której przyjęcie jakiegoś wniosku okazywało się niemożliwe. - Istnieje też ryzyko związane z tym, że w sprawie brexitu W. Brytania jest tylko jedną częścią równania, a takie głosowania mogą doprowadzić do rezultatu, którego nie da się wynegocjować z Unią Europejską - dodała.
Jednocześnie podkreśliła w tym kontekście, że wynik takiej procedury nie byłby koniecznie wiążący prawnie dla jej rządu, tłumacząc, że "żadna władza nie może podjąć +w ciemno+ zobowiązania do realizacji pewnego działania, kiedy nie wie, jakie ono może być". Zapewniła jednak, że jej administracja będzie "konstruktywnie zaangażowana w ten proces".
"Zwiększenie presji na eurosceptyczne skrzydło Partii Konserwatywne"
Ostrożne słowa May wynikają z obawy, że takie postępowanie mogłoby wskazać znaczące - lub nawet większościowe - poparcie Izby Gmin dla jakiejś formy miękkiego brexitu (np. przez pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej) lub przeprowadzenia drugiego referendum w tej sprawie.
Szefowa rządu zasygnalizowała w toku debaty swój jednoznaczny sprzeciw wobec takiego scenariusza, mówiąc, że "nikt nie chciałby wspierać opcji" sprzecznej z programem politycznym, który był podstawą uzyskania mandatu w wyborach parlamentarnych z 2017 roku. Pośrednio wykluczyła w ten sposób swoją akceptację dla organizacji ponownego plebiscytu.
Taki wynik procedury parlamentarnej - gdyby została przeprowadzona w najbliższych dniach - mógłby jednak pozwolić premier na zwiększenie presji na eurosceptyczne skrzydło Partii Konserwatywnej i północnoirlandzką Demokratyczną Partię Unionistów (DUP), które dotychczas odmawiały poparcia porozumienia z UE.
Downing Street liczyłoby na to, że w obliczu rosnącego ryzyka złagodzenia kursu wobec Brukseli lub wręcz odwrócenia decyzji o opuszczeniu Wspólnoty krytyczni posłowie mogliby w ostatniej chwili przed piątkowym terminem zdecydować się na udzielenie warunkowego poparcia rządowemu projektowi wyjścia z UE.
Przedstawiciele DUP Nigel Dodds i Sammy Wilson skrytykowali jednak takie podejście, deklarując, że nie dadzą się zastraszyć, aby poprzeć porozumienie w sprawie brexitu, i krytykując premier za decyzję o opóźnieniu wyjścia z UE.
"To wiązałoby się z koniecznością zorganizowania wyborów do PE"
W wystąpieniu w Izbie Gmin May przypomniała także, że - pomimo wyrażonego w przeszłości politycznego sprzeciwu parlamentu - domyślnym finałem brexitu pozostaje opuszczenie Wspólnoty bez umowy.
- Jeśli jednak ta Izba nie poprze w tym tygodniu porozumienia w sprawie warunków wyjścia i nie jest gotowa poprzeć brexitu bez umowy, to będziemy musieli starać się o wydłużenie tego procesu. To wiązałoby się z koniecznością zorganizowania przez W. Brytanię wyborów do Parlamentu Europejskiego, a także oznaczałoby, że nie jesteśmy w stanie zagwarantować brexitu - ostrzegła.
Używając nowego zwrotu na określenie takiego rozwoju wydarzeń - "powolny brexit" - May dodała, że takie rozwiązanie nie zjednoczyłoby podzielonego kraju i nie realizowałoby decyzji podjętej przez wyborców z referendum z 2016 roku.
- Wiem, że porozumienie, które przedstawiłam, jest kompromisem, (...) ale jeśli ta Izba je poprze, to wyjdziemy z Unii Europejskiej w mniej niż dwa miesiące. Nie byłoby dalszych przedłużeń, żadnego zagrożenia dla brexitu i ryzyka wyjścia ze Wspólnoty bez umowy. Moim zdaniem to właśnie sposób na zrealizowanie takiego brexitu, za jakim zagłosowali Brytyjczycy - zakończyła.
Czytaj więcej
Komentarze