"Jest wylękniony, deklaruje lęk przed śmiercią". Biegli o stanie zdrowia "króla mafii wnuczkowej"
Oskarżony jest wylękniony, deklaruje lęk przed śmiercią, nie ma tendencji samobójczych, ani ostrych objawów psychotycznych - wynika z opinii sądowo-psychiatrycznej dot. "króla mafii wnuczkowej" Arkadiusza Ł. ps. Hoss. Obrona podważa opinię i sugeruje, że Hoss był niepoczytalny.
Poznański sąd okręgowy kontynuował w poniedziałek proces Arkadiusza Ł. ps. Hoss, któremu śledczy zarzucają udział w grupie przestępczej i wyłudzenie lub próbę wyłudzenia w Niemczech, Szwajcarii i Luksemburgu w latach 2012-2014 w sumie kilku milionów zł w różnych walutach oraz kosztowności: biżuterii, złota i złotych monet. Mężczyzna miał wprowadzać obywateli innych państw w błąd co do tożsamości, pozorując bliskie pokrewieństwo lub znajomość z nimi. Miał też podawać się m.in. za funkcjonariusza policji. Na ławie oskarżonych Hoss zasiada razem ze swoim bratem Adamem P., który odpowiada z wolnej stopy.
W poniedziałek sąd przesłuchał biegłych, którzy w czerwcu 2017 roku sporządzili opinię na temat stanu zdrowia psychicznego Hossa. W ich opinii, stan zdrowia oskarżonego był stabilny i pozwalał na jego uczestnictwo w postępowaniu sądowym.
Biegła psychiatra Małgorzata Normantowicz-Zakrzewska wskazała, że oskarżony "bywa labilny (chwiejny emocjonalnie - red.), ale z opinii psychologa wynika, że ma to charakter teatralny. Oskarżony funkcjonuje dobrze w areszcie, nie gubi się, nie odmawia posiłków, kontroluje, czy dostaje wszystkie leki".
Biegła na prośbę obrony, odniosła się w poniedziałek także do ostatnich konsultacji psychologicznych Arkadiusza Ł., co zostało odnotowane w jego książeczce zdrowia. Badania przeprowadzone zostały w grudniu 2018 roku przez innego specjalistę. Wówczas odnotowano, że oskarżony jest "wylękniony i deklaruje lęk przed śmiercią, nie ma tendencji samobójczych, ani ostrych objawów psychotycznych. Stwierdzono zaburzenia lękowe".
"Powiedziałem płacząc, że mam silne bóle"
Biegła dopytywana, czy te informacje nie świadczą o zmianie, pogorszeniu się stanu zdrowa oskarżonego odpowiedziała, że "zaburzenia lękowe, które zostały stwierdzone w grudniu 2018 roku nie uniemożliwiają oskarżonego udziału w rozprawie. Stopień tych zaburzeń nie może być znaczny; oskarżony nie ma objawów psychotycznych. Każdy z nas się boi śmierci. Jest to lęk powszechny" - podkreśliła.
Dodała, że jej zdaniem przeprowadzanie kolejnego badania przez biegłych w tym zakresie nie jest potrzebne.
- Osoby "medialne", takie jak oskarżony, traktowane są szczególnie, tzn. czasami są konsultowane psychiatrycznie na wyrost, częściej niż jest to potrzebne. Gdyby była taka potrzeba, oskarżony byłby skierowany do szpitala; stan oskarżonego wskazywał, że może on normalnie funkcjonować - podkreśliła biegła.
- Obserwując oskarżonego w dniu dzisiejszym, widać, że bardzo dobrze kontroluje przebieg rozprawy, podąża za tokiem wypowiedzi mojej i sądu. Nie ma objawów lękowych, nie ma zaburzeń lękowych i nie ma zaburzeń psychotycznych, tak głębokich, które uniemożliwiłyby mu obecność na rozprawie. Nie widzę potrzeby przeprowadzenia badania psychiatrycznego w dniu dzisiejszym, aby stwierdzić jego zdolność w postępowaniu sądowym - dodała.
Oskarżony w trakcie rozprawy powiedział, że na badaniu u biegłej był tylko kilka minut. - Ja byłem na badaniu tylko chwilę, powiedziałem płacząc, że mam silne bóle w klatce piersiowej i duszności. A pani doktor zdenerwowała się, powiedziała: pan jest u psychiatry, a nie u kardiologa i kazała mi opuścić gabinet - powiedział Arkadiusz Ł.
"Dysfunkcja w zakresie procesów poznawczych"
Opinię podtrzymała przed sądem także jej współautorka, Elżbieta Kanarecka-Pawlak. Jak podkreśliła, "oskarżony nie był trudnym przypadkiem diagnostycznym, więc rozmowa nie trwało długo. Pamiętam, że w trakcie rozmowy sygnalizował głównie problemy kardiologiczne".
Sąd przesłuchał również trzecią współautorkę opinii - psycholog Hannę Niemierko, która zaznaczyła, że "w testach psychologicznych stwierdzono dysfunkcje w zakresie procesów poznawczych, które sugerowały mikrouszkodzenia w obrębie CUN. (…) Stwierdziłam u oskarżonego osobowość nieprawidłową; nieumiejętność uczenia się na błędach, wyciągania wniosków z własnego zachowania, bark empatii".
Arkadiusz Ł. zadał biegłej pytanie, czy w sytuacji, kiedy "człowiekowi po dwóch zawałach serca nie udzielano pomocy, kiedy grozi mu teraz trzeci zawał, którego prawdopodobnie nie przeżyje, i występuje codziennie o lekarza, skoro wie, że umiera i nikt mu nie pomaga - czy jego stan psychiczny nie może ulegać zmianie"?
Biegła odpowiedziała, że "oskarżony nie jest osobą, która umiera". - Myślę ponadto, że jest wyjątkowo starannie kardiologicznie i internistycznie badany, o czym świadczy ilość badań odnotowanych w książeczce zdrowia. (…) Każdy z nas obawia się chorób, śmierci - to jest rodzaj lęku pierwotnego. Na każdego z nas to wpływa, na nasz nastrój. Natomiast samo stwierdzenie takich faktów nie jest tożsame z chorobą psychiczną - podkreśliła.
"Miał świadomość swoich czynów"
Po przesłuchaniu biegłych, Hoss stwierdził przed sądem, że przez jedną z biegłych w ogóle nie był badany. Jego obrońca wskazał ponadto, że w 2008 i 2010 roku stwierdzono u oskarżonego "ciężki stan psychiczny". Jak podkreślał, te kwestie powinny zostać wyjaśnione w trakcie procesu.
Zdaniem obrońców, stan psychiczny oskarżonego mógł mieć również wpływ na jego poczytalność w momencie popełniania zarzucanych mu czynów. Sąd odrzucił jednak wniosek o przesłuchanie biegłych, którzy wydali opinię dotyczącą poczytalności Hossa wskazując, że jest ona spójna i kompletna, i jednoznacznie wskazuje, że oskarżony miał świadomość swoich czynów.
Prokurator Marcin Szpond z Prokuratury Okręgowej w Warszawie powiedział po rozprawie, że "poczytalność oskarżonego w świetle opinii biegłych nie budzi jakiejkolwiek wątpliwości; opinie do tej pory złożone były jasne i kategoryczne".
Kolejna rozprawa odbędzie się w maju.
Czytaj więcej
Komentarze