"Wierzę, że izraelskie służby wywiadowcze są najlepsze na świecie". Ronen Bergman dla Polsat News
Świat
- Wierzę, że izraelskie służby są najlepsze na świecie. I wierzę, że w wielu przypadkach to one ochroniły Izrael i jego obywateli - powiedział Ronen Bergman, izraelski dziennikarz śledczy, piszący m.in dla "New York Timesa", autor książki "Wstań i zabij pierwszy. Tajna historia skrytobójczych akcji izraelskich służb specjalnych". Rozmowa Jana Mikruty dla magazynu "Dzień na świecie" w Polsat News.
Jan Mikruta: Ronen Bergman, dobry wieczór. Ile osób zamordowały izraelskie służby specjalne, Mossad, Aman i Szin Bet? Czy ktokolwiek jest to w stanie policzyć?
Ronen Bergman: Byłoby to bardzo trudne. Szacuje się, że przeprowadzono około trzech tysięcy operacji. To nie liczba zabitych ludzi, ale prób zastosowania - w imię obrony bezpieczeństwa Izraela - narzędzia, jakim jest selektywne zabójstwo. Przez ostatnie 70 lat Izrael stosował je częściej, niż jakiekolwiek inne państwo zachodnie po II Wojnie Światowej
- A jak często - w Pańskiej ocenie - dowódcy podejmowali błędne lub nieusprawiedliwione decyzje?
- To zależy jak zdefiniujemy "nieusprawiedliwione". Ale ujmę to tak - operatorzy i szefowie izraelskich służb są bardzo dumni z tego, że w większości przypadków mieli 100 proc. pewności tak zwanego "kadrowania" co oznacza, że celami rzeczywiście były osoby, które chcieli zabić. Że nie pomylono ich z nikim innym.
- Poświęcił Pan ponad siedem lat na napisanie tej książki - dla wielu ludzi izraelskich służb bardzo kontrowersyjnej - uznaje Pan Mossad i inne agencje za ważny atut, ale mam wrażenie także za zagrożenie dla państwa prawa.
- Myślę, że w ostatecznym rozrachunku izraelskie służby - nie tylko Mossad, bo wszyscy uważają, że służby to Mossad, a tymczasem są inne potężne agencje, Szin Bet, Aman - znacznie liczniejsze od Mossadu. W sumie izraelskie służby wywiadowcze są dziś największymi w zachodnim świecie, zaraz po amerykańskich. Wierzę, że są najlepszymi służbami na świecie. I wierzę, że w wielu przypadkach to one ochroniły Izrael i jego obywateli. To one zapewniały bezpieczeństwo. Uważam też jednak, że w wielu momentach popełniały poważne błędy. Nie tylko zabijając niewłaściwych ludzi, ale także dokonując błędnych ocen, które prowadziły do katastrof. Uważam też, że wielokrotnie wykraczały poza swoje uprawnienia i ograniczenia. Ale może największy problem wiąże się nie z samymi służbami, ale z tym, co izraelscy politycy robili z ich sukcesami.
- Przywódcy - nie tylko Benjamin Netanjahu - ale wszyscy premierzy wyciągali z sukcesów niewłaściwe wnioski. Uważali, że dokonując potajemnych zabójstw, selektywnej eliminacji, prowadząc operacje poza liniami wroga, mogą "złapać historię za ogon", mogą wszystko powstrzymać.
- Politycy pragnęli wykorzystać taktyczne sukcesy do tego, by uniknąć konieczności podejmowania ryzyka, wchodzenia w dyskurs polityczny, stosowania dyplomacji. Dlatego uważam, że sukcesy wywiadu prowadziły do strategicznych porażek.
- Opisuje pan wiele historii, ale gdyby miał pan wymienić największy sukces i największą porażkę izraelskich służb, to co by Pan wskazał?
- Jeśli miałbym wymienić jeden największy sukces, to byłoby to zatrzymanie lub przynajmniej wstrzymanie irańskiego wojskowego programu nuklearnego. Zajęło to ostatnich 15-20 lat i wymagało zaangażowania wszystkich służb wywiadowczych. Zastosowano presję polityczną, sankcje ekonomiczne, uniemożliwiono dostęp do niezbędnych urządzeń, stosowano sabotaż, wirusy komputerowe, tajemnicze eksplozje w irańskich instalacjach oraz zabójstwa.
- A największa porażka?
- Próba zabicia Chaleda Maszala w Jordanii we wrześniu 2007 roku. Mossad próbował dokonać zabójstwa, które wyglądałoby na śmierć z przyczyn naturalnych. Nic nie mało wskazywać na to, kto jest sprawcą, a nawet na to, że ktokolwiek został zamordowany. Agenci śledzili Maszala, ważnego działacza Hamasu, dżihadystycznej organizacji terrorystycznej ze Strefy Gazy. Szli za nim ulicą, udając kanadyjskich turystów. Jeden miał w ręku wstrząśniętą puszkę coca-coli. Otworzył ją i opryskał tył głowy Maszala. W tym samym momencie drugi, trzymający pojemnik z trucizną, umieszczony tak, jak urządzenie wypuszczające sieć Spidermana, także miał go spryskać. Problem w tym, że córeczka Maszala wysiadła za nim z samochodu i odwróciła jego uwagę. Maszal odwrócił się i agent spryskał mu ucho, co nie wpłynęło na działanie trucizny, ale sprawiło, że zorientował się, że ktoś coś na niego rozlał. Jeden z ochroniarzy Maszala zauważył dwóch zabójców i rzucił się za nimi, co doprowadziło do aresztowania tych i innych agentów, do upokorzenia Izraela i poważnych szkód dla stosunków Izraela z Jordanią. Ostatecznie Izrael zamiast zabić Maszala, zmuszony był go uratować. Lekarz Mossadu musiał pojechać do szpitala i podać mu antidotum. Izrael musiał też zwolnić ze swojego więzienia przywódcę Hamasu. To było ogromne upokorzenie.
- Kto właściwie rządzi Izraelem? Politycy czy służby? Bo większość premierów i czołowych polityków ma korzenie w wojsku i służbach…
- Zgoda, ale teraz są politykami. Politykami, którzy przyjęli polityczny sposób myślenia, którzy pragną być ponownie wybrani. To zupełnie inny sposób rozumowania. Zgadzam się jednak, że takie wyjątkowe korzenie i doświadczenia, to coś jedynego w swoim rodzaju. Autoryzacja zabójstwa odbywa się w Izraelu w bardzo ograniczonej formie. Szef służby wywiadowczej wraz ze swoimi ludźmi przyjeżdża w tajemnicy - zazwyczaj nocą - do prywatnego domu premiera, by przekonać go do tak zwanego "negatywnego potraktowania" czyli do wyrażenia zgody na selektywną eliminację lub inną operację specjalną. Część z tych ludzi, towarzyszących szefowi służby wywiadowczej, ma poniżej trzydziestu lat , niektórzy nie mają nawet dwudziestu pięciu. Tylko w Izraelu zdarza się, by ludzie poniżej dwudziestego piątego roku życia jechali do premiera, przekonywać go do zgody na coś, co w kodeksie karnym jest najpoważniejszym przestępstwem, do morderstwa, do zabójstwa człowieka, stanowiącego zagrożenie dla Izraelczyków. Niektórzy z tych młodych ludzi po latach znajdują się po drugiej stronie stołu, zostając premierami... Przynajmniej dwóch spośród głównych bohaterów mojej książki "Wstań i zabij pierwszy" - Meir Dagan legendarny dowódca Mossadu i premier Ariel Szaron, twardzi jastrzębie, przez niektórych określani jako bezlitośni, generałowie popierający selektywną eliminację - na ostatnim etapie politycznych karier przekonali się do tego, że siła nie rozwiązuje wszystkiego. Stali się zwolennikami rozwiązań politycznych. Może to doświadczenie nie jest więc tylko rzeczą złą, ale także pozwalającą zrozumieć, że zastosowanie siły musi mieć granice.
- Ronen Bergman, bardzo Panu dziękuję
Czytaj więcej