Syria, Turcja i Rosja potępiają słowa Trumpa o Wzgórzach Golan
Syria potępia słowa prezydenta USA Donalda Trumpa o konieczności uznania, że Wzgórza Golan należą do Izraela i jest zdeterminowana, by odzyskać ten obszar "wszelkimi dostępnymi środkami" - oświadczyło w piątek syryjskie MSZ. W podobnym tonie wypowiadają się szefowie dyplomacji Turcji i Rosji.
Cytowane przez państwową agencję źródło w syryjskim ministerstwie spraw zagranicznych oceniło, że wypowiedź Trumpa świadczy o "ślepej stronniczości Stanów Zjednoczonych" na korzyść Izraela, ale nie zmienia "faktycznego stanu rzeczy, że Golan były i pozostaną syryjskie, arabskie".
Wyzwolenie "wszelkimi dostępnymi środkami"
"Naród syryjski jest zdeterminowany, by wyzwolić ten cenny kawałek syryjskiej ziemi wszelkimi dostępnymi środkami" - zaznaczyło to źródło. Jak dodało, stanowisko USA w sprawie Wzgórz Golan stanowi rażące naruszenie rezolucji ONZ w tej sprawie.
W piątek także MSZ Rosji, która w toczącym się w Syrii konflikcie zbrojnym jest kluczowym sojusznikiem syryjskiego reżimu, oceniło, że zmiana w statusie Wzgórz Golan naruszałaby decyzje podjęte w ich sprawie przez ONZ.
Z kolei rzecznik resortu dyplomacji Iranu Bahram Kasemi, cytowany przez państwową telewizję irańską, powiedział, że "nielegalne i nieakceptowalne uznanie (Wzgórz Golan jako terytorium należącego do Izraela - red.) nie zmienia faktu, że należą one do Syrii".
Turcja: próby USA wywołają dalszą "przemoc i ból"
"Integralność terytorialna państw jest najbardziej fundamentalną zasadę prawa międzynarodowego" - napisał szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglyu na Twitterze w nocy z czwartku na piątek.
Podejmowane przez USA próby legitymizowania naruszania prawa przez Izrael wywołają dalszą "przemoc i ból" w regionie - dodał.
O sprawie tej wypowiedział się również rzecznik prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który na Twitterze napisał, że wypowiedź Trumpa wspiera prowadzoną przez Izrael "politykę okupacji" i pogłębia konflikt bliskowschodni.
Rosja: nieodpowiedzialna deklaracja
- Tego rodzaju apele mogą znacznie zdestabilizować już i tak napiętą sytuację na Bliskim Wschodzie. Taka idea sama w sobie nie przyczynia się w żaden sposób do (realizacji) celów i zadań uregulowania bliskowschodniego, raczej na odwrót - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Rzecznik prezydenta Władimira Putina wskazał przy tym, że na razie słowa przywódcy USA stanowią "swego rodzaju apel". Dodał następnie: "będziemy mieć nadzieję na to, że pozostaną one apelem".
Jako "nieodpowiedzialną" określiła deklarację Trumpa rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa. -Tego rodzaju oświadczenia, które - naszym zdaniem - są czynione w sposób nieodpowiedzialny, mogą wywrzeć negatywny wpływ na proces uregulowania bliskowschodniego - powiedziała Zacharowa telewizji państwowej Rossija24. Dodała, że takie oświadczenia mogą też wpłynąć na "jeszcze większą destabilizację" regionu. Wyraziła ocenę, że zadaniem wspólnoty międzynarodowej jest uspokojenie sytuacji na Bliskim Wschodzie, a nie "pogłębianie już istniejących konfliktów".
Trump: kluczowe znaczenie strategiczne
W czwartek prezydent USA oznajmił na Twitterze, że "nadszedł czas, aby Stany Zjednoczone w pełni uznały władzę Izraela nad Wzgórzami Golan" oraz że ma to "kluczowe strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa Izraela i stabilności regionu".
After 52 years it is time for the United States to fully recognize Israel’s Sovereignty over the Golan Heights, which is of critical strategic and security importance to the State of Israel and Regional Stability!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 21 marca 2019
Izrael zajął znaczną część Wzgórz Golan podczas wojny sześciodniowej w 1967 roku, a następnie wcielił je administracyjnie do swego terytorium; decyzja ta nie została nigdy zaaprobowana przez wspólnotę międzynarodową, a prawo do tego obszaru rości sobie Syria.
W 2017 roku ONZ przyjęła rezolucję, w której Izrael został skrytykowany za okupację Wzgórz Golan.
Czytaj więcej