"Mój szacunek do ciebie nie istnieje". Ofiara księdza do biskupa, który miał ukrywać molestowanie
"Powiedz prawdę i milcz" - pan Dariusz przypomniał biskupowi sentencję, widniejącą na wszystkich dokumentach w diecezji opolskiej. W poniedziałek w Sejmie opowiedział, z drastycznymi szczegółami, jak miał być molestowany przez księdza, gdy miał 13 lat, a biskup Andrzej Czaja miał ukrywać czyny księdza pedofila. "Udowodniliśmy, że diecezje kłamią" - stwierdziła posłanka Joanna Scheuring-Wielgus.
Agata Diduszko-Zyglewska zauważyła na konferencji, że kuria opolska zarzuciła autorom raportu o pedofilii w Kościele wiele nieprawdziwych informacji. Raport Fundacji "Nie lękajcie się" nt. "naruszeń prawa świeckiego lub kanonicznego w działaniach polskich biskupów w kontekście księży sprawców przemocy seksualnej wobec dzieci i osób zależnych" został opublikowany 24 lutego.
Sprawa pana Dariusza miała trafić do prokuratury po zgłoszeniu przez kurię, gdyż "wyraźną wolą najbliższych było zachowanie daleko idącej dyskrecji ze względu na dobro pokrzywdzonego". Relacja pana Dariusza i jego matki, którzy uczestniczyli w poniedziałkowej konferencji, miała zaprezentować rzeczywisty przebieg sprawy.
"Szokuje mnie cały czas stanowisko biskupa"
Pan Dariusz wystąpił w Sejmie z matką. Zaczął od informacji, że niemal codziennie otrzymuje wiadomości od znajomych i nieznajomych: "Weź się ogarnij", " Płaczesz o byle co", "Lecz się na głowę", "Chłopie miałeś 13 lat i się dałeś?". - Gdzie ucieknie 13-letnie dziecko? W samochodzie z 33-letnim księdzem, na środku pola, nie widać samochodów, nie widać latarni, nie widać domów, gdzie ma uciec takie dziecko? - pytał w dramatycznym wystąpieniu pan Dariusz.
Następnie szczegółowo opowiedział (z uwagi na drastyczny opis nie zdecydowaliśmy się przytoczyć tych słów - red.) o tym, czego miał dopuszczać się wobec niego ksiądz, który na koniec robił mu zdjęcia. - Szokuje mnie cały czas stanowisko biskupa Czai (Andrzej Czaja, biskup diecezji opolskiej - red.). Księże biskupie, mój szacunek do ciebie nie istnieje w tym momencie - podkreśli pan Dariusz, który oskarża biskupa o ukrywanie faktu, że jeden z księży molestował dzieci.
Pan Dariusz: to nie jest znieważenie Chrystusa...
- Wszystkie twoje kłamstwa, wszystkie twoje zaprzeczenia. Przyjeżdżasz do naszej parafii, odprawiasz Drogę Krzyżową, przepraszasz parafian za to, co się stało. Kiedy przeprosisz mnie? - dopytywał.
Pan Dariusz zauważył: "naprawdę z całego serca wam współczuję waszego bólu, waszego żalu, jak jesteście napiętnowani przez ofiary, przez nas, dzieci molestowane, gwałcone przez księży".
- Jak słyszę w radiu, w telewizji, jak wy cierpicie z tego powodu - mówił, jednocześnie pytając retorycznie: - Co ja mam powiedzieć?
- Nie przepraszaj parafian za to, co się stało, ale przeproś ich, że przez tyle lat okłamywałeś parafian, okłamywałeś proboszcza, mówiąc, że przenieśliście go (księdza, który miał molestować pana Dariusza - red.) ze względu na stan zdrowia. Ludzie przez tyle lat codziennie przed poranną mszą świętą odprawiali różaniec za tego księdza, modlili się o zdrowie dla niego - przypomniał, dodając, że nigdy nie usłyszał modlitwy za siebie i za inne ofiary.
"Nazywajmy w końcu rzeczy po imieniu"
Pan Dariusz mówił, że nadal jest szykanowany przez innych ludzi. Nie mógł zrozumieć słów, które wciąż z ambony wypowiada biskup Czaja, także tych ostatnich, piątkowych, z Drogi Krzyżowej. - "Najpierw zakrada się jakiś bakcyl, jakieś schorzenie duszy". Nie, to nie jest schorzenie duszy. To jest pedofilia - podkreślił pan Dariusz apelując, "by nazywać w końcu rzeczy po imieniu".
Zacytował również słowa biskupa, który "to czego dopuścił się wikary" nazwał "aktem świętokradztwa, znieważeniem Chrystusa i jego ciała". - To nie jest znieważenie Chrystusa... - zaczął pan Dariusz, lecz nie potrafił dokończyć z powodu emocji.
Matka: kazali mi złożyć przysięgę pod krzyżem
- Przyjechałam po to, żeby świat poznał prawdę, tak, jak powiedziałam w kurii diecezjalnej w Opolu, że świat dowie się prawdy - wyjaśniała swoją obecność na konferencji matka pana Dariusza. Mówiła, że kiedy dowiedziała się o wszystkim, od razu pojechała do biskupa Czai, który miał zapewniać, że dobrze zrobiła przyjeżdżając i miał odradzać składanie wniosków do prokuratury, "bo najlepsze dla dziecka jest, żeby nie mówić o tym".
- Od razu kazali mi i mojej przyjaciółce złożyć przysięgę pod krzyżem, z jedną ręką na sercu, z drugą ręką na Piśmie Świętym, że nie możemy nikomu o tej sprawie powiedzieć - relacjonowała matka pana Dariusza zauważając, że wówczas była bardzo wierzącą i praktykującą osobą.
"Udowodniliśmy, że diecezje kłamią. Księża-sprawcy byli kryci i przenoszeni. I to nadal postępuje" - oświadczyła po konferencji posłanka Joanna Scheuring-Wielgus.
Dzisiaj w sejmie odnieśliśmy się do oświadczeń diecezji na temat naszego raportu. Udowodniliśmy, że diecezje kłamią. Księża-sprawcy byli kryci i przenoszeni. I to nadal postępuje. pic.twitter.com/YNzlOTSUhW
— J. Scheuring-Wielgus (@JoankaSW) 18 marca 2019
Diecezja: nieprawdą jest, że biskup ukrywał sprawcę
Diecezja opolska, jako jedna z pierwszych w Polsce opublikowała dane dotyczące osób małoletnich wykorzystywanych przez księży. W październiku 2018 r. biskup Andrzej Czaja informował: "Dotąd uznano i orzeczono winę sześciu kapłanów diecezji opolskiej, którzy dopuścili się co najmniej raz aktu wykorzystania seksualnego wobec osoby małoletniej".
Po opublikowaniu raportu Fundacji "Nie lękajcie się" diecezja opolska wydała oświadczenie. "Przedstawiona w raporcie sprawa byłego księdza tej diecezji Mariusza K. zawiera wiele nieprawdziwych informacji - przekonywano w oświadczeniu.
"Nieprawdą jest również, że biskup ukrywał sprawcę przenosząc go do innej parafii i starał się go w jakikolwiek sposób chronić" - zapewniali autorzy oświadczenia.
Rzecznik kurii zwraca uwagę, że "Raport nt. naruszeń prawa świeckiego lub kanonicznego w działaniach polskich biskupów w kontekście księży sprawców przemocy seksualnej wobec dzieci i osób zależnych" z 19.02.2019 zawiera wiele nieprawdziwych informacji https://t.co/gVgfyCNxBE
— bp Andrzej Czaja (@bpAndrzejCzaja) 22 lutego 2019
"Proszę pani, to robi nam ksiądz katecheta"
O pedofilii, również w Kościele, oraz o tym, czy edukacja seksualna w szkole jest potrzebna rozmawiali w programie "Polityka na Ostro" warszawska radna Agata Diduszko-Zyglewska (Fundacja "Nie lękajcie się") oraz wiceprezes Centrum Życia i Rodziny Kazimierz Przeszowski.
- W Nowym Targu w 2016 r. nauczycielka zrobiła dzieciom w klasie lekcję o tym, czym jest pedofilia - to jest część edukacji seksualnej. Właśnie podczas tej lekcji kilka dziewczynek nagle podnosi rękę - kiedy opisywała, co robi pedofil (nauczycielka - red.) i powiedziały proszę pani, to robi nam ksiądz katecheta. I w ten sposób udało się zatrzymać sprawcę - przekonywała na przykładzie o konieczności prowadzenia edukacji seksualnej w szkołach Agata Diduszko-Zyglewska.
Czytaj więcej