Pisklęta znalezione w kontenerze na odpady. Sprawę ma wyjaśnić policja
Kilkadziesiąt żywych kurcząt znalazła w kontenerze na odpady podczas spaceru mieszkanka Kiełpina (woj. pomorskie). Kobieta zawiadomiła policję i Towarzystwo Ochrony Zwierząt. Okazało się, że pisklęta to "odpad z produkcji". Nie można ich było humanitarnie uśmiercić i zutylizować z powodu awarii urządzenia. Inspektor sanitarny nie odebrał jednak ptaków. Miały zostać zabite po naprawieniu maszyny.
Kobieta zamieściła na Facebooku nagranie, na którym widać wnętrze kontenera z żywymi kurczętami. Pojemnik stał u zbiegu ulic Raduńskiej i Osiedlowej w Kiełpinie. Niedaleko jest ferma drobiu.
Awaria maszyny do utylizacji
Wezwani na miejsce policjanci przesłuchali zgłaszającą zdarzenie oraz właścicielkę firmy. Rzecznik kartuskiej policji Daria Olchowik zapewniła, że funkcjonariusze będą wyjaśniać sprawę.
- O sytuacji został powiadomiony powiatowy lekarz weterynarii oraz wojewódzkie służby weterynaryjne - powiedziała Olchowik.
Właścicielka fermy przekazała przybyłym służbom informację o awarii maszyny do utylizacji ptaków. Stwierdziła także, że pisklęta "czasowo zostały umieszczone w kontenerze, do czasu usunięcia usterki" - poinformowała polsatnews.pl rzeczniczka kartuskiej policji.
Zwierzęta zostaną zutylizowane
Autorka nagrania stwierdziła, że zastępca wojewódzkiego inspektora sanitarnego w porozumieniu z lokalnymi władzami zakazał wydania piskląt Ogólnopolskiemu Towarzystwu Ochrony Zwierząt "Animals". Kobieta uzyskała również informację, że zwierzęta zostaną zutylizowane po naprawieniu maszyny oraz, że kurczęta to"odpad z produkcji i nie mogą przeżyć".
Pracownik fermy drobiu poinformował polsatnews.pl, że ferma odniesie się do zdarzenia w godzinach pracy biura.
Czytaj więcej
Komentarze