Młodzieżowy Strajk Klimatyczny: nie poszli do szkół, wyszli na ulice, żądają od polityków działań
Nie zgadzamy się na przemilczanie i ignorowanie problemu, który jest kwestią kluczową dla naszej przyszłości - mówli organizatorzy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Uczniowie wielu szkół w Polsce, m.in. Katowicach, Łodzi, Szczecinie, Gdańsku, Lublinie i Toruniu oraz w 50 krajach na świecie wyszli na ulice, aby pokazać politykom, że priorytetem ich działań powinno być zatrzymanie zmian klimatu.
W Warszawie młodzież przeszła w marszu przez centrum stolicy przed siedzibę Ministerstwa Energii. Jak podała Magdalena Łań z biura prasowego stołecznego ratusza stołecznymi ulicami przeszło prawie 3 tys. osób. - Całe zdarzenie przebiegło bardzo pokojowo i zakończyło się w przewidzianym przez organizatorów czasie - dodała.
- Młodzi ludzie domagają się przede wszystkim działań od polityków. Ich zdaniem działania, aby chronić klimat, są obecnie albo niewystarczające, albo w ogóle ich nie ma. Ci, którzy protestują, to w większości uczniowie liceów, ale też szkół podstawowych, bardzo młodzi ludzie, którzy przyszli tutaj apelować do polityków - relacjonował Jan Derengowski, reporter Polsat News.
Podczas marszu w Warszawie jego uczestnicy skandowali: "Najpierw natura, potem matura", "Nie zabierajcie nam przyszłości", czy "Nie podnoście nam temperatury". Na transparentach niesiono hasła: "Bądźmy dalEKOwzroczni", "Dzieci i ryby mają głos" czy "Nie ma planety B". Obok uczniów szli nauczyciele, rodzicie i przedszkolaki.
"Chodzi o to, by ludzie wychodzili ze szkół z dobrymi nawykami"
- Zebraliśmy się tu, ponieważ chcemy pokazać nasz sprzeciw wobec bierności polityków wobec postępowania zmian i ocieplenia klimatu. Chcemy pokazać, że chodzi tu o naszą przyszłość i naprawdę nam na niej zależy - powiedziała jedna z organizatorek marszu Agnieszka Tutak z Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia. Dodała również, że to młodzi ludzie w największym stopniu będą odczuwać skutki dzisiejszej ignorancji problemu zmian klimatycznych przez społeczeństwo i polityków.
Część szkół już wprowadza zmiany "pro eko" właśnie z inicjatywy uczniów. - Mamy lekcje o klimacie, segregujemy śmieci. W jednym z liceów udało się wycofać plastikowe sztućce z bufetu, wprowadzić dzień bez mięsa czy dzień bez ksero. Chodzi o to, by ludzie wychodzili ze szkół z dobrymi nawykami - powiedziała Agnieszka Tutak.
"Nauczyciele nas wspierają"
Młodzież usłyszała zarzut, że tak licznie przyszli dziś przed ministerstwo energii, by uniknąć lekcji. Nauczyciele jednak traktują takie inicjatywy, jak dzisiejsza, jako formę edukacji społecznej i nie zgadzają się z tym poglądem. - Jestem zachwycona i dumna ze swoich uczniów - powiedziała nauczycielka języka francuskiego jednego z warszawskich liceów Anna Reif.
- Nasi nauczyciele nas bardzo wspierają, uważają, że jest to słuszna forma. I jeśli pokażemy, że ten temat jest dla nas ważny, to oni są z nami. My nie odmawiamy edukacji i nauki, wręcz przeciwnie. Dlatego tu dziś jesteśmy - zaznaczyła jedna z uczestniczek protestu.
Uczestnicy pikiety uważają, że system edukacji jest nieaktualny i wymaga rewitalizacji, bo nie ma tam zajęć dotyczących zmian klimatycznych. Jak twierdzili uczniowie "szkoła w temacie klimatu pozostawia ich na lodzie".
W Katowicach młodzież protestowała na miejskim rynku, we Wroclawiu - kilkaset osób przyszło do centrum miasta. Strajk odbył się również m.in. w Bielsku-Białej, gdzie mieszkańcy notorycznie skarżą się na smog i zanieczyszczenia.
"Wagarujemy w szczytnym celu"
Około dwustu młodych ludzi nie poszło w piątek do szkoły, by także na katowickim rynku zaapelować o zdecydowane przeciwdziałanie zmianom klimatycznymi. Wagarujemy w szczytnym celu - mówili uczestnicy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.
"Nie podnoście nam temperatury!", "Planeta B nie istnieje!", "Polska bez smogu" - krzyczeli uczestnicy protestu, którzy zgromadzili się przed Teatrem Śląskiem im. Wyspiańskiego. Niektórzy z nich mieli maseczki na twarzach.
Uczniowie zwracali uwagę na postępujące zmiany klimatyczne - przede wszystkim gospodarkę energetyczną, która w przeważającej mierze oparta jest na paliwach kopalnianych i ściśle związany z nią smog. Wyrażali dezaprobatę wobec braku konkretnych działań na rzecz klimatu.
- Nie ma znaczenia z jakiej szkoły jesteśmy, bo wszyscy mamy ten sam cel. Dzisiaj w prawie każdym państwie młodzi wychodzą na ulicę i strajkują. Myślę, że jeżeli politycy znowu to zignorują, to będą żałować - powiedziała organizatorka Strajku, 15-letnia Małgorzata Czachowska z III LO im. Mickiewicza w Katowicach.
- Globalne ocieplenie spowoduje wiele szkód i chcemy walczyć o to, żeby było ich jak najmniej (...) My, nie mając jeszcze odpowiedniego wieku, żeby głosować, jesteśmy praktycznie bezsilni wobec tego, co robią dorośli - dodała Czachowska. Jak przekonywała, niektórzy nauczyciele wspierają strajki klimatyczne, choć nie mogą tego mówić głośno.
"Węgiel tylko na biegunkę"
Uczestnicy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego podkreślali, że chcą zdecydowanych zmian. Przekonywali, że to do młodych powinna należeć decyzja w jakim świecie będą żyć; jak podkreślali, walczą o podstawowe prawa - do ochrony zdrowia, do życia. Domagali się m.in. lepszej edukacji ekologicznej w szkołach. Chcą, by ludzie świadomie kupowali towary i korzystali ze środków transportu.
"Węgiel tylko na biegunkę", "Dziś powietrze pachnie jak ostatnie dni planety", "Save our home", "Make love, not CO2", "Nasza przysZŁOŚĆ" - brzmiały na transparentach. Uczestnicy Strajki napisali też petycję adresowaną do polityków.
Podobne protesty są też zagranicą, m.in. w Hamburgu, Berlinie czy Amsterdamie.
Thousands of students striking for climate action in Berlin - and more are arriving every second. #fridaysforfuture #Strike4Climate pic.twitter.com/XBvRTlKaSl
— Carl Nasman (@CarlNasman) March 15, 2019
Organizatorzy akcji podkreślają, że protest jest apolityczny. Dlatego apelowali do uczestników o nieprzynoszenie symboli partii i organizacji politycznych.
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny to część ogólnoeuropejskiego ruchu uczniów i uczennic, który powstał po wystąpieniu Grety Thurnberg na COP24 w Katowicach.
- Nie szukajmy nadziei, szukajmy działania. Wtedy nadzieja przyjdzie. Proszę ludzi z całego świata, by zrozumieli, że politycy nas zawiedli. Nie możemy dłużej grać według ich reguł - mówiła wtedy 15-letnia Szwedka, która od września co piątek protestuje przed szwedzkim parlamentem przeciw zmianom klimatu.
Czytaj więcej