Sąd Najwyższy usunął z zawodu sędziego Roberta W., oskarżonego o kradzież
Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego orzekła w czwartek o usunięciu z zawodu sędziego wrocławskiego sądu apelacyjnego Roberta W., oskarżonego o kradzież sprzętu elektronicznego, m.in. głośników i pendrive'ów. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Przed tygodniem Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego po jednej rozprawie zakończyła w pierwszej instancji proces dyscyplinarny Roberta W. Sprawa dotyczy zarzutów kradzieży sprzętu elektronicznego z marketów we Wrocławiu i Wałbrzychu w lutym 2017 r.
"Sposób dokonania kradzieży nie pozwala na jakiekolwiek wątpliwości" - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia SN Małgorzata Bednarek. Jak dodała czyny sędziego "polegały na jaskrawym naruszeniu porządku prawnego". "Sędzia swym zachowaniem powinien dawać przykład, a pospolita kradzież tego przykładu nie daje" - podkreśliła. Przypomniała, że w tej sprawie doszło do złapania sędziego "na gorącym uczynku".
"Nie jest godzien miana sędziego"
O taką najwyższą karę dyscyplinarną - złożenia Roberta W. z urzędu sędziego - wnioskował przed tygodniem w SN sędziowski zastępca rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik.
- W. nie jest godzien nosić miana sędziego - mówił. Sędziowski rzecznik dyscyplinarny zarzucił sędziemu "uchybienie godności urzędu" w związku z dokonanymi kradzieżami. Robertowi W. "zarzucono popełnienie deliktów dyscyplinarnych (...) polegających na uchybieniu godności urzędu sędziowskiego przez dokonanie 4 i 6 lutego 2017 r. zaboru w celu przywłaszczenia mienia o łącznej wartości 4,6 tys. zł na szkodę Media Markt Polska".
Obrońca - mec. Eligiusz Lewandowski - zaznaczał zaś wtedy, że na obecnym etapie sprawy "przyjęcie poczytalności W. jest przedwczesne" i w związku z tym wniósł o umorzenie sprawy. Jak argumentował "poczytalność trzeba byłoby zweryfikować w sposób dogłębny, a tego nie uczyniono".
Odnosząc się do tej argumentacji obrony sędzia Bednarek przypomniała w czwartek, że żadnego dowodu dotyczącego przebiegu wydarzeń w marketach obrona nie kwestionowała. Zaznaczyła, iż obrońca odnosił się wyłącznie do kwestii poczytalności obwinionego. Jednak - jak wskazała sędzia SN - opinia psychologiczno-psychiatryczna sporządzona na etapie śledztwa w tej sprawie rozwiała wątpliwości i wynikało z niej, że ewentualne "zaburzenia osobowości nie miały żadnego wpływu na poczytalność".
Czwartkowy wyrok dyscyplinarny był orzeczeniem w pierwszej instancji. Zgodnie z nową ustawą o SN Izba Dyscyplinarna składa się z Wydziału Pierwszego i Drugiego. Pierwszy zajmuje się m.in. przewinieniami dyscyplinarnymi sędziów i prokuratorów wyczerpującymi znamiona umyślnych przestępstw. Wydział Drugi rozpatruje zaś odwołania od orzeczeń pierwszej instancji w sprawach sędziów i prokuratorów, kasacje od orzeczeń dyscyplinarnych i odwołania od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa.
Kradli mąż i żona
Z kolei zgodnie z Prawem o ustroju sądów powszechnych Sąd Najwyższy w składzie dwóch sędziów Izby Dyscyplinarnej i jednego ławnika orzeka w pierwszej instancji w sprawach dyscyplinarnych sędziów w odniesieniu do czynów "wyczerpujących znamiona umyślnych przestępstw". Kradzież, która jest zarzucana W., jest takim umyślnym przestępstwem.
Niezależnie od sprawy dyscyplinarnej toczy się postępowanie karne wobec sędziego. W końcu lutego 2018 r. Sąd Najwyższy utrzymał decyzję niższej instancji o uchyleniu immunitetu W., co otworzyło prokuraturze drogę do postawienia zarzutów.
We wrześniu ubiegłego roku Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej wysłał do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. W styczniu sprawę Roberta W. wałbrzyski sąd rejonowy przekazał do Sądu Rejonowego Wrocław-Krzyki. Decyzja ta była uzasadniona tym, że śledztwo w sprawie kradzieży dokonanej we Wrocławiu zostało wszczęte jako pierwsze.
Według prokuratury, materiał dowodowy wskazuje, że 4 lutego 2017 r. w markecie w Wałbrzychu sędzia W. - wspólnie z żoną Ewą - dokonał kradzieży dwóch głośników, dwóch pendrive'ów i kabla, zaś dwa dni później - 6 lutego 2017 r. - w markecie we Wrocławiu ukradł dwa głośniki, 13 pendrive'ów, dwie karty Micro SD i słuchawki.
Jak podawała prokuratura, dzięki monitoringowi ze sklepu pracownicy obserwowali, jak 6 lutego 2017 r. sędzia wkłada do koszyka różne akcesoria i przy pomocy cążek i nożyka przełamuje ich zabezpieczenia. Puste opakowania odkładał na półki, a znajdujący się w nich wcześniej sprzęt wkładał do kieszeni.
W. zatrzymano za linią kas. Skradzione akcesoria, cążki i nożyk miał w kieszeni - zaznaczyła prokuratura. Z kolei na podstawie analizy zapisów monitoringu ustalono, że kradzieży 4 lutego 2017 r. dokonały dwie osoby - kobieta i mężczyzna.
- Ustalono, że kobietą była podejrzana Ewa W., zaś mężczyzną był jej mąż Robert W. - przekazywała prokuratura.
Robert W. twierdził, że przedmioty te kupił wcześniej, ale nie okazał dowodu zapłaty. Tłumaczył też, że te rzeczy wniósł, bo "nie było nikogo przy wejściu, by to zgłosić".
Czytaj więcej
Komentarze