Promieniotwórczy uran w wiaderku na osiedlowym śmietniku. Służby potwierdzają
Na jednym z osiedlowych śmietników w Mińsku na Białorusi pracownicy miejskiego przedsiębiorstwa oczyszczania znaleźli w czwartek pojemniki z oznaczeniami świadczącymi, że zawierają materiały radioaktywne. Pojemniki znajdowały się w plastikowym wiaderku. Natychmiast powiadomiono właściwe służby, które dokonały pomiarów i potwierdziły, że znalezione substancje są radioaktywne.
Odkrycia dokonali pracownicy mińskich służb komunalnych, którzy w czwartek ok. godz. 11 przyjechali na ul. Sierdzicza opróżnić kontenery. Kiedy w stojącym przed śmietnikiem białym, plastikowym wiadrze, zobaczyli pojemniki oznaczone symbolami promieniowania radioaktywnego, natychmiast wezwali służby ratownicze.
Poziom radioaktywności czterokrotnie przewyższał naturalne tło
We wskazanym miejscu szybko pojawiły się zespoły ratownictwa chemicznego i radiacyjnego ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych. Najpierw ogrodzono teren, a później eksperci w specjalnych skafandrach zbadali okolice śmietnika. Wykonane przez ratowników pomiary wykazały, że poziom radioaktywności czterokrotnie przewyższa naturalne tło. Przekroczenie norm występowało w promieniu jednego metra od pojemników. W odległości dwóch metrów promieniowanie było już w normie.
W wiaderku znajdowało się pięć naczyń ze sproszkowanymi substancjami. Po zbadaniu ustalono, że były to związki uran.
Znalezisko trafiło do ośrodka badań jądrowych Sosny pod Mińskiem. Służby ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych zapewniają, że ponowne pomiary okolic osiedlowego śmietnika nie wykazały już skażenia.
Wstępne ustalenia: wnuczka sprzątała mieszkanie po babci
Po kilku godzinach białoruska milicja ustaliła wstępnie, że substancje radioaktywne należały do byłej pracownicy wydziału chemicznego jednego z uniwersytetów. Kobieta przed trzema laty zmarła w wieku 77 lat, a pojemników pozbyła się jej wnuczka, która postanowiła posprzątać mieszkanie odziedziczone po babci.
Milicja wciąż weryfikuje te informacje.
Komentarze