"Lisiecki już w październiku zwrócił się do prokuratury z informacjami. Pozostało to bez odpowiedzi"
"Znając Michała Lisieckiego, jako osobę wymagającą od siebie i od innych najwyższych standardów poszanowania prawa, wiedząc jak wielką wagę zawsze przykładał do przejrzystości działań biznesowych wierzymy, że postępowanie karne, które toczy się obecnie, zakończy się oddaleniem zarzutów" - oświadczyła spółka PMPG, której prezes został w środę zatrzymany przez CBA i usłyszał zarzuty.
Wydawca czasopism "Wprost" i "do Rzeczy" usłyszał w czwartek zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, spowodowania szkody w wielkich rozmiarach oraz dopuszczenia się przestępstw skarbowych - podała prokuratura.
Michał Lisiecki Został zatrzymany w środę przez CBA w sprawie wyłudzeń blisko 29 mln zł z firmy zajmującej się remontami linii kolejowych. W czwartek zatrzymano w tej samej sprawie trzy kolejne osoby: Wioletę R., Michała F. i Marcina K.
"Efekt bezprawnego pomówienia"
"Z dużym zaskoczeniem przyjęliśmy informację Prokuratury Krajowej o zatrzymaniu i postawieniu zarzutów prezesowi PMPG - Michałowi Lisieckiemu. Wierząc głęboko w bezpodstawność zarzutów, co - jak myślimy - szybko zostanie dowiedzione, liczymy na jak najszybsze, drobiazgowe wyjaśnienie całej tej sprawy" - oświadczyła PMPG.
Jak podkreślono w oświadczeniu, "z zebranej przez nas wiedzy wynika dobitnie, że samo zatrzymanie jest efektem bezprawnego pomówienia przez zdyskredytowaną i mało wiarygodną osobę, która ostatnie miesiące spędziła w areszcie, a dziś próbuje oczyścić siebie pomawiając innych".
"Chcemy wierzyć, że nie ma to związku z ingerencją w wolność słowa"
"Jeżeli w jakikolwiek sposób możemy przyczynić się do szybszego wyjaśnienia tej sprawy, deklarujemy wszelką możliwą pomoc. Sam Prezes Michał Lisiecki już w październiku 2018 roku zwrócił się do prokuratury prowadzącej to postępowanie deklarując chęć przekazania wszystkich informacji i dokumentów, którymi dysponuje. Pismo które skierował do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej pozostało bez jakiejkolwiek odpowiedzi" - poinformowano w komunikacie.
Zdaniem autorów oświadczenia, "nie sposób oprzeć się wrażeniu, że niezależność wydawanych przez Michała Lisieckiego tygodników nie zawsze budziła sympatie. Chcemy wierzyć, że zaistniała sytuacja nie ma związku z ingerencją w wolność słowa".
"Jednocześnie informujemy, że zaistniała sytuacja, nie ma wpływu na operacyjne funkcjonowanie spółki" - dodano.
Czytaj więcej