Komisja rolnictwa rekomenduje odrzucenie wniosku o wotum nieufności wobec Ardanowskiego
Sejmowa komisja rolnictwa zarekomendowała w czwartek odrzucenie wniosku Platformy Obywatelskiej o wotum nieufności wobec ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Minister nie zgodził się z zarzutami opozycji.
Za odrzuceniem wniosku głosowali posłowie PiS, za jego przyjęciem posłowie wnioskodawcy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Klub Kukiz 15 wstrzymał się od głosu.
O dymisję ministra wnioskowała Platforma Obywatelska. Posłowie tej partii zarzucili mu "niekompetencję, nieudolność, konfliktowość oraz brak nadzoru nad podległymi instytucjami".
Ardanowski, podsumowując swoją ponad godzinną odpowiedź na zarzuty opozycji, powiedział, "że puszcza mimo uszu stek inwektyw, które zostały zawarte we wniosku pod jego adresem".
Platforma zarzuciła Ardanowskiemu m.in. "szczególną bezradność i niekompetencję" w sprawie dotyczącej nielegalnego uboju bydła w naszym kraju. Wskazała też na brak właściwego nadzoru weterynaryjnego, który jest spowodowany niedofinansowaniem Inspekcji Weterynaryjnej i brakiem kadr.
"Hejt" przeciwko polskiej żywności
Według PO minister nie sprawdził się również w zwalczaniu ASF. W 2018 r. pojawiła się rekordowa liczba ognisk tej choroby u świń, ujawniono też kilkaset przypadków ASF u dzików. Posłowie PO krytykowali też ministra za zbyt małą pomoc rolnikom dotkniętych ubiegłoroczną suszą.
Minister, odpowiadając na zarzuty dotyczące "kryzysu wizerunkowego polskiej wołowiny", zwrócił uwagę na sformułowania zawarte we wniosku, że "Polska za pośrednictwem stacji TVN (...) dowiedziała się o nielegalnym procederze uboju bydła, z którego mięso nie nadaje się do spożycia" oraz "wprowadzanie na rynek wołowiny pochodzącej z nielegalnego uboju chorych krów".
Stwierdził, że takie sformułowania w oficjalnym wniosku tj. dokumencie szkodzą polskiemu rolnictwu, bo są one nieprawdziwe. Jak mówił mięso zostało przebadane i nadawało się do spożycia, a krowy, które nie mogły się podnieść nie były chore. Dodał, że upublicznienie tego przypadku w telewizji spowodowało "hejt" przeciwko polskiej żywności.
"Hodowli koni w Polsce nie dzieje się nic złego"
Odnosząc się do sprawy afrykańskiego pomoru świń (ASF) przyznał, że choroba jest trudna do zwalczania, problem z nią ma wiele krajów. Podkreślił, że przede wszystkim trzeba wybić dziki, a w tej sprawie nie ma zrozumienia. Przyznał, że w zwalczaniu tej choroby popełniano błędy, ale także w poprzednich okresach. Skrytykował ponadto stwierdzenia zawarte we wniosku, że "to człowiek jest głównym wektorem przenoszenia tej choroby".
Na zarzuty w sprawie upadku hodowli koni arabskich powiedział, że w "hodowli koni w Polsce nie dzieje się nic złego". Wyjaśnił, że obecna sytuacja na rynku koni wynika z tego, że znacznie zwiększyła się na świecie podaż koni rasowych, co skutkuje spadkiem cen. Podkreślił, że do hodowli koni się dopłaca, ale "państwo odpowiada za zasób genetyczny". Przypomniał, że w Polsce stadniny koni funkcjonują w ramach gospodarstw rolnych, które je finansują. A te z powodu ubiegłorocznej suszy poniosły straty. Poinformował też, że w tym roku w Janowie Podlaskim odbędzie się aukcja "Pride of Poland" i poprzedzające ja czempionaty.
Odpowiadając na zarzut o zbyt małej pomocy dla rolników dotkniętych suszą, powiedział, że rząd przeznaczył bardzo duże środki na ten cel. Przypomniał też, że po raz pierwszy w szacunkach strat oddzielono produkcję roślinną od zwierzęcej, dzięki czemu wielu rolników mogło dostać pieniądze.
- Ten wniosek jest o charakterze politycznym, wnioskiem, który ma pokazać, że opozycja istnieje i chce zwrócić na siebie uwagę. Natomiast w sensie merytorycznym, tam jakiś istotnych zarzutów ja nie dostrzegam - powiedział minister.
"Żale kogoś, kto stracił władzę i nie wie, jak do niej powrócić"
Mediom, po posiedzeniu komisji, skomentował: "Każdy minister w demokratycznym państwie musi być przygotowany na to, że takie wnioski będą składane, to prawo opozycji. Natomiast moim obowiązkiem jest zajmowanie się sprawami rolnymi, rozwiązywanie problemów, spotykanie się z polskimi rolnikami, a nie wysłuchiwanie jakiś żalów kogoś, kto stracił władze i nie wie jak do niej powrócić".
Poseł sprawozdawca Dorota Niedziela (PO) - odnosząc się do wypowiedzi Ardanowskiego wskazała, że wniosek o wotum nieufności jest wyrażaniem braku zaufania wobec ministra. Dodała, że zarzuty, które zostały przedstawione, nie dotyczą tylko jego działań, ale pracy resortu rolnictwa w ostatnich trzech latach pod rządami PiS.
Posłanka podkreśliła, że wszystkie dane, które zawiera wniosek, pochodzą z odpowiedzi na poselskie interpelacje. Dodała, że minister powinien odpowiadać merytorycznie na zarzuty, a nie odnosić się personalnie do niej. - Tak sadzę, ten wniosek jest wnioskiem dobrze skonstruowanym, skoro konstytucyjny minister traci poczucie bezpieczeństwa i atakuje posła - powiedziała Niedziela.
Teraz wniosek trafi pod obrady Sejmu.
Czytaj więcej
Komentarze