Prokuratura nie podjęła decyzji o śledztwie. Następne przesłuchanie Birgfellnera w kwietniu
Kolejne przesłuchanie Geralda Birgfellnera odbędzie się w kwietniu - przekazał w środę jego pełnomocnik mec. Roman Giertych. Drugi z pełnomocników mec. Jacek Dubois zapowiedział złożenie skargi na opieszałość do prokuratury wyższego rzędu w związku z niewszczęciem śledztwa przez warszawską prokuraturę.
Gerald Birgfellner w środę po raz szósty zeznawał w warszawskiej prokuraturze okręgowej w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które pod koniec stycznia złożył w prokuraturze jego pełnomocnik. Środowe przesłuchanie trwało od ok. godz. 9.30 do ok. godz. 20.
W jednej z przerw w przesłuchaniu mec. Roman Giertych poinformował dziennikarzy, że kolejne odbędzie się w przyszłym miesiącu. - Prokuratura nam powiedziała, że mamy przetłumaczyć 20 tysięcy stron i że w kwietniu będzie następne przesłuchanie - przekazał Giertych. Dopytywany, czemu dopiero w kwietniu, wyjaśnił, że "tłumaczka jest zajęta".
"Wszystkie sytuacje zostały opisane"
Mec. Jacek Dubois po zakończeniu środowego przesłuchania zapowiedział złożenie skargi na opieszałość do prokuratury wyższego rzędu ze względu na niewszczęcie śledztwa. - Nie jest to miejsce, gdzie jesteśmy przekonani, że losy ocen prawnych się odmienią, natomiast jest to nasz prawniczy obowiązek - podkreślił pełnomocnik Austriaka.
Jak zapewnił, do zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa załączono wszystkie dokumenty i "wszystkie sytuacje" zostały opisane. - Jeżeli pani prokurator oczekiwałaby jeszcze jakichś dokumentów, to miała sześć tygodni na to, żeby o tym powiedzieć - dodał. - Dziwnym zbiegiem wypadków, kiedy już mamy zakończyć, mówi, że potrzebuje nowych dokumentów - powiedział mecenas.
Dubois wskazywał, że postępowanie sprawdzające nie służy "zbieraniu dowodów". Jego zdaniem prokurator stara się robić w ramach postępowania sprawdzającego to, co powinna robić w postępowaniu wszczętym.
- Nie przesłuchuje się świadków, nie zabezpiecza się dokumentów, nie działa się w żaden sposób, bo nie ma kilku faktur za hotele, których pani prokurator mogła zażądać sześć tygodni temu - powiedział.
Gerald Birgfellner po wyjściu z prokuratury powiedział dziennikarzom, że jest "naprawdę rozczarowany". Jak zaznaczył, wierzył w polski wymiar sprawiedliwości. - W ostatnich dniach i godzinach jednak nie byłem traktowany, jak poszkodowany, ale jak kryminalista - podkreślił.
"Postępowanie jest autonomiczną decyzją prokuratora"
Prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie w oświadczeniu przesłanym w środę przypomniał, że "wszczęcie postępowania jest autonomiczną decyzją prokuratora, a podjęcie tej decyzji jest uzależnione od zebrania danych, które pozwolą prokuratorowi na dokonanie oceny, wskazującej, że nastąpiło uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa".
Prokurator zaznaczył też, że niezbędna jest kontynuacja przesłuchania Birgfellnera. "Zachodzi też konieczność zadania szeregu dalszych pytań dotyczących treści przedłożonych przez stronę dokumentów. Prokurator musi też uzyskać kolejne dokumenty, o których zawiadamiający mówi w swoich zeznaniach, a których nadal nie przedłożył pomimo składanych deklaracji" - dodał Łapczyński.
Giertych: trzech mężczyzn z Urzędu Kontroli Skarbowej zagrodziło nam drogę
W przerwie środowego przesłuchania mecenas Giertych informował na Twitterze, że trzech "mężczyzn z Urzędu Kontroli Skarbowej" próbowało uniemożliwić mu i Birgfellnerowi wyjście na przerwę. "Zagrodzili nam drogę na korytarzu prokuratury. Gdy dowiedziałem się, że to nie jest zatrzymanie, opuściliśmy budynek. Chcieli wręczyć listy. Zastraszania ciąg dalszy" - napisał.
Wychodząc z pokoju z prokuratury nie spotkaliśmy już na korytarzu trzech agentów UKS. Nie rozumiem, co się stało? Najpierw próbują nas prawie siłą zatrzymywać, a później się chowają. Cyrk to mało powiedziane.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 13 marca 2019
Dubois pytany o tę sprawę po zakończeniu środowego przesłuchania, powiedział, że mężczyźni chcieli porozmawiać z Geraldem Birgfellnerem na temat spółki Nuneaton powołanej przez Srebrną w związku z planami budowy bliźniaczych wieżowców w Warszawie. - Od lipca nasz klient nie ma nic wspólnego z tą spółką - zaznaczył. Dodał, iż Birgfellner powiadomił Srebrną, że "niepokryte zostały zobowiązania spółki, m.in. biura księgowego". "Efektem chyba niewiedzy i niedopełnienia obowiązków przez spółkę Srebrna była wizyta u niewłaściwej osoby" - powiedział. Według Dubois po przekazaniu tych informacji "panowie uznali sprawę za załatwioną".
Wcześniej prokuratura przesłuchiwała Birgfellnera 11, 13 i 28 lutego oraz 1 i 11 marca. Wydano też postanowienie o nałożeniu na Birgfellnera dwóch kar porządkowych po 3 tys. zł za niestawienie się na przesłuchaniach zaplanowanych na 21 i 22 lutego.
Birgfellner: Kaczyński nakłonił mnie do wręczenia 50 tys. zł księdzu
Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego, z Birgfellnerem dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do tej budowy.
W połowie lutego "Gazeta Wyborcza" podała, że Gerald Birgfellner zeznał w prokuraturze, iż Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna.
Prokuratura oświadczała z kolei jeszcze w lutym, że czynności podejmowane przez Birgfellnera i jego adwokatów wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych.
Czytaj więcej