Chiny kontynentalne domagają się od Hongkongu wydania 300 zbiegów
Chiny chcą powrotu z Hongkongu ponad 300 zbiegów - powiedział w środę stacji RTHK były wiceminister bezpieczeństwa publicznego ChRL Chen Zhimin. W enklawie toczy się debata na temat projektu umożliwienia ekstradycji do Chin kontynentalnych, Makau i na Tajwan.
W lutym hongkońskie Biuro Bezpieczeństwa (odpowiednik MSW) zaproponowało wprowadzenie zmian w lokalnym prawie, które umożliwiłyby wydawanie osób podejrzanych w sprawach kryminalnych pomiędzy Hongkongiem a Chinami kontynentalnymi, Makau i Tajwanem. Możliwość przekazywania Chinom podejrzanych, w tym obywateli Hongkongu, wzbudziła w enklawie obawy wynikające z braku zaufania do wymiaru sprawiedliwości ChRL.
"Nie mają zaufania do wymiaru sprawiedliwości w Chinach"
Chen powiedział w środę publicznemu hongkońskiemu nadawcy RTHK, że Chiny kontynentalne mają już listę ponad 300 nazwisk zbiegów ukrywających się w Hongkongu. Wyjaśnił, że poszukiwani są oni za ciężkie przestępstwa.
Były minister bezpieczeństwa publicznego ocenił również, że w Hongkongu występują "niepotrzebne obawy i spekulacje", iż Pekin będzie wykorzystywał zarzuty kryminalne jako pretekst, by domagać się wydawania osób poszukiwanych z powodów politycznych. Zapewnił, że Chiny kontynentalne będą każdą sprawę prowadziły zgodnie z prawem.
Wielu Hongkończyków obawia się jednak, że ekstradycja do Chin kontynentalnych wiązałaby się z utratą praw, jakie przysługiwałyby im w Hongkongu.
- Oczywiście reakcja społeczności była daleka od przychylnej - powiedział hongkoński politolog Joseph Cheng, emerytowany wykładowca Uniwersytetu Miejskiego Hongkongu, niekryjący sympatii dla obozu demokratycznego.
- Podstawowy powód jest taki, że ludzie w Hongkongu nie mają zaufania do wymiaru sprawiedliwości w Chinach. Nie wierzą, że jest on niezawisły, uczciwy, i że zapewnia oskarżonym odpowiednie prawo do obrony - wyjaśnił Cheng.
Zwrócił uwagę, że przeciwko projektowi wypowiadali się nie tylko demokraci, ale również przedstawiciele biznesu, którzy tradycyjnie sprzyjają Pekinowi.
Zabójstwo kobiety
Rząd Hongkongu zaproponował zmiany w prawie w reakcji na przypadek obywatela Hongkongu oskarżonego o zabójstwo swojej dziewczyny na Tajwanie. Podejrzany nie mógł zostać odesłany na wyspę i tam osądzony ze względu na brak umowy ekstradycyjnej pomiędzy Tajwanem a Hongkongiem.
Według Chenga sprawa zabójstwa na Tajwanie była jednak tylko pretekstem i posłużyła do wykazania konieczności umożliwienia ekstradycji podejrzanych również do Chin kontynentalnych. - Inicjatywa najwyraźniej wyszła z Pekinu, który wydaje się skory do przyspieszenia procesu integracji Hongkongu z Chinami kontynentalnymi - powiedział politolog.
Prodemokratyczna hongkońska posłanka Claudia Mo nazwała projekt "koniem trojańskim". - To oczywiste, że Hongkończycy nie mają zaufania do systemu prawnego Chin kontynentalnych. Boimy się, że Hongkończycy i być może dysydenci mieszkający w Hongkongu mogą zmierzyć się z fałszywymi zarzutami - powiedziała.
Przeciwko zmianom protestowała również Amerykańska Izba Handlowa w Hongkongu. W liście skierowanym do sekretarza bezpieczeństwa Johna Lee izba wyraziła "poważne zastrzeżenia" do projektu i ostrzegła, że reforma "podważy wizerunek Hongkongu jako bezpiecznej przystani dla międzynarodowej działalności biznesowej".
Amerykańska izba poprosiła władze Hongkongu o przemyślenie projektu, wskazując na szereg "poważnych wad" wymiaru sprawiedliwości w Chinach kontynentalnych, w tym "brak niezawisłości sądów, arbitralne zatrzymania, brak uczciwego i publicznego procesu, brak możliwości reprezentacji prawnej i kiepskie warunki w więzieniach".
Politolog Cheng powiedział PAP, że obecnie trwa miesięczny okres konsultacji i nie jest jasne, czy i kiedy rząd Hongkongu skieruje projekt do lokalnego parlamentu. "Jeżeli będą się spieszyć, najprawdopodobniej nastąpi to jeszcze w czerwcu lub lipcu" - ocenił, dodając, że zmiany mogą wejść w życie natychmiast po uchwaleniu przez parlament.
Czytaj więcej
Komentarze