PO-KO chce odwołania Piotrowicza. Chodzi o umorzenie sprawy księdza, który molestował dzieci
Klub parlamentarny PO-KO złożył we wtorek wniosek o odwołanie szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka Stanisława Piotrowicza (PiS) - poinformował wiceszef Platformy Borys Budka. Piotrowicz zapewnił, że wniosek zostanie rozpatrzony w możliwie najszybszym terminie.
- Złożyliśmy wspólnie w imieniu klubu parlamentarnego PO-KO wniosek o odwołanie pana przewodniczącego - oświadczył Budka na wtorkowym posiedzeniu komisji.
Jak zaznaczył, wniosek powinien zostać rozpatrzony w terminie od trzech do trzydziestu dni. - Mamy prośbę, żeby pan przewodniczący zechciał umieścić ten wniosek na tym posiedzeniu Sejmu - powiedział.
"Sprawa jest nagląca"
Według Budki sprawa jest "nagląca". W związku z tym zwrócił się z prośbą do przewodniczącego, aby w piątek, gdy planowane jest wspólne posiedzenie komisji sprawiedliwości z komisją cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii, zwołać obrady pół godziny wcześniej, żeby wniosek mógł zostać rozpatrzony.
- Wszystko się odbędzie zgodnie z przepisami prawa i w możliwie najszybszym terminie - zapewnił w odpowiedzi Piotrowicz.
Jak dodał, przedstawiciele PO-KO nie chcą zajmować prac komisji uzasadnieniem tego wniosku na wtorkowym posiedzeniu.
Uzasadnieniem wniosku, którego treść przekazał poseł PO Arkadiusz Myrcha, są dawne komentarze przewodniczącego dotyczące umorzenia śledztwa w sprawie księdza oskarżanego o molestowanie dzieci oraz - jak napisano - "ewentualnego wpływu" Piotrowicza na przebieg postępowania.
"W bulwersujący sposób tłumaczył księdza skazanego za molestowanie dzieci"
Według wnioskodawców na ujawnionym w mediach nagraniu z listopada 2001 roku przewodniczący "emocjonalnie i z głębokim zaangażowaniem usprawiedliwiał księdza, w którego sprawie prokuratura, kierowana przez pana Stanisława Piotrowicza, umorzyła postępowanie". "Należy wskazać, że w dniu 25 czerwca 2004 r. Sąd Rejonowy w Krośnie skazał 65-letniego ks. M. na dwa lata więzienia z zawieszeniem na pięć lat za molestowanie sześciu dziewczynek" - podkreślono we wniosku.
W uzasadnieniu wyrażono pogląd, że Piotrowicz w "bulwersujący" sposób "tłumaczył księdza skazanego za molestowanie dzieci". Przytoczono także słowa szefa komisji z konferencji z 2001 roku. "Ksiądz w swoich zeznaniach potwierdził, że istotnie brał dzieci na kolana, a czyni to podczas lekcji religii. (…) dzieci przytulał do siebie, głaskał, zdarzało się też i tak, że pocałował. Zdarzało się, że na kolanach siedziało kilkoro dzieci. Dzieci były szczęśliwe, zadowolone. Nie było w tym żadnego podtekstu seksualnego" - zacytowano.
"Biorąc pod uwagę powyższe, należy wyrazić wątpliwości w zakresie przestrzegania podstawowych zasad moralnych i etycznych przez przewodniczącego" - oceniono we wniosku. Zaznaczono też, że osoba pełniąca tak ważną funkcję powinna "cechować się nieposzlakowaną opinią".
Piotrowicz: bezpodstawne zarzuty
Zdaniem Piotrowicza zarzuty PO-KO są "bezpodstawne". Jak zapewnił, nie wykonywał w tej sprawie żadnych funkcji procesowych ani nie podejmował merytorycznych decyzji.
Odnosząc się do tamtej swojej wypowiedzi, wyjaśnił, że występował wówczas w roli rzecznika prasowego, którego często brak w prokuraturach rejonowych. - Szef prokuratury jest zobowiązany poinformować opinię publiczną na takie żądanie o wynikach prowadzonego postępowania - wskazał szef komisji.
- Informowałem o sposobie zakończenia sprawy, którą prowadził inny niezależny prokurator. Informując o tym, posłużyłem się cytatami z postanowienia o umorzeniu postępowania" - podkreślił szef komisji. - Ja nie miałem żadnej wiedzy własnej, bo ani tych świadków nie widziałem, ani żadnych czynności procesowych nie wykonywałem. Te treści zawierały się w postanowieniu, a moją rolą było poinformować o treści postanowienia i o motywach - dodał.
"Sprawa pojawiła się nie po raz pierwszy"
Piotrowicz zaznaczył też, że sprawa ta pojawia się nie po raz pierwszy. - Kilka lat temu podniesiono pod moim adresem zarzuty co do sposobu prowadzenia tamtego śledztwa - wskazał.
Gdy po latach poinformował, że nie prowadził tego śledztwa, wówczas - jak mówił - zarzucono mu, że takich informacji nie prostował. - Jednym słowem, ci, którzy czynią zarzuty nieprawdziwe pod moim adresem, żądają, ażebym natychmiast te nieprawdziwe zarzuty z ich strony prostował. Paranoja - ocenił przewodniczący.
- Po raz kolejny - ponieważ wiedzą już, że ja tego śledztwa nie prowadziłem, nie wykonywałem żadnych czynności procesowych w tamtej sprawie, nie podejmowałem żadnych decyzji merytorycznych - no to teraz zarzucają mi wypowiedź - powiedział Piotrowicz.
Czytaj więcej
Komentarze