Rzecznik praw dziecka: w deklaracji LGBT plus niepokoi potencjalne naruszenie konstytucji
W tzw. deklaracji LGBT plus niepokoi mnie potencjalne naruszenie konstytucji - przepisów dotyczących prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi poglądami - powiedział w poniedziałek Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak.
W połowie lutego prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał tzw. deklarację LGBT plus. Dokument zakłada działania w takich obszarach, jak: bezpieczeństwo, edukacja, kultura i sport, administracja, a także praca. W dziedzinie edukacji w deklaracji zapowiedziano m.in. wprowadzenia edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej w każdej szkole, uwzględniającej kwestie tożsamości psychoseksualnej i identyfikacji płciowej, zgodnej ze standardami i wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Niepokojąca "seksualizacja dzieci"
W ubiegłym tygodniu RPD Mikołaj Pawlak skierował do prezydenta Trzaskowskiego pismo, w którym pyta o realizację zapisów deklaracji, odnoszących się do edukacji seksualnej oraz problematyki LGBT. Rzecznik poprosił o odpowiedź m.in. na to, "jakie korzyści i dobra ma nieść realizacja deklaracji LGBT plus w zakresie konstytucyjnego prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi poglądami?".
W poniedziałek w Radiu Zet Pawlak podkreślił, że w ostatnim czasie dotarło do niego wiele sygnałów od obywateli i organizacji społecznych, "wyrażających głęboki niepokój związany z zamiarem wprowadzenia do edukacji szkolnej zasad przewidzianych w deklaracji LGBT plus".
Jego zdaniem deklaracja podpisana przez prezydenta stolicy może nie mieć podstawy prawnej.
- Niepokoi mnie potencjalne naruszenie konstytucji, przepisów dotyczących prawa rodziców do wychowania zgodnie z własnymi poglądami. To my, rodzice, mamy prawo ustalić, w jakim wieku dzieci będą dowiadywały się o różnych sprawach życia dorosłego - powiedział Pawlak.
Na uwagę, że w deklaracji nie ma mowy o edukacji seksualnej w wieku przedszkolnym odpowiedział: "dlatego proszę pana prezydenta, by to wyjaśnił, bo deklaracja jest zbyt ogólna". - Chcę wiedzieć, co ma na myśli, że edukacja będzie się opierała na standardach WHO - wyjaśnił rzecznik.
Pytany, co jest niepokojące w standardach WHO odpowiedział, że "właśnie seksualizacja dzieci".
- Część rodziców może się z tym nie zgadzać, i mają do tego pełne prawo. Jeżeli ktoś za ich plecami będzie usiłował takie rzeczy wprowadzać do edukacji szkolnej, to nie ma na to zgody - oświadczył RPD.
Jego zdaniem, edukacja seksualna oparta na standardach WHO może prowadzić do "całkowitej degrengolady, jaka ma miejsce w krajach, w których było to wprowadzone wiele lat temu".
Czytaj więcej
Komentarze