Zatrzymano brata oraz byłego asystenta E. Bieńkowskiej. Asystent miał kierować grupą przestępczą
W poniedziałek został zatrzymany Lech B. - były asystent polskiej komisarz UE. - Kierował on grupą przestępczą zajmującą się przestępstwami gospodarczymi - informuje rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prokurator Ewa Bialik. "Łączenie mojej osoby z dzisiejszymi zatrzymaniami CBA pozostaje w jawnej sprzeczności z faktami, co jednoznacznie zostało ustalone w 2014 roku" - skomentowała Bieńkowska.
Jak podaje Bialik, Lech B. miał popełnić szereg przestępstw przeciwko obrotowi gospodarczemu - m.in. dotyczących wyłudzenia kredytów i dotacji unijnych. Bialik zaznacza, że Lech B. powoływał się na wpływy.
Zarzuty wyprania 11 mln zł oraz kierowania grupą przestępczą planuje postawić Prokuratura Okręgowa w Katowicach Lechowi B. - zatrzymanemu w poniedziałek byłemu asystentowi ówczesnej senator, a obecnie polskiej komisarz Unii Europejskiej Elżbiety Bieńkowskiej.
Oprócz Lecha B. funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali w poniedziałek jeszcze pięć osób, które brały udział w kierowanej przez niego grupie. Wśród zatrzymanych jest brat Elżbiety Bieńkowskiej Jarosław M.
"Łączenie mojej osoby z dzisiejszymi zatrzymaniami CBA pozostaje w jawnej sprzeczności z faktami, co jednoznacznie zostało ustalone w 2014 roku. Proszę nie używać mojego nazwiska i wizerunku do medialnego pozycjonowania działalności CBA i Prokuratury" - napisała na Twitterze Bieńkowska.
Jak poinformowała prok. Marta Zawada-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, zatrzymani zostaną doprowadzeni do prokuratury jeszcze w poniedziałek, prokuratorzy przeprowadzą czynności z ich udziałem.
Wyłudzenia z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju
Temistokles Brodowski z wydziału komunikacji społecznej biura potwierdził zatrzymanie sześciu osób przez agentów katowickiej delegatury CBA. Zatrzymani mieli doprowadzić do szkody w mieniu NCBR na 2 mln zł.
Funkcjonariusze katowickiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali pięciu śląskich przedsiębiorców i notariusza prowadzącego kancelarię notarialną w Tychach. Śledztwo dotyczy podejrzenia popełnienia oszustw na szkodę Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, podmiotów gospodarczych i osób prywatnych.
- Śledztwo dotyczy powoływania się na wpływy i wyłudzenia pieniędzy na szkodę NCBR na różnego rodzaju projekty - powiedział Brodowski. Grupa miała też próbować wyłudzić 10 mln zł na szkodę Beskidzkiej Grupy Producentów Owoców i Warzyw.
Wcześniej rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej Ewa Bialik poinformowała, że wśród zatrzymanych jest były asystent obecnej polskiej komisarz UE - Lech B., który miał kierować grupą przestępczą zajmującą się przestępstwami gospodarczymi.
Jak podała Bialik, Lech B. miał popełnić szereg przestępstw przeciwko obrotowi gospodarczemu - m.in. dotyczących wyłudzenia kredytów i dotacji unijnych. Miał też powoływać się na wpływy.
Brodowski nie chciał potwierdzić, czy wśród zatrzymanych jest asystent polskiej komisarz w UE Lech B. Odesłał w tej sprawie do prokuratury.
Jednak według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej, ze źródeł bliskich śledztwu jeden z zatrzymanych był asystentem komisarz Elżbiety Bieńkowskiej.
"To nie moja sprawa"
Według doniesień "Faktu" z 2014 roku, prowadzona przez Lecha B. zajmująca się doradztwem finansowym spółka "Legat", miała zrujnować założoną przez grupę rolników spółkę "Beskid".
Jak ustalił wówczas "Fakt", Beskid Grupa Producentów Owoców z Zegartowic pod Krakowem, dotowana m.in. ze środków unijnych, prosperowała całkiem nieźle do momentu, kiedy prezesem jej zarządu został Marcin M., znajomy Lecha B.
"Dzień po objęciu funkcji, 25 maja 2013 roku, nowy prezes podpisał z firmą Lecha B. kilka umów. Na ich mocy Legat sp. z o. o, której kapitał zakładowy wynosi 5 tys. złotych, miała między innymi przeprowadzić audyt finansowy za milion zł oraz dostała w użytkowanie kilka samochodów, które należały do firmy Beskid" - pisał "Fakt" w 2014 r.
Z informacji dziennika wynikało, że gdy udziałowcy firmy Beskid zorientowali się, że zostali oszukani "zwrócili się do pani wiceminister Bieńkowskiej, której wizytówkami miał posługiwać się Lech B., z prośbą o interwencję". Wówczas mieli usłyszeć, że "nie jest to jej sprawa".
– Gość u mnie prowadzi księgowość i tyle. Ja wam pomóc nie mogę – miała wówczas powiedzieć Bieńkowska.
Czytaj więcej