"Skandaliczny dokument" vs "zaczynacie szczuć na te osoby". Spór o deklarację LGBT+
- Wystarczy przeczytać deklarację LGBT+, by zrozumieć jak dalece skandaliczny to dokument, sprzeczny z konstytucją - powiedział w "Śniadaniu w Polsat News" wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, o podpisanej przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego deklaracji LGBT+. - Jak pan czyta, to proszę to robić ze zrozumieniem. Zaczynacie szczuć na osoby LGBT - odpowiedziała Joanna Mucha z PO.
O deklaracji LGBT mówił pośrednio w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas konwencji partii w Jasionce, stwierdzając, że w niektórych miejscach w Polsce ma być zastosowana, a w niektórych miejscach już właściwie jest stosowana "pewna specyficzna socjotechnika".
- Trudno to nazwać wychowaniem. To nie jest wychowanie, to jest właśnie socjotechnika mająca zmienić człowieka. Co jest w jej centrum? Otóż w jej centrum jest bardzo wczesna seksualizacja dzieci. To jest nie do uwierzenia. Ja sam, póki nie przeczytałem, nie mogłem w to uwierzyć, ale to ma się zacząć w okresie 0-4, czyli od urodzenia do czwartego roku życia - mówił Kaczyński.
W jego ocenie jednym z obecnych zagrożeń jest "atak na rodzinę i to atak przeprowadzony w sposób najgorszy z możliwych, bo jest to w istocie atak na dzieci".
- Na czym polega tan atak opozycji na dzieci i rodzinę? - zapytał prowadzący "Śniadanie w Polsat News" Dariusz Ociepa Patryka Jakiego.
- Wystarczy przeczytać deklarację, by zrozumieć, jak dalece skandaliczny to dokument, sprzeczny z konstytucją i to w wielu przypadkach. Sam zastanawiałem się, czy nie założyć koszulki z napisem "konstytucja" do tego programu - odpowiedział Jaki.
Sankcje w karcie LGBT+
W jego ocenie prezes Kaczyński "celnie zaznaczył, że czym innym jest tolerancja, a czy innym afirmacja". - W karcie LGBT+ jest mowa nie tylko o tym, by pewne standardy wprowadzać do edukacji, ale dodatkowo jest tam napisane, że jeśli ktoś tego nie będzie robił, to są sankcje. Dzieciom do 4. roku życia należy wskazywać, że nie tylko LGBT jest rzeczą naturalną, ale relatywizuje się płeć, pokazując, że to jest rzecz, którą "możecie sobie wybierać". Ja się na to nie zgadzam, tak jak większość Polaków. Jeżeli POKO wygra wybory, to proszę się nie dziwić, że tak będzie w całej Polsce - przekazał Jaki.
"Wiedza nie boli"
- Jak pan czyta, to proszę to robić ze zrozumieniem - odparła posłanka PO Joanna Mucha, dodając, że obóz rządzący "zaczyna szczuć na osoby LGBT".
- Zasady tolerancji, zakazu dyskryminacji są zawarte w konstytucji. W karcie, którą podpisał Rafał Trzaskowski, nie ma nic więcej, poza tym, co w konstytucji. Wiedza nie boli. Niech pan przeczyta Katolicką Naukę Społeczną. Okaże się, że zapisany jest tam szacunek i tolerancja dla osób innej orientacji seksualnej. W karcie nie ma mowy o seksualizacji dzieci, ale jest nauka obrony przed złym dotykiem, pedofilią, nauka stawiania granic - zaznaczyła.
Innego zdania był minister Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera, który ocenił, że "podpisanie karty LGBT nie można rozumieć inaczej, jak wspieranie przez samorząd Warszawy tego środowiska".
- Trzeba zadać sobie pytanie, w jakim celu jest to wsparcie. To idzie z Zachodu: rewolucja ideologiczna, cywilizacyjna. Będziemy się przed tym bronić. Walka o rodzinę jest fundamentem, to podstawowa komórka, dobro w naszym kraju. Jeśli naruszymy rodzinę, to sami się zniszczymy - stwierdził Dera.
- Ręce mi opadają, panie ministrze - zareagował Włodzimierz Czarzasty (SLD). - To co pan mówi brzmi: "jakie to ohydne, wspieranie tego środowiska". - Lesbijki, geje, ludzie biseksualni, to są ludzie - dodał.
- Trzeba szanować, a nie wspierać - uzupełnił Dera.
Czarzasty zaznaczył, że dokument podpisany przez prezydenta Warszawy przewiduje m.in. budowę hostelu interwencyjnego dla osób skrzywdzonych. - Jakby ktoś pana z domu wyrzucił, to chciałby się pan gdzieś przespać? Jak pana to spotka, zapraszam do siebie - przekazał szef SLD.
"Wierutne kłamstwo, za które premier powinien przeprosić"
W programie poruszono m.in. wątek zapowiadanego na kwiecień protestu nauczycieli.
- To, co wyprawia politycznie, ideologicznie nastawiony szef ZNP, to próba pomocy POKO, które ma bardzo mało do zaproponowania w oświacie. Podwyżki dla nauczycieli były zamrożone przez lata. My przeznaczamy 5 mld zł na nie - stwierdził Jaki.
- Wszystkie prezenty socjalne rządu, są kosztem samorządu. Jeżeli PiS dalej będzie drenował środki publiczne w samorządach, to stanie się on, jak za komuny, terenowym organem administracji państwowej - będzie tylko wydawał pieniądze, które przyjdą z centrali - argumentował Piotr Zgorzelski.
Poseł PSL przytoczył dane: "w 2017 r. gminy miejski i te na prawach powiatu dołożyły do oświaty 34,5 mld zł, a subwencja z państwa wyniosła 19,9 mld zł. Miasta na prawach powiatu do oświaty dołożyły 22,3 mld zł, a subwencja wyniosła 13,7." - Jeżeli premier mówi, że samorządy oszczędzają na oświacie, to jest to wierutne kłamstwo, za które powinien przeprosić - powiedział Zgorzelski.
"Państwo zaczyna kosztować"
Agnieszka Ścigaj z Kukiz'15 zwróciła uwagę, że "polityczna kalkulacja nie powinna decydować o wydawaniu pieniędzy z budżetu państwa". - Przydałby się inny sposób redystrybucji środków, bardziej oszczędny, wtedy dla nauczycieli by starczyło. W zeszłym roku zatrudniono 6000 urzędników, powołano 16 nowych instytucji, państwo zaczyna kosztować - zwróciła uwagę.
- Po ostatniej "deformie" edukacji nauczyciele przestali być elektoratem PiS. Partia rozmawia z nimi tylko dlatego, że obawia się rodziców, ale traktuje nauczycieli per noga - argumentowała Mucha.
Odnosząc się do usuniętej z Sejmu tzw. tablicy Kaczyńskiego Mucha przekazała, że w uzyskanych przez PO informacji wynika, że dotychczasowy szef straży marszałkowskiej stracił stanowisko, bo nie chciał zdeponować tablicy, którą zabrał Marek Suski. - To pokazuje, że Sejm i państwo traktowane są jaki prywatny folwark - stwierdziła.
Więcej odcinków programu dostępnych jest tutaj.
Czytaj więcej