Drugi dzień obławy na porywaczy 25-latki i jej córki. Kontrole na drogach wyjazdowych z Białegostoku
Wciąż trwają poszukiwania 25-letniej kobiety i jej 3-letniej córki, porwanych blisko dobę temu w Białymstoku - zapewnił w piątek rano rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa. Zaznaczył, że dla dobra sprawy nie będzie ujawniał szczegółów działań, prowadzonych również poza regionem. GDDKiA ostrzega, że mogą pojawić się utrudnienia na drogach wyjazdowych z Białegostoku.
- Działania poszukiwawcze zaginionych są cały czas prowadzone - zapewnia podlaska policja. - Nic się nie zmienia. Sytuacja operacyjna się nie zmieniła, cały czas szukamy - powiedział w piątek rano rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.
Zaznaczył jednak, że nie będzie podawał szczegółów. - To jest chwila, kiedy nie mówimy o działaniach. Działamy, ale nie mówimy jak. Tu, gdzie nas widać, to nas widać, czyli są punkty blokadowe, gdzie sprawdzane są pojazdy. Te kontrole widać, natomiast o całej reszcie nie mówimy - powiedział Krupa. Już wcześniej policja informowała, że lokalizacji takich blokad drogowych również nie ujawnia.
Pytany, czy upływający od porwania czas coś zmienia w zakresie działań Krupa powiedział, że na razie nie. - To prawda, niedługo minie doba od uprowadzenia, natomiast jeśli chodzi o prowadzenie poszukiwań, nie zmienia to nic. One dalej, z taką samą intensywnością, są prowadzone - zapewnił rzecznik.
Policja prosi kierowców o cierpliwość
Komunikat Generlanej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad dotyczy dróg wyjazdowych z Białegostoku, administrowanych przez GDDKiA. "W miejscach prowadzonych kontroli policja kieruje ruchem. Utrudnienie potrwa do czasu odwołania" - podano.
Jeszcze w czwartek, gdy takie działania rozpoczęły się, rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa apelował do kierowców, by - gdy trafią na drodze na taką blokadę - stosowali się do wszystkich poleceń funkcjonariuszy, by ruch odbywał się sprawnie. - Policjanci wyraźnie wskazują, jak mają się zachować kierowcy (którzy natrafią na blokadę - red.) - mówił Krupa.
Dodał, że kierowcy powinni być cierpliwi, ponieważ sytuacja jest - jak to określił - "bardzo poważna, skomplikowana", a sprawa budzi duże emocje, bo dotyczy porwania matki i dziecka. W nocy w związku z takimi blokadami w regionie utrudnień w ruchu nie było.
Odnaleziono porzucony samochód
Do uprowadzenia doszło po godz. 10 w miniony czwartek na białostockim osiedlu Dziesięciny. Dwaj zamaskowani mężczyźni, używając siły, zabrali do samochodu 25-letnią kobietę i jej 3-letnią córkę i odjechali. Świadkiem była babcia kobiety; to ona zawiadomiła policję, podała również informacje o pojeździe, którym uciekali porywacze.
Kilkaset metrów od tego miejsca znaleziono samochód, którym poruszali się porywacze. Był pusty. Jak się okazało, ciemnoniebieski citroen został wypożyczony z wypożyczalni w Łomży; wypożyczył ten samochód mąż kobiety - ojciec dziecka, który jest obywatelem Polski, zameldowanym w naszym kraju - podawała w czwartek policja. Nie wiadomo, czy mężczyzna był jednym z napastników.
Uruchomiono Child Alert
Po południu został uruchomiony Child Alert, używany w sytuacji poszukiwań dzieci. Specjalny komunikat o 3-latce, wraz z jej zdjęciem, został rozesłany m.in. do mediów.
W komunikacie Child Alert czytamy, że dziewczynka ma jasne, kręcone włosy upięte w kok i niebieskie oczy. W chwili zdarzenia ubrana była w różową kurtkę i szarą czapkę z pomponem, szare spodnie i granatowe buty.
Policjanci proszą świadków zdarzenia lub osoby, które widziały dziewczynkę o kontakt pod numer telefonu 995. Funkcjonariusze gwarantują anonimowość.
To trzeci przypadek, gdy w Polsce uruchomiono Child Alert. Po raz pierwszy miało to miejsce w kwietniu 2015 roku, gdy porwano 10-letnią Maję z podszczecińskiego Wołczkowa. Kolejny raz Child Alert zadziałał w listopadzie 2015 roku, gdy ojciec porwał trzyletniego Fabiana z Radomia.
"Jest ryzyko, że ktoś może próbować wywieźć porwanych poza granice kraju"
Nie wiadomo jak poruszają się teraz sprawcy. Policjanci sprawdzają dwie hipotezy, według których albo sprawcy i porwane osoby są na miejscu w Białymstoku, albo się przesiedli do innego samochodu i jadą dalej.
- Zawsze jest ryzyko, że w przypadku uprowadzenia ktoś może próbować wywieźć porwanych poza granice kraju, zwłaszcza że jesteśmy w strefie Schengen i tu nie ma kontroli - mówił Krupa.
Pytany, czy można postawić hipotezę, iż porwanie matki i dziecka, to sprawy rodzinne, powiedział, że policjanci w przypadku takich spraw stawiają różne hipotezy. - Rzeczywiście, biorąc pod uwagę i odnosząc się do faktu, że auto z wypożyczalni wypożyczył właśnie ojciec tego dziecka, może na to wskazywać - mówił. Zaznaczył jednak, że żadna z hipotez na razie nie może być w stu procentach potwierdzona.
Śledztwo prokuratury
W związku z porwaniem Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wszczęła śledztwo w tej sprawie. Dotyczy ono przestępstwa pozbawienia wolności oraz sytuacji, gdy - wbrew woli osoby powołanej do opieki lub nadzoru - zostaje uprowadzona lub zatrzymana osoba w wieku poniżej 15 lat. Oba te przestępstwa zagrożone są karą do 5 lat więzienia.
Zastępca szefa Prokuratury Regionalnej w Białymstoku Paweł Sawoń powiedział, że ze względu na charakter sprawy i ciężar zarzutów, śledztwo zostało wszczęte nie w prokuraturze rejonowej, a w okręgowej. Podkreślił, że priorytetem jest obecnie ustalenie miejsca pobytu osób, które dokonały przestępstwa, jak i pokrzywdzonych.
Studiowała wcześniej w Niemczech
Rozmawiający z dziennikarzami sąsiedzi kobiety, której wnuczką i prawnuczką są porwane, nic nie widzieli, nie słyszeli też żadnych krzyków. Według podawanych przez nich informacji, porwane nie mieszkały tutaj na stałe, ale bywały tam. Jeden z sąsiadów mówił, że porwana 25-latka studiowała wcześniej w Niemczech.
Pan Grzegorz, który mieszka w tej samej klatce bloku co babcia porwanej 25-latki powiedział dziennikarzom, że kobieta przywoziła trzylatkę do prababci, ta miała się nią opiekować. Opowiadał, że sąsiedzi mówią, iż babcia miała wyjść po wnuczkę i prawnuczkę na pobliski przystanek autobusowy i gdzieś obok miało dojść do porwania.
Wcześniej źródła informowały, że prawdopodobny zleceniodawca porwania - ojciec dziecka - jest obywatelem Niemiec.
"To są najlepsi fachowcy, jeżeli mówimy o zaginięciach"
Rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka powiedział Polsat News, że policjanci od początku podeszli do zdarzenia bardzo profesjonalnie. Dodał, że na miejsce, do Białegostoku, zmierzają policjanci z centrum poszukiwań celowych KGP. - To są najlepsi fachowcy, jeżeli mówimy o zaginięciach, ze specjalistycznym również sprzętem, ze specjalnym pojazdem. Te czynności koordynowane są w chwili obecnej przez KGP - poinformował.
Dodał, że wszczęto procedurę tzw. Child Alert. Po raz kolejny zwrócił się także z apelem do wszystkich osób, "które mogą posiadać jakiekolwiek informacje odnośnie tego zdarzenia", aby dzwoniły do komisariatów policji oraz na numery alarmowe.
- Wizerunek dziewczynki został już upubliczniony, a więc osoby, które mogły gdzieś widzieć tę dziewczynkę, wiedzą, gdzie może przebywać... To jest dla nas bezcenna informacja - powiedział Ciarka.
"Być może nawet sprawcy nie wiedzą, kto zlecił im porwanie"
Do sprawy odniósł się także Dariusz Loranty, ekspert ds. bezpieczeństwa publicznego.
Czytaj więcej