Zginął zaatakowany przez lwa, którego trzymał w ogrodzie
34-letni Michal Prasek został zabity przez lwa, którego trzymał w klatce w ogrodzie za domem w Zdechovie na wschodzie Czech. Policja, żeby odzyskać jego ciało, musiała zastrzelić lwa i ciężarną samicę. Hodowla była nielegalna, od lat skarżyli się na nią okoliczni mieszkańcy. - Ta tragedia prawdopodobnie rozwiąże wieloletni problem - skomentował Tomas Kocourek, burmistrz Zdechova.
Prasek pierwszego lwa, wówczas 6-letniego Fufiego, kupił w 2016 roku. Rok później dokupił dwuletnią samicę Ljuvę, bo chciał założyć hodowlę lwów. Zwierzęta trzymał w ogrodzonej zagrodzie na tyłach domu, która była oznaczona znakami "zakaz wstępu".
Tragický konec chovu šelem ve Zděchově na Vsetínsku. Dva lvi zabili svého chovatele, zásahová jednotka zvířata zastřelila. pic.twitter.com/QE5ROP0wX8
— Luboš Dostál (@Dostal_CT) March 5, 2019
Rozszarpanego 34-latka znalazł jego ojciec, gdy we wtorek rano wyszedł z domu. Ciało syna było w klatce zamkniętej od wewnątrz. Nie wiadomo, dlaczego policja zdecydowała się zastrzelić lwa i ciężarną samicę, zamiast je uśpić.
Skłócony z sąsiadami
Michal Prasek z powodu hodowli był skłócony z sąsiadami. Był karany grzywnami za nielegalne próby rozrodu lwów; zwierząt nie można mu było jednak zabrać, bo weterynarz nie stwierdzał, że są źle traktowane.
Ve Zděchově na Vsetínsku dnes napadl lev chovatele. Podle starosty obce zvíře muže usmrtilo. Policie úmrtí zatím nepotvrdila, hovoří o incidentu. pic.twitter.com/Al7Qf3ySP2
— Události Brno (@UdalostiBrno) March 5, 2019
Prasek wyprowadzał lwa na smyczy na spacery. W ubiegłym roku 38-letni rowerzysta wjechał w zwierzę. Incydent został uznany przez czeską policję za wypadek drogowy, i trafił na czołówki krajowych gazet.
Jak wynika z danych Ministerstwa Środowiska, Czesi hodują poza ogrodami zoologicznymi 49 pum, 44 lwy, 34 rysie, 26 serwale, 20 tygrysów, 15 ocelotów i osiem panter.
Czytaj więcej