Apel Katarzyny Zybertowicz do RPO Adama Bodnara
Katarzyna Zybertowicz, żona prof. Andrzeja Zybertowicza, prosi RPO Adama Bodnara o interwencję w sprawie próby zastraszenia i finansowego zniszczenia męża. Chodzi o wezwanie przedsądowe 37 b. opozycjonistów, którzy żądają od Zybertowicza przeprosin w mediach i wpłaty 50 tys. zł na WOŚP.
Pełnomocnicy części uczestników obrad Okrągłego Stołu - m.in. Ryszarda Bugaja, Władysława Frasyniuka, Andrzeja Celińskiego, Aleksandra Halla, Adama Strzembosza, Henryka Wujca i Andrzeja Zolla - wystosowali we wtorek wezwanie przedsądowe do doradcy prezydenta, socjologa prof. Andrzeja Zybertowicza. Jest to reakcja na wypowiedź, która padła z ust prof. Zybertowicza 5 lutego w Pałacu Prezydenckim, podczas debaty oksfordzkiej na temat Okrągłego Stołu.
Zybertowicz powiedział wówczas: "Dzisiaj wielu obserwatorów i komentatorów Okrągłego Stołu nie uświadamia sobie, jak głęboka prawda była w komentarzu Andrzeja Gwiazdy po rozmowach Okrągłego Stołu, gdy powiedział: »podczas obrad Okrągłego Stołu władza podzieliła się władzą z własnymi agentami«".
50 tys. na WOŚP i przeprosiny w dziennikach
Za te słowa opozycjoniści domagają się od doradcy prezydenta przeprosin oraz wpłaty 50 tysięcy złotych na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W wezwaniu podkreślono, że Zybertowicz miałby przeprosić za użycie "słów nikczemnych, nieprawdziwych i obraźliwych dla uczestników obrad Okrągłego Stołu po stronie opozycyjno-solidarnościowej".
Wezwanie zawiera również oczekiwanie opublikowania przeprosin m.in. w papierowych wydaniach czterech dzienników - "Gazety Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Naszego Dziennika" i "Gazety Polskiej Codziennie" oraz na profilu doradcy prezydenta na Twitterze.
Krok b. opozycjonistów spotkał się z reakcją żony prof. Zybertowicza, Katarzyny Zybertowicz, która w liście wysłanym w piątek do Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara zaapelowała, by wezwał on podpisanych pod pismem "do opamiętania się". Korespondencję tę przekazała również Polskiej Agencji Prasowej.
Uzasadniając wybór Bodnara jako adresata swojego listu, Zybertowicz wspomniała o rekomendacjach, przekazanych przez RPO premierowi Mateuszowi Morawieckiemu („Jak walczyć z mową nienawiści. 20 rekomendacji RPO dla premiera”), wskazujących na potrzebę walki z postępującą brutalizacją języka, z niebezpieczną tendencją do „porzucenia dialogu na rzecz radykalnych opinii, bazujących na negatywnych emocjach, które dążą do wywołania u odbiorców uczucia wrogości czy nienawiści wobec osób lub poglądów określanych jako inne bądź obce”.
"Więcej niż moja roczna pensja"
Akcję opozycjonistów Zybertowicz oceniła jako próbę zastraszenia i finansowego zniszczenia.
"Jak bowiem inaczej rozumieć postawę grupy 37 grożących pozwem? Czy sprawdzili ceny ogłoszeń, których domagają się w swoim »Wezwaniu«, w każdym ze wskazanych dzienników oraz na portalach internetowych? Już tylko z powodu kosztów realizacji tego żądania zwykły obywatel zmuszony jest do wejścia na drogę procesową" - napisała żona doradcy prezydenta.
"Trzeba nie mieć umiaru albo być oderwanym od życia przeciętnej polskiej rodziny, by dodatkowo domagać się jeszcze wpłaty 50 tysięcy złotych - sumy przekraczającej moją roczną pensję!" - podkreśliła.
Zybertowicz wyraziła oburzenie, że sytuacja ta "dzieje się w kraju, który jest kolebką Solidarności".
"Dlaczego grupa 37 nie stanie godnie do pojedynku na argumenty i racje - czyli: dlaczego nie jest gotowa do dialogu? Czyżby nie wierzyli w swoją prawdę? Czy potrzebują do tego wyroku sądu?" - zapytała.
Jej zdaniem autorzy wezwania "wykorzystując swoje pozycje społeczne sięgają po oręż finansowy, który ma zmusić do milczenia, złamać i zastraszyć. A może… posłużyć jako przestroga dla innych »nieprawomyślnych«".
Zybertowicz oceniła także, że wypowiedź jej męża, będąca powodem wezwania, była cytowana w zmanipulowany sposób i nieuczciwie interpretowana. Przypomniała, że nie została wypowiedziana w mediach i nie znalazły się w niej nazwiska osób wzywających do przeprosin.
"Mąż nikogo nie obraża wyzwiskami i nie nawołuje do przemocy. Przedstawia rzeczowo swoje poglądy, w komentarzach zwraca uwagę na zakulisowe wymiary polityki. Korzysta z wolności słowa. Czyż nie gwarantuje tego każde demokratyczne państwo? Jest gotowy do najtrudniejszej debaty, gdy tylko występuje wola dialogu" - napisała.
"Brutalny hejt"
W swoim liście podała kilka innych przykładów wypowiedzi, będących według niej brutalnym hejtem.
"Były prezydent RP Lech Wałęsa, na pytanie dziennikarza, co zamierza zrobić z osobami, które »wytykają« mu agenturalną przeszłość mówi: »Strzelać, tylko trzeba by strzelać«” - napisała, i dodała: "to znaczy, że do mego męża też trzeba strzelać".
"Były premier Leszek Balcerowicz, niestosownie odnosząc się do prezydenta Andrzeja Dudy, nawołuje: »Gdyby Duda miał odrobinę przyzwoitości i rozumu, to by go wyrzucił na zbity pysk«. Profesor prawa, Wojciech Sadurski na blogu namawia do »obicia twarzy« memu mężowi, prof. socjologii Lena Kolarska-Bobińska nazywa »głupkiem«. Inny prof. socjologii, Krzysztof Podemski próbuje stygmatyzować Glińskiego i Zybertowicza, nazywając obu »czarnymi owcami w naszym socjologicznym gronie«" - kontynuowała żona naukowca.
W końcówce swojego listu Zybertowicz poprosiła rzecznika Adama Bodnara "o wyciagnięcie lekcji z tragedii, która tak niedawno miała miejsce w Gdańsku".
"Dwie córki straciły ukochanego ojca. Ja też mam kilkunastoletniego syna, który coraz bardziej niepokoi się, czy ktoś nie zrobi ojcu krzywdy. W dobie Internetu trudno jest chronić dzieci przed informacjami, które zaburzają ich poczucie bezpieczeństwa" - wyraziła obawę o swoją rodzinę.
"Apeluję do Pana wrażliwości i serca, które tak Pan wkłada w walkę z mową nienawiści i w walkę o prawa obywateli, żyjących i myślących inaczej. Weszliśmy w okres trudnej i już widać, że brutalnej kampanii wyborczej. Choćby z tego powodu słowa Noblisty o strzelaniu do kogokolwiek mogą wywołać nieszczęście, o którym strach pomyśleć. To mój mąż jest obiektem brutalnego hejtu. Hejtu propagowanego w mediach przez osoby z tytułami oraz pretendujące do miana autorytetów" - zakończyła.
Czytaj więcej