Ukraińska piosenkarka nie wystąpi na Eurowizji. Telewizja chciała zakazać jej występów w Rosji

"Jestem obywatelką Ukrainy, płacę podatki i szczerze kocham swój kraj. Nie zgadzam się jednak na głoszenie sloganów i zamienienia swojego uczestnictwa w konkursie w promowanie polityków. Jestem muzykiem, a nie paletką do politycznych gier" - tłumaczyła swoją decyzję Maruv, w oświadczeniu opublikowanym w poniedziałek na Facebooku.

Zakaz improwizacji, przeniesienie praw autorskich, groźba grzywny

Artystka zapewniła, że w ostateczności zgodziłaby się na rezygnację na określony czas z koncertów w Rosji, ale nie chciała przyjąć innych warunków zawartych w kontrakcie, które nazwała "cenzurą".

Według Maruv, gdyby podpisała umowę z Narodową Telekompanią Ukrainy (NTKU) musiałaby m.in. zrzec się praw autorskich, spełniać zalecenia dot. przyszłych występów pod groźbą grzywny 2 mln hrywien (ok. 285 tys. złotych - red.) i ustalać każdą improwizację na scenie z NTKU. Dodatkowo piosenkarka nie mogłaby porozumiewać się z mediami bez wcześniejszego uzgodnienia z nadawcą.

W zamian za podpisanie umowy piosenkarka mogła zabrać do 10 osób na konkurs Eurowizji i otrzymać "doradztwo eurowizyjne".

"Artysta ma obowiązki"

"Artysta reprezentujący Ukrainę ma także obowiązki. Musi stać się kulturalnym ambasadorem kraju, który nie tylko przekazuje innym swoją muzykę, ale też kreuje opinie o ukraińskim społeczeństwie na świecie" - poinformowała NTKU w oświadczeniu.

Nadawca przekazał, że po fiasku negocjacji z Maruv poszukiwany jest inny kandydat, który reprezentowałby Ukrainę.

64. Konkurs Piosenki Eurowizji odbędzie się w dniach 14-18 maja w Tel Awiwie.

WIDEO - Ukraina: były prezydent Janukowycz skazany na 13 lat więzienia