Spłonął żywcem w Tesli. Próbowano go ratować, ale nie wysunęły się klamki
Omar Awan przejeżdżając przez miejscowość Davie na Florydzie stracił panowanie nad swoją Teslą i z dużym impetem uderzył w drzewo. Pojazd stanął w płomieniach, a Awan spłonął uwięziony w środku. Świadkowie zapewniają, że próbowali ratować mężczyznę, ale nie mogli wybić wzmocnionych szyb, ani otworzyć drzwi auta. Według nich nie zadziałał mechanizm automatycznego wysuwania się klamek samochodu.
Do wypadku doszło w niedzielę ok. godz. 16:30. Jak podaje policja, to wtedy Tesla Model S prowadzona przez Awana z dużą prędkością uderzyła w rosnącą przy drodze palmę i stanęła w płomieniach.
Firma chce pomóc ustalić przyczyny
Według świadków przed wypadkiem auto jechał z prędkością ok. 140 km/h. Jak dodają, część z nich próbowała otworzyć drzwi, ale nie wysunęły się automatyczne klamki samochodu. Próbę ratowania Awana podjął też obecny na miejscu policjant, który bezskutecznie starał się wybić wzmocnioną szybę.
WATCH: A @Tesla crashes into a tree and bursts into flames in Davie on Flamingo Rd. Unfortunately the driver died on scene according to Davie Fire Rescue. We have @SanelaWPLG on scene working the story. (🎥 via Daniel Dobb) pic.twitter.com/uJCKjWOPJx
— Marcine Joseph (@MJ_Reports) 24 lutego 2019
Pożar ugasiła straż pożarna. Niestety, Omara Awana nie udało się uratować. Spłonął żywcem, uwięziony w swoim samochodzie.
"Jesteśmy ogromnie zasmuceni z powodu tego wypadku. Nasze myśli są ze wszystkimi, których osobiście dotknęła ta tragedia" - napisała Tesla w oświadczeniu przesłanym do międzynarodowego wydania "Business Insider". Firma zapewniła, że jest w kontakcie z lokalnymi władzami i oferuje swoją pomoc w ustalaniu przyczyn wypadku.
Takie samo zdarzenie rok temu
Automatyczne klamki w luksusowym modelu S zostały opracowane na żądanie szefa Tesli Elona Muska. Według przedsiębiorcy, dodatkowe udogodnienie miało współgrać z opływowym kształtem modelu. Inżynierowie pracujący nad modelem S po latach przyznali, że zaprojektowanie automatycznych klamek wymagało bardzo dużo pracy i stworzyło problem, który "nie powinien się pojawić".
W przypadku pierwszych modeli klamki potrafiły wcale nie wysunąć się z auta. Dziennikarze magazynu "Consumer Reports", którzy w 2015 r. chcieli przetestować nową Teslę, w swoim raporcie napisali, że auto "nie chciało wpuścić ich do środka".
W maju ubiegłego roku w Kalfiornii doszło do podobnego zdarzenia. Dwóch nastolatków spłonęło żywcem w Tesli, wjechali autem w ścianę budynku nieopodal Fort Lauderdale. Ojciec jednego z nich pozwał Teslę zarzucając im usunięcie urządzenia ograniczającego prędkość z samochodu, bez powiadamiania rodziców.
Zarówno w przypadku zdarzenia z 2019 r., jak i z 2018 r. Tesla przekonuje, że główną przyczyną tragicznych wypadków była zbyt duża prędkość, a nie mechanizm samochodu. Jak dodaje, w płomieniach stają nie tylko samochody zasilane napędem elektrycznym.
Czytaj więcej