Europa nie wie, co zrobić ze swoimi obywatelami - bojownikami ISIS i ich rodzinami
Kraje Europy przyjmują różne strategie w kwestii ewentualnego przyjęcia swoich obywateli - byłych bojowników tzw. Państwa Islamskiego i ich rodzin. Wielka Brytania pozbawia ich obywatelstwa, Francja rozpatruje każdą sprawę osobno, Dania deradykalizuje, Niemcy zgadzają się na powrót. Problem jest poważny, bo ISIS traci swoje terytoria a najwierniejsi bojownicy i ich rodziny nie mają dokąd wyjechać.
Po ogłoszeniu 17 lutego przez prezydenta USA apelu do państw Europy, aby przyjęła i osądziła ponad 800 bojowników ISIS, którzy zostali zatrzymani w Syrii, sprawa stała jeszcze bardziej paląca.
Jak informuje "Le Soir", kilka krajów, w tym m.in. Belgia, Holandia, Francja, Dania i Wielka Brytania, rozmawia o utworzeniu tzw. strefy bezpieczeństwa w północnej Syrii. Na razie jednak nie ma żadnych wspólnych ustaleń w tej sprawie, a decyzje o przyjęciu lub odmowie wpuszczenia swoich obywateli każdy kraj podejmuje według własnego uznania.
W Wielkiej Brytanii głośna jest sprawa 19-letniej Shamimy Begum nazwanej przez media "panną młodą dżihadu", którą brytyjscy dziennikarze odnaleźli w jednym z obozów w Syrii w zaawansowanej ciąży. Dziewczyna, która uciekła z Wysp w wieku 15 lat, aby dołączyć do ISIS, po tym, gdy zadeklarowała chęć powrotu do Wielkiej Brytanii, została pozbawiona brytyjskiego obywatelstwa. Nie przyznaje się do niej także Bangladesz, z którego wywodzą się jej rodzice.
Wcześniej media informowały o tym, że brytyjski rząd postanowił odebrać obywatelstwo dwóm innym rodakom działającym w ISIS.
Wrogowie swoich ojczyzn
Jako pierwsza swoistą repatriację przeprowadziła Macedonia Północna, która w sierpniu ubiegłego roku przyjęła siedmiu walczących w ISIS obywateli. Gdy tylko pojawili sie w kraju, natychmiast ruszył ich proces.
Francja twierdzi, że rozpatruje każdą sytuację indywidualnie. - W tym momencie nie odnosimy się do żądań Trumpa - powiedział w telewizji France 2 Nicole Belloubet, minister sprawiedliwości tego kraju. Wcześniej szef francuskiego MSZ Jean-Yves Le Drian oświadczył, że walczący dla ISIS i ich rodziny są "wrogami" Francji i powinni zostać i być sądzeni w Syrii lub Iraku.
W styczniu rząd Francji informował, że rozważa repatriację i osądzenie 130 osób, ale do tej pory sprawa nie została rozstrzygnięta.
Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert przekazał dziennikowi "Independent", że Niemcy współpracują w tej sprawie z innymi państwami Unii Europejskiej. Według danych niemieckiego wywiadu, powrót może dotyczyć "kilkuset osób".
Z Niemiec do szeregów ISIS miało wyemigrować ponad 1050 osób; zdaniem niemieckich służb, co trzecia z tych osób już wróciła do kraju, a 200 zostało zabitych w Iraku i Syrii.
Dzieci na innych zasadach
Belgia wprowadziła specjalne zasady repatriacji dzieci. Te młodsze niż 10 lat mają byc przyjmowane "automatycznie". Osoby w wieku od 10 do 18 lat mają być dodatkowo sprawdzane. Belgijski rząd odwołał się jednak od wyroku sądu, który w grudniu zgodził się na repatriację ośmiu matek z dziećmi.
Na razie Belgia opowiada się za postawieniem osób odpowiedzialnych za przestępstwa przed międzynarodowymi sądami, bez możliwości orzeczenia wobec nich kary śmierci. Do czasu rozpatrzenia sprawy bojownicy mieliby pozostawać w areszcie śledczym w Iraku.
Jednym z najłagodniejszych rozwiązań jest duński "model Aarhus", który ma zagwarantować deradykalizację ludzi wracających ze strefy wojennej. Pomaga on m.in. w znalezieniu mieszkania i pracy; oferuje pomoc psychologiczną, edukację, opiekę zdrowotną.
Szacuje się, że u szczytu potęgi w ISIS walczyły tysiące ochotników z zagranicy. Obecnie ISIS ma jedynie małą enklawę na granicy syryjsko-irackiej, w której schroniło się prawdopodobnie ok. 2 tys. osób.
WIDEO: Ewakuacja z ostatniego bastionu ISIS
Czytaj więcej