Zaginęły dowody w głośnej sprawie molestowania na kempingu w Niemczech
Specjalna komisja spraw wewnętrznych w Niemczech zajmie się utratą materiału dowodowego, który zginął na komisariacie policji w Detmold. Sprawa dotyczy jednego z największych w kraju śledztw dotyczących molestowania dzieci w wieku od 4 do 13 lat.
Sprawę opisało Deutsche Welle.
Dzieci na kempingu w Luegde w Nadrenii Północnej-Westfalii były molestowane przez 10 lat. Policja zidentyfikowała 31 ofiar molestowania, które zostały też sfilmowane.
W sprawie aresztowano już trzech mężczyzn w wieku 56, 33 i 48 lat. Niedawno okazało się jednak, że zaginęły ważne materiały dowodowe. Chodzi o paczkę, w której znajdowało się 155 nośników danych. Minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Herbert Reul nazwał to "policyjną nieudacznością". Dodał jednak, że inne zgromadzone materiały pozwolą na postawienie zarzutów.
Prokuratura w Detmold nie ustaliła, czy dowody zaginęły na komisariacie policji, czy zostały skradzione. Stanowisko stracił funkcjonariusz policji, który za późno poinformował odpowiednie instytucje o utracie materiałów.
Podejrzały udział policjantów i urzędników
Śledztwo dotyczy nie tylko podejrzanych o molestowanie, ale także policjantów, którzy w 2016 roku poinformowali o sprawie urzędy ds. młodzieży, ale nie wykonali czynności służbowych. Oznacza to, że mogli utrudniać postępowanie karne.
Śledczy przyglądają się też działaniom pracownika Jugendamtu (urzędu ds. młodzieży). Jeden z pracowników miał manipulować aktami, dołączając do nich brakującą adnotację. Nie wiadomo, czego dotyczyła. Inny urzędnik miał zatrudnić dla dziewczynki w roli rodzica zastępczego mężczyznę, który jest jednym z podejrzanych o molestowanie.
Czytaj więcej
Komentarze