Odwołano stan nadzwyczajny wprowadzony po inwazji niedźwiedzi polarnych. Wystarczyło... posprzątać
Osadę Białuszja Guba w Nowej Ziemi zaczęły nawiedzać niedźwiedzie polarne. Ludzie poczuli się zagrożeni, bo zwierzęta wchodziły na klatki schodowe bloków. Władze wprowadziły stan nadzwyczajny, ale w poniedziałek ogłoszono, że problem rozwiązano. Powodem inwazji drapieżników miały być hałdy śmieci w osadzie. Odpady sprzątnięto i zdecydowano o zamknięciu wysypiska.
52 niedźwiedzie, które od grudnia zaczęły pojawiać się w osadzie, ignorowały próby przepędzenia ich za pomocą sygnałów dźwiękowych, samochodów i psów. Innych legalnych i bezpiecznych sposobów odstraszenia nie ma - zwierzęta są wpisane do międzynarodowej i rosyjskiej Czerwonej Księgi.
Ludzie obawiali się o bezpieczeństwo dzieci i swoje, w końcu władze Nowej Ziemi w obwodzie archangielskim wprowadziły 9 lutego stan nadzwyczajny.
"Zagrożenie zostało zminimalizowane"
"Masowe pojawianie się niedźwiedzi polarnych na zaludnionych obszarach ustało" - oświadczyły w poniedziałek władze Nowej Ziemi.
Stwierdzono, że pojawienie się stad tych drapieżników było spowodowany nagromadzeniem śmieci wokół osady, w tym odpadów jadalnych. Było ich tak dużo, że zaczęły nęcić zwierzęta.
Postanowiono śmieci uprzątnąć oraz podjęto decyzję o likwidacji wysypiska śmieci i zastąpieniu go spalarnią (ma zostać wybudowana w przyszłym roku). - Zagrożenie zostało zminimalizowane - zapewnia Żygansza Musin, kierownik administracji Nowej Ziemi.
Stan nadzwyczajny odwołano, ale w międzyczasie, dla zwiększenia bezpieczeństwa, wokół osady wzniesiono dodatkowe ogrodzenie, a wojsko wprowadziło wzmocnione patrole.
W Nowej Ziemi mieszka około 3 tys. ludzi, nie biorąc pod uwagę żołnierzy, których liczba nie jest ujawniana. Na archipelagu znajduje się miejsce prób jądrowych, gdzie za czasów ZSRR testowano broń atomową.