Nie wysłał karetki do 6-miesięcznej dziewczynki. Prokuratura zajmie się sprawą dyspozytora
Prokuratura Rejonowa w Wolsztynie zajmuje się sprawą dyspozytora pogotowia, który nie wysłał karetki pogotowia do chorej, 6-miesięcznej dziewczynki. Dziecko dostało w nocy wysokiej gorączki i drgawek; do szpitala przetransportowali je policjanci z posterunku policji w Przemęcie.
"Materiały dotyczące tego zdarzenia wpłynęły już do Prokuratury Rejonowej w Wolsztynie, która zajmie się tą sprawą. Śledztwo będzie prowadzone z art. 160 kk, czyli narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu" - powiedział PAP we wtorek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Michał Smętkowski.
Jak dodał, "na razie postępowanie jest na bardzo wstępnym etapie".
- Do tej pory otrzymaliśmy informacje z policji, musimy zebrać odpowiednie dokumenty, przesłuchać świadków. Dopiero po zebraniu odpowiedniego materiału, będziemy mogli mówić o ewentualnych zarzutach - znaczył prokurator.
Gorączka, której nie można zbić
Śledczy planują w pierwszej kolejności przesłuchać rodziców dziecka, personel szpitala, oraz policjantów, którzy przetransportowali dziewczynkę do szpitala.
Do zdarzenia doszło kilka dni temu w Nowej Wsi niedaleko Wolsztyna w Wielkopolsce. Jak tłumaczył asp. sztab. Wojciech Adamczyk z KPP w Wolsztynie, "około godz. 3.30 do dyżurnego KPP w Wolsztynie zadzwonił wyraźnie zdenerwowany mężczyzna, prosząc o pomoc. Z relacji mężczyzny wynikało, że przebywa na terenie Niemiec, natomiast jego partnerka i ich 6-miesięczne dziecko znajdują się w domu w Nowej Wsi. Chwilę wcześniej mężczyzna został poinformowany przez partnerkę, że córeczka ma temperaturę sięgającą 40 stopni, która nie obniża się pomimo podania leków przeciwgorączkowych" - powiedział.
Adamczyk tłumaczył, że kobieta skontaktowała się z dyspozytorem pogotowia ratunkowego, jednak ten polecił jej samodzielnie zgłosić się do szpitala w Wolsztynie.
Dziecko zaczęło wpadać w drgawki
- Sytuacja stawała się niebezpieczna, ponieważ dziecko zaczęło wpadać w drgawki. Dodatkowo kobieta, która, jak się okazało, zamieszkiwała w tym miejscu zaledwie od kilku dni, nie wiedziała, gdzie szukać pomocy i nie dysponowała żadnym środkiem transportu. Sytuacji nie ułatwiała też pora nocna. Powiadomieni o tym policjanci z posterunku policji w Przemęcie pojechali do Nowej Wsi. Dojeżdżając na miejsce, skontaktowali się z kobietą, która wytłumaczyła, gdzie dokładnie mieszka, dzięki czemu mundurowi już po chwili zapukali do drzwi jej domu - podkreślił Adamczyk.
Dodał, że policjanci, oceniając sytuację, polecili kobiecie przewietrzyć pomieszczenie, a następnie razem z nią zaczęli schładzać płaczące niemowlę za pomocą okładów z mokrych ręczników.
- W międzyczasie jeden z policjantów zadzwonił do dyspozytora pogotowia ratunkowego, tłumacząc zastaną sytuację i potrzebę udzielenia pomocy dziecku. Niestety, w przedstawionej przez policjanta sytuacji nie znaleziono podstaw do zadysponowania na miejsce karetki pogotowia. W tych okolicznościach policjanci po uzyskaniu zgody dyżurnego przetransportowali kobietę z dzieckiem do wolsztyńskiego szpitala - podkreślił Adamczyk.
W trakcie transportowania dziecka do szpitala dyżurny policji powiadomił o tym personel placówki, który czekał w gotowości na przyjęcie dziecka. Dziewczynce udzielono pomocy i umieszczono ją w oddziale dziecięcym.
Adamczyk wskazał, że dzień po zdarzeniu do KPP w Wolsztynie zgłosił się ojciec dziewczynki.
- Mężczyzna na ręce komendanta mł. insp. Roberta Bekiera złożył podziękowania dla policjantów, którzy pospieszyli z natychmiastową i co najistotniejsze skuteczną pomocą jego dziecku - podkreślił.
Czytaj więcej