Afgańczycy uciekają do Europy. To jeden ze skutków sankcji USA wobec Iranu
- Przez trzy lata byłem w wojsku, w służbach specjalnych. Działaliśmy z Amerykanami. Uciekłem przed Talibami. Potem byłem krawcem - mówi Amir, jeden z tysięcy afgańskich uchodźców, którzy przedostali się do Europy. Jeden z nielicznych, który tu znalazł stabilizację. Z Amirem i jego rodakami rozmawiał dziennikarz polsatnews.pl Jakub Mejer, który odwiedził obozy dla uchodźców na wyspie Lesbos.
Kiedy mowa o kryzysie uchodźczym wielu z nas sądzi, że dotyczy on Syryjczyków, ktorzy uciekają przed wojną domową. Tymczasem w pontonach płynących na greckie wyspy są teraz głównie Afgańczycy. W obozach na Lesbos, Samos i Chios stanowią już przeważającą większość. Wielu z nich uciekło z Iranu, w którym mieszkali od lat. Powodem są m.in. amerykańskie sankcje rujnujące irańską gospodarkę i w efekcie - odbierające im pracę.
W Iranie nie mają za co żyć, do Afganistanu nie wrócą, bo boją się o życie. Ci "bogatsi" wybierają więc Europę.
Jednym z takich uchodźców jest Amir, którego spotykam w prowadzonym przez lokalną organizację pozarządową Lesvos Solidarity warsztacie Safe Passage Bags. Jest jednym z kilku pracujących tam krawców. Zamieniają oni porzucone na plażach kamizelki ratunkowe w plecaki, piórniki i torby na laptopy, które następnie są sprzedawane.
- Byłem przez trzy lata w wojsku, w służbach specjalnych. Współpracowaliśmy z Amerykanami. I to nie było dla mnie bezpieczne. Odszedłem z wojska, byłem bez ochrony, Talibowie nas nienawidzili i mogli nas bardzo łatwo znaleźć i zabić - opowiada pochylając się nad maszyną do szycia. Amir przypłynął na Lesbos trzy lata temu.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Musa jest na wyspie krócej, bo dwa lata. Poznałem go w fundacji Home for All, która prowadzi stołówkę i miejsce spotkań dla uchodźców. Ten schorowany 70-latek marzy, żeby dotrzeć do córki, która mieszka w Niemczech. On również - jak przekonuje - uciekł z Afganistanu przed Talibami.
Czekają
Według norweskiej organizacji Aegan Boat Report, w połowie lutego na greckich wyspach przebywało ponad 16 tys. ubiegających się o azyl. Na Lesbos w tym roku przypłynęło ich 1059. Można ich spotkać, gdy łowią ryby, ustawiają się w kolejkach do usług oferowanych przez organizacje pozarządowe, lub po prostu chodzą, zabijając w ten sposób czas.
Wielu z nich mieszka w obozach dla uchodźców, gdzie w przepełnionych namiotach lub kontenerach czekają na rozpatrzenie wniosku azylowego.
Jak wynika z danych Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców (UNHCR), w ubiegłym roku do Grecji przypłynęło 9 tys. Afgańczyków - więcej niż z jakiegokolwiek innego kraju. W ostatnich miesiącach jest ich coraz więcej, zwłaszcza na wyspach Morza Egejskiego.
- 77 proc. osób przebywających teraz w obozie to Afgańczycy - mówi Patrick Mansour, ekspert NORCAP (programu Norwegian Refugee Council, norweskiej organizacji pozarządowej) odpowiedzialny za koordynację największego na Lesbos obozu dla uchodźców, niedaleko wioski Moria. - Na całej wyspie ok. 70 proc. uchodźców to Afgańczycy - dodaje pracownik innego obozu.
Jednak wielu z nich Afganistanu nie widziało od lat. Zarówno Amir, jak i Musa, ostatnio przebywali w Iranie.
Według UNHCR w Iranie oficjalnie mieszka prawie milion Afgańczyków, szacuje się jednak, że doliczając nielegalnie przebywających ta liczba jest większa i wynosi ok. 1,5-2 miliony.
"Ofiary amerykańskich sankcji"
Na zakończonej właśnie w Warszawie konferencji bliskowschodniej, sekretarz stanu Mike Pompeo stwierdził, że "niemożliwe jest osiągnięcie pokoju bez konfrontacji z Iranem". - Liderzy z całego regionu (Bliskiego Wschodu - red.) zgodzili się, że największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i pokoju na Bliskim Wschodzie jest Iran - mówił wiceprezydent USA Mike Pence.
Ignorując politykę swojego poprzednika Baracka Obamy, który doprowadził do podpisania w 2015 roku umowy nuklearnej z Iranem i zniesienia wielu istniejących od 1979 roku sankcji na ten kraj, w listopadzie 2018 roku Trump wprowadził sankcje na Iran i wycofał się z tego porozumienia.
Środki przyjęte przez Trumpa działają, na swój specyficzny sposób: w ostatnich miesiącach irański rial stracił aż 98 proc. wartości w stosunku do amerykańskiego dolara.
Jednymi z pierwszych, którzy odczuwają ten kryzys ekonomiczny, są właśnie nielegalnie zatrudnieni, najczęściej w budownictwie, gastronomii i rolnictwie Afgańczycy, którzy większość pieniędzy wysyłali do mieszkającej w kraju rodziny. Serwis New Arab nazywa ich "przypadkowymi ofiarami amerykańskich sankcji".
Jak informuje Radio France International, z Iranu od lata ubiegłego roku ucieka 2 tys. Afgańczyków dziennie. Serwis New Arab podaje przykłady pracowników, którym przestało się opłacać mieszkanie w Iranie – Javid, budowlaniec pracujący w Teheranie, jeszcze niedawno zarabiał w przeliczeniu 1,3 tys. zł. Pół roku temu jego pracodawca obciął mu pensję do 525 zł.
Biedniejsi wracają do Afganistanu. Jak podaje Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM), w 2018 roku ponad 773 tys. Afgańczyków wróciło z Iranu do Afganistanu - większość z nich wydalono siłą.
Bogatsi chcą dotrzeć do UE
Amir, po ucieczce z Afganistanu, pracował przez wiele lat jako krawiec, szyjąc w Teheranie garnitury. Uciekł, jak mówi, z powodu coraz mniejszej wolności religijnej (nie jest muzułmaninem).
- Iran nie jest dobrym miejscem dla uchodźców. Wyjechałem stamtąd. Trzy dni byłem w Turcji, nie wiedziałem, gdzie jestem, potem wylądowałem w Stambule. Szmuglerzy nie mówili nam, gdzie jesteśmy, jak długo zostaniemy. Czwartego byłem już na Lesbos w Grecji. Byliśmy na środku morza, nasza łódź prawie tonęła, było nas 72 na plastikowej łódce o powierzchni 9 metrów kwadratowych. Nadleciał helikopter, zobaczył nas, chwilę później przypłynął okręt wojskowy, zabrali nas do Mityleny (stolica Lesbos – red.), a potem do obozu - mówi.
"Siłą wcielani do irańskiego wojska"
- Do Europy chce się dostać 500 tys. Afgańczyków. Dekady byli w innych krajach. Uciekają z Iranu, bo kryzys i sankcje wpływają na afgańskich uchodźców. Uciekają do Turcji, stamtąd do Grecji. Niektórzy proszą rodziny, żeby im zająć namiot lub kontener przed przyjazdem. To nielegalne, ale nie da się wszystkiego kontrolować - mówi Mansour.
Innym powodem, dla którego uciekają z Iranu, jest wojna w Syrii. – Afgańskich uchodźców zaczęto brać w kamasze. Chłopcy w wieku 16-18 lat uciekają przed poborem wojskowym, bo następnie są wysyłani na wojnę w Syrii – mówi Philippa Kempson, mieszkająca na Lesbos brytyjska aktywistka pomagająca uchodźcom.
Musa najchętniej jak najszybciej opuściłby wyspę i dołączył do swojej córki w Niemczech. Amir chce jeszcze zostać na Lesbos dwa lata. Pensja pozwoliła mu na wyprowadzkę z obozu, wynajem mieszkania i rozwój pasji - kupił aparat fotograficzny i sprzęt do biegania. Chce przebiec maraton i robi zdjęcia przyrody na wyspie.
- Te pieniądze pomogły mi odbudować życie, znaleźć dom, kupić aparat i zacząć biegać. Teraz zostanę tutaj, poznałem ludzi: mieszkańców, uchodźców, wolontariuszy, z którymi się trzymam, trochę lokalnej kultury. Chcę nauczyć się greckiego, fotografować wyspę, wyruszę stąd pewnie za dwa, trzy lata - mówi.
***
Jakub Mejer był na Lesbos w dniach 20-27 stycznia. Wyjazd zorganizowała organizacja Minority Rights Group.
Czytaj więcej