Wyzwiska, bójki i alkohol. Patostreamerzy zarabiają nawet kilka tysięcy złotych w jeden wieczór
- Z takiego wieczoru można wyciągnąć od dwustu do paru tysięcy złotych - powiedział "Wydarzeniom" Maciej Budzich z mediafun.pl. Chodzi o patostreamy, czyli transmisje, na których ich twórcy m.in. piją alkohol, biorą narkotyki i nawołują do przemocy.
Film, na którym widać młodych ludzi palących przy niemowlaku, wrzucił na swoją stronę Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Sprawą zajęła się policja
Internauci namierzyli jego autorów - to najpewniej para z województwa kujawsko-pomorskiego. Toruńska prokuratura została poinformowana o możliwości popełnienia przestępstwa. Sprawą zajęła się już policja.
Na razie nie wiadomo, czy były to papierosy, czy narkotyki - ma to ustalić policja. Osobom, które naraziły dziecko na niebezpieczeństwo, grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
- Mamy do czynienia z filmikiem określającym zachowanie, ja się nie boję tego użyć, skandaliczne - powiedział insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
"Internetowa sława"
Termin "Patostream" pochodzi od słów patologia i streaming, czyli transmisja. Polega na pokazywaniu na żywo kontrowersyjnych wydarzeń. Transmisje mają szokować. Ich twórcy pija alkohol, biorą narkotyki, nawołują do przemocy.
Jednym wystarczy internetowa sława, inni na transmisjach zarabiają - kto chce komentować na żywo, musi wpłacić parę złotych. - Z takiego wieczoru można wyciągnąć od dwustu do paru tysięcy złotych - powiedział Maciej Budzich z mediafun.pl.
Patostreamerzy przez lata czuli się bezkarni, ale w ostatnim czasie prokuratura wszczęła kilkanaście śledztw. Daniel Z., jeden z najbardziej znanych polskich patostreamerów, został właśnie skazany na karę wiezienia.