Płaci bezdomnym za filmy i publikuje je w internecie. Kontrowersje budzi zbiórka pieniędzy
Na Kanale YouTube Jacka Kurzątkowskiego pojawiają się nagrania z bezdomnymi. Emocje budzi zbiórka pieniędzy. Bezdomni, do których dotarła "Interwencja", czują się poniżeni i upokorzeni. Zgadzali się na nagrania za kilkadziesiąt zł. Pod filmami autor uruchomił zbiórkę pieniędzy, które początkowo miały trafiać na pomoc dla bezdomnych, ale później rozszerzono zapisy regulaminu.
- Mieszkam na ulicy chyba ze 4 lata. Ten pan mnie zaczepił, prosił o wywiad. Mówił, że da 50 zł, więc się zgodziłam, powiedziałam o tym siostrze i też się zgodziła. Na dwie 100 zł miałyśmy - opowiada w rozmowie z reporterem "Interwencji" pani Hanna, bohaterka filmu "Bezdomne siostry".
- Samo zbieranie puszek, butelek czy złomu nie wystarczy. To nie są duże pieniądze, a tu nadarza się okazja za trochę "bla-bla" do kamery i mam "hajs" - stówkę. Z początku nie wiedziałem, że prowadzi zbiórki pieniędzy. Dopiero teraz dużo rzeczy się dowiedziałem - mówi pan Olek, były bezdomny.
Z 400 do 400 tys. widzów
Przeciętna oglądalność filmów na internetowym kanale Jacka Kurzątkowskiego wzrosła z około 400 do ponad 400 tysięcy widzów. Mężczyzna pod filmami umieszcza link do internetowej zbiórki pieniędzy, z której wpływy mają być przeznaczone na pomoc dla bezdomnych.
- Nie wiedziałem, że można zarabiać w ten sposób pieniądze. Za wyświetlenia, za reklamy itd. On zobaczył we mnie złotą rybkę, dosłownie. Podejrzewam, że przynosiłem spory "hajs". Dobrze na tym zarabiał za same wyświetlenia, jego publika rozrastała się bardzo szybko - mówi pan Olek, były bezdomny.
- Aktywność na YouTube może być monetyzowana, czyli może być taka sytuacja, że wyświetlenia filmów przynoszą pewien zysk. Widzowie oczekiwali ode mnie, że będę ten temat kontynuował, co nie znaczy, że ja znalazłem w tym koniunkturę. Jeżeli widzowie tego oczekują, to ja im chce to pokazać - wyjaśnia Jacek Kurzątkowski, autor kanału "Jak to ogarnąć?" na YouTube.
"Nigdy nie dostałem nic za darmo"
Bezdomni na Dworcu Centralnym kojarzą Kurzątkowskiego. - Czasami bywa tu, ale on kasę to zbiera dla siebie i wszystko na przelew idzie. Czyli w ch… wali - mówi jeden z nich.
- Od Jacka Kurzątkowskiego nigdy nie dostałem nic za darmo. Nic. Kręciliśmy filmy i live, to płacił mi po 100 zł za film - dodaje pan Olek, były bezdomny.
Kurzątkowski odpiera zarzuty. - Rzeczywiście spotkałem się z tym, że zarzuca się mojej działalności to, że ja tym ludziom nie pomagam i to oczywiście jest nieprawda. To bardzo łatwo jest to wykazać - zapewnia.
Początkowo środki z publicznych zbiórek miały służyć pomaganiu bohaterom filmów, jednak po jakimś czasie Jacek Kurzątkowski zmienił tę zasadę twierdząc, iż przeznaczy je na pokazywanie problemu bezdomności. Mężczyzna twierdzi, że przeznacza sporą część pieniędzy na pomoc bohaterom swoich filmów, jednak robi to wyłącznie według własnego uznania.
- Do tej pory na tych zbiórkach zebrano około 40 tysięcy złotych. Zmieniłem regulamin tak, żeby to było jak najbardziej zaakceptowane przez widownię. W pewnym momencie zrozumiałem, że ta pomoc ma zbyt małe znaczenie, jest za bardzo jednostkowa i że znacznie więcej można uzyskać w sensie dobra społecznego, nie na pomocy jednej osobie, a na ukazywaniu problemu - tłumaczy Kurzątkowski w rozmowie z reporterem "Interwencji".