Razem: milion zł za "jedynkę" dla nas na listach Wiosny. Ludzie Biedronia: całkowicie to dementujemy
Partia Razem twierdzi, że otrzymała propozycję umowy od partii Roberta Biedronia przed wyborami do europarlamentu. - Milion zł za "jedynkę", schowanie szyldu Razem i wycofanie z listy Adriana Zandberga - mówi polsatnews.pl rzeczniczka tej partii, Dorota Olko. Wiosna z kolei zaprzecza, że takie rozmowy miały miejsce. - Całkowicie to dementujemy - słyszymy.
O propozycji Wiosny poinformował we wtorek dziennikarz "Polski The Times" Witold Głowacki. Przedstawiciele Partii Razem w rozmowie z polsatnews.pl mówią, że ofertę partii Roberta Biedronia odrzucili.
- Trudno traktować poważnie propozycję, żeby Razem schowało się w szafie, a naszych kandydatów wyznaczała inna partia - powiedział nam Adrian Zandberg, jeden z liderów Razem.
Rzeczniczka partii potwierdziła polsatnews.pl ustalenia dziennikarza "Polski The Times". - Dostaliśmy propozycję: milion za "jedynkę", schowanie szyldu Razem i wycofanie z list Adriana Zandberga" - powiedziała Dorota Olko.
Propozycja partii Biedronia miała zostać przedstawiona podczas ustnej rozmowy.
Według Głowackiego, "jedynką" na Dolnym Śląsku miałaby być Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - O ile mi wiadomo, twardych ustaleń kto ostatecznie miałby być "jedynką", nie było. Pojawiły się za to jasne oczekiwania, kto to ma nie być. Chodziło o Adriana Zandberga - powiedziała nam Olko.
"Nie prowadzimy rozmów"
Rzeczniczka Razem podkreśliła, że jej partia prowadzi rozmowy z szeroko rozumianą lewica w celu utworzenia wspólnej listy do Parlamentu Europejskiego. - Stąd także rozmowy z partią Roberta Biedronia - dodała.
- Całkowicie to dementujemy. Od A do Z - powiedział polsatnews.pl Jan Mróz z Wiosny. - Nie prowadzimy rozmów koalicyjnych z żadną partią - przekonywał.
Zapytany o Dziemianowicz-Bąk stwierdził, że nie chce wchodzić w tematy personalne.
- Listy kandydatów będziemy ogłaszać wtedy, kiedy będą one skompletowane - podkreślił Mróz.
"Fake news"
O rzekomą propozycję umowy został zapytany w "Polityce na Ostro" Krzysztof Gawkowski z partii Roberta Biedronia.
- Nie znam żadnych negocjacji, które dawałyby komukolwiek mandat do tego, żeby rozmawiać o jakichkolwiek środkach finansowych - powiedział.
Jak zaznaczył, aby można było przelewać pieniądze między dwiema partiami, konieczne jest zawiązanie koalicji.
Doniesienia o umowie nazwał "fake newsami". - Czy jest możliwe, że są takie rozmowy, a pan o tym nie wie? - zapytała Gawkowskiego Agnieszka Gozdyra. - Nie - odpowiedział polityk.
Czytaj więcej