Rada Etyki Mediów: Adamowicz był obiektem oszczerstw, nie miał prawa do obrony
Prezydent Gdańska nie miał prawa do obrony - orzekła Rada Etyki Mediów po analizie kilkunastu materiałów TVP z 2018 r. REM stwierdziła, że autorzy tych publikacji złamali 5 z 7 zasad zapisanych w Karcie Etycznej Mediów. - W stanowisku Rady Etyki Mediów brakuje konkretnych przykładów naruszeń, ma charakter stanowiska politycznego - ocenił szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosław Olechowski.
Oświadczenie ws. kilkunastu publikacji TVP poświęconych prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi przewodniczący Rady Etyki Mediów (REM) Ryszard Bańkowicz wystosował w poniedziałek. Pismo przekazała rzecznik prasowa prezydenta Gdańska Magdalena Skorupka-Kaczmarek. Pismo REM jest odpowiedzią na apel, jaki 26 stycznia br. skierowali m.in. do Rady - prezydenci Warszawy, Poznania, Sopotu, Gliwic i Gdańska.
REM, po analizie kilkunastu materiałów TVP z 2018 r. orzekła, że prezydent Gdańska Paweł Adamowicz był obiektem oszczerstw, ale nie miał prawa do obrony. Rada Etyki Mediów w wystosowanym w poniedziałek oświadczeniu stwierdziła, że autorzy tych publikacji złamali 5 z 7 zasad zapisanych w Karcie Etycznej Mediów.
Do oświadczenia REM odniósł się w poniedziałek na Twitterze szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosław Olechowski. "W stanowisku Rady Etyki Mediów brakuje konkretnych przykładów naruszeń zasad, o których wspomina w wydanym oświadczeniu. Ma ono charakter stanowiska politycznego, a nie rzeczowej i merytorycznej opinii. Rada w przeszłości wydawała opinie nacechowane ideologiczne, a nie merytoryczne" - podkreślił.
Bańkowicz przypomniał w swoim stanowisku, że prezydenci pięciu miast prosili o wyjaśnienie "wszystkich okoliczności mogących mieć związek ze śmiercią prezydenta Pawła Adamowicza", w tym "zbadanie, czy działania podejmowane wobec Pawła Adamowicza przez spółkę Telewizja Polska SA oraz inne jednostki publicznej radiofonii i telewizji, jak również zatrudnionych w nim dziennikarzy, od dnia 1 stycznia 2016 roku do dnia zamachu na jego życie, mieściły się w granicach uczciwości, rzetelności oraz staranności, wymaganych i określonych w zasadach etyki zawodowej dziennikarza".
W poniedziałkowej odpowiedzi Bańkowicz napisał, że "nie dysponując możliwościami organizacyjnymi i finansowymi, które pozwoliłyby na dokonanie przeglądu wszystkich dotyczących Pawła Adamowicza publikacji TVP i rozgłośni publicznego radia w ciągu ponad trzech lat, Rada skupiła uwagę na kilkunastu publikacjach TVP, głównie z 2018 roku".
Wyjaśnił, że po tej analizie REM „stwierdziła, iż autorzy tych publikacji manipulują faktami, sugestiami i domniemaniami tak, by przedstawić Pawła Adamowicza jako osobę niegodną zaufania”. "W żadnej z analizowanych przez REM publikacji nie dano Pawłowi Adamowiczowi szansy odparcia zarzutów, przedstawienia argumentów zaprzeczających oskarżeniom formułowanym wprost, między wierszami, lub w tytułach zniekształcających rzeczywisty przebieg opisywanych wydarzeń lub naginających fakty tak, by przemawiały przeciwko prezydentowi Gdańska. Był obiektem oszczerstw, ale nie miał prawa do obrony” - napisano w oświadczeniu.
"Rada Etyki Mediów stwierdza więc, że w publikacjach TVP na temat Pawła Adamowicza ich autorzy złamali pięć z siedmiu zasad zapisanych w Karcie Etycznej Mediów" - napisano w oświadczeniu precyzując, że chodzi m.in. o zasadę stanowiącą m.in., iż przedstawiciele mediów „dokładają wszelkich starań, aby przekazywane informacje były zgodne z prawdą, sumiennie i bez zniekształceń relacjonują fakty w ich właściwym kontekście”, zasadę obiektywizmu, zasadę oddzielania informacji od komentarza oraz "zasadę pierwszeństwa dobra odbiorcy" stanowiącą, że "podstawowe prawa czytelników, widzów, słuchaczy są nadrzędne wobec interesów redakcji, dziennikarzy, wydawców, producentów i nadawców".
"Odbiorca - czytelnik, radiosłuchacz, telewidz - ma prawo do prawdy. REM stwierdza, że w publikacjach TVP o prezydencie Gdańska odmówiono odbiorcy tego prawa" - napisała REM w oświadczeniu, dodając, że - jej zdaniem, analiza publikacji TVP na temat Pawła Adamowicza w pełni potwierdza opinię dr Wiesława Baryły, psychologa społecznego z Uniwersytetu SWPS, iż "Telewizja Polska uprawia propagandę, która służy do niszczenia przeciwników partii rządzącej" i "sięgając po najgorsze techniki komunikacji nie daje zaatakowanym najmniejszych szans na przedstawienie własnego stanowiska".
REM przytoczyła opinię Baryły, iż "(telewidzowie) mieli odnieść wrażenie, że Paweł Adamowicz jest osobą co najmniej podejrzaną". "Taka też jest konkluzja REM" - napisano w oświadczeniu.
W oświadczeniu REM dodała też, że "nie ma jednak wiedzy, doświadczenia, a przede wszystkim kompetencji, by dociekać - o co prosili autorzy pisma Związku Miast Polskich - czy złamanie wskazanych zasad etyki dziennikarskiej wobec Pawła Adamowicza można uznać za okoliczność związaną z zamachem na jego życie".
Poza REM adresatem pisma wystosowanego 26 stycznia br. przez prezydentów pięciu polskich miast byli też premier Mateusz Morawiecki, Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski oraz szef KRRiT Witold Kołodziejski.
13 stycznia wieczorem 27-letni Stefan W. podczas finału WOŚP w Gdańsku wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Po napaści W. krzyczał: "Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz".
Czytaj więcej