Wałęsa żąda przeprosin od IPN i grozi sądem. Za "teczki Kiszczaka"
"Żądam publicznie od IPN przeproszenia za sfabrykowanie prowokacji pod nazwą Teczki Kiszczaka" - napisał na Twitterze Lech Wałęsa. Były prezydent zagroził, że jeśli to nie nastąpi, pójdzie do sądu. "Dysponuję wystarczającą ilością niepodważalnych dowodów" - napisał były prezydent.
"Żądam publicznie od IPN przeproszenia za sfabrykowanie prowokacji pod nazwą Teczki Kiszczaka, jeśli to nie nastąpi spotkamy się na drodze sądowej krajowej lub międzynarodowej. Dysponuję wystarczającą ilością niepodważalnych dowodów" - napisał były prezydent.
Żądam publicznie od IPN @ipngovpl przeproszenia za sfabrykowanie prowokacji pod nazwą Teczki Kiszczaka , jeśli to nie nastąpi spotkamy się na drodze sądowej krajowej lub międzynarodowej. Dysponuję wystarczającą ilością niepodważalnych dowodów.
— Lech Wałęsa (@PresidentWalesa) 10 lutego 2019
Informacje dot. ewentualnej współpracy przywódcy "Solidarności" ze Służbą Bezpieczeństwa pojawiły się już w latach dziewięćdziesiątych. Prawdziwa debata na ten temat rozgorzała jednak w 2008 roku, kiedy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk opublikowali książkę pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii."
Historycy zwrócili wtedy uwagę na brak w archiwach dokumentów, które mogłyby świadczyć o agenturalnej przeszłości Wałęsy. Brak twardych dowodów poddawał w wątpliwość główną tezę pracy.
Usiłowała sprzedać Instytutowi dokumenty
W kolejnych latach książki o historii laureata pokojowej Nagrody Nobla pisali Jan Skórzyński, Piotr Semka, Paweł Zyzak, czy ponownie Sławomir Cenckiewicz. Współpraca Lecha Wałęsy z SB wciąż jednak pozostawała jedynie kwestią polemik publicystów i historyków.
Sytuacja zmieniła się na początku 2016 roku, kiedy do domu wdowy po generale Czesławie Kiszczaku weszli przedstawiciele IPN. Okazało się, że Maria Kiszczak usiłowała sprzedać Instytutowi dokumenty, które jej mąż przechowywał od lat w swoim domu.
Zabezpieczone teczki potwierdzały tezę, którą niemal dekadę wcześniej ukuł Sławomir Cenckiewicz. Wśród licznych dokumentów znajdował się koronny dowód - pisemne zobowiązanie Lecha Wałęsy do współpracy z SB.
Wiarygodność teczek została potwierdzona przez grafologów z Instytutu Sehna w Krakowie, a były prezydent uznał całą sprawę za prowokację inspirowaną przez Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj więcej