Upośledzony, który ukradł rower, wyszedł na wolność po 10 latach. Dzięki interwencji RPO
Po kasacji złożonej przez Rzecznika Praw Obywatelskich sąd umorzył postępowanie wobec mężczyzny, który został 10 lat temu zamknięty w zakładzie psychiatrycznym po kradzieży roweru - poinformowało w czwartek biuro RPO.
Czas przebywania pana Lucjana w zakładzie zamkniętym dwukrotnie przekroczył maksymalną karę więzienia, jaka groziła za ten czyn - w chwili popełnienia było to przestępstwo, obecnie - wykroczenie. RPO wniósł kasację w grudniu 2018 roku zarzucając sądowi rażące naruszenie prawa, m.in oparcie się na opinii psychologa, który nie zbadał oskarżonego. W styczniu tego roku mężczyzna wyszedł na wolność. Kasacja RPO wciąż czeka na rozpoznanie; jej pozytywne rozpatrzenie otworzyłoby panu Lucjanowi drogę do roszczeń odszkodowawczych.
Przed 10 laty pan mężczyzna został zamknięty w zakładzie psychiatrycznym, dokąd trafił po kradzieży roweru wartości 400 zł. Sąd rejonowy uznał, że wobec jego niepoczytalności tylko tak można zapobiec popełnieniu przez niego podobnego czynu. Sąd powołał się na psychologa, który jednak - jak zaznaczyło biuro RPO - nie zbadał pana Lucjana.
Rower o wartości 400 zł
"To kolejna skuteczna interwencja rzecznika wobec osób, które weszły w konflikt z prawem, ale ponieważ są dotknięte niepełnosprawnością umysłową albo chorują psychicznie, są uznawane za niepoczytalne. W takich sytuacjach sąd umarza postępowanie karne i decyduje o umieszczeniu sprawcy, najczęściej bezterminowo, w zakładzie psychiatrycznym w ramach tzw. środka zabezpieczającego" - podkreśliło biuro RPO.
W 2008 r. panu Lucjanowi zarzucono kradzież roweru o wartości 400 zł. Kiedy okazało się, że działał w stanie niepoczytalności, prokuratura wniosła o umorzenie postępowania karnego i umieszczenie go w zakładzie zamkniętym.
Sąd rejonowy zbadał sprawę na posiedzeniu, na które nie stawił się podejrzany. Sąd przesłuchał dwóch psychiatrów, którzy wydali opinie o niepoczytalności pana Lucjana, oraz psychologa. Psycholog wydał opinię o podsądnym nie zbadawszy go; oparł się na materiałach sprawy. W sądzie biegły zeznał, że "badania podejrzanego mogłyby dużo wnieść" w kwestii ustalenia okoliczności i motywów kradzieży.
Sąd, opierając się na opinii psychologa, uznał, że nie można wykluczyć, iż mężczyzna popełni taki czyn ponownie, co uzasadniałoby decyzję o umieszczeniu w zakładzie psychiatrycznym. Pan Lucjan nie złożył zażalenia na postanowienie, które stało się prawomocne, i w lutym 2009 r. trafił do szpitala psychiatrycznego.
Rzecznik wniósł o umorzenie postępowania karnego
W grudniu 2018 r. RPO złożył kasację, w której wniósł o uchylenie postanowienia sądu rejonowego i umorzenie postępowania karnego z powodu przedawnienia karalności czynu.
Kradzież przedmiotu o wartości poniżej 500 zł przestała w 2013 r. być przestępstwem, a stała się wykroczeniem (wobec sprawcy wykroczenia sąd nie może orzec umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym).
W kasacji rzecznik zarzucił sądowi rażące naruszenie prawa. Polegało ono, według RPO, na orzeczeniu środka zabezpieczającego po wysłuchaniu biegłego psychologa, który wydania opinii nie poprzedził badaniem podejrzanego; braku uzasadnienia znacznej społecznej szkodliwości - bez czego nie jest możliwe umieszczenie w zakładzie - oraz całkowitym braku uzasadnienia, dlaczego zastosowanie tego środka nie wykracza poza zasadę proporcjonalności.
W ocenie RPO "wysłuchanie psychologa miało tylko fasadowy charakter". "Biegły ten wydał bowiem opinię o podejrzanym, nie przeprowadzając jego badania - nie miał z nim jakiegokolwiek kontaktu".
Rzecznik zauważył, że wprawdzie żaden przepis nie nakazuje badania przed opiniowaniem, jednak "wydawanie opinii odnoszącej się do stanu zdrowia psychicznego podejrzanego, diagnozy jego osobowości i wpływu tego na postępowanie musi być poprzedzone jego badaniem", ponieważ "chodzi o ochronę przed nadużyciami w zakresie pozbawienia wolności osoby z zaburzeniami psychicznymi, gdy popadła w konflikt z prawem".
RPO argumentował, że prawo pozwala umieścić sprawcę w zakładzie psychiatrycznym tylko wtedy, gdy w stanie niepoczytalności popełnił czyn o znacznej społecznej szkodliwości, a sąd w uzasadnieniu pominął okoliczności brane pod uwagę przy jej ocenie.
Jak podało biuro RPO, według sądu "czyn był szkodliwy społecznie w znacznym stopniu" i "godził w podstawowe dobro chronione - cudzą własność". "Nie polemizując ze stwierdzeniem, że prawo własności jest podstawowym prawem objętym ochroną, rzecznik wskazał, że sąd nie sprecyzował, dlaczego kradzież roweru o wartości 400 zł jest czynem szkodliwym w sposób znaczny" - podkreśliło biuro RPO.
Bezwzględna kara pozbawienia wolności
W kasacji rzecznik zwrócił też uwagę że - zgodnie z orzecznictwem SN - zanim sąd umieści kogoś w zakładzie, powinien zważyć, jaką karę należałoby wymierzyć sprawcy, gdyby nie był on niepoczytalny i mógł ponosić odpowiedzialność karną.
"Tylko wtedy, gdyby właściwa była bezwzględna kara pozbawienia wolności, sąd powinien zdecydować o umieszczeniu takiej osoby w zakładzie" - podkreślił RPO.
Według rzecznika sąd powinien był także rozważyć, czy prawdopodobieństwo ponownego popełnienia czynu można zmniejszyć leczeniem w innym trybie niż przez umieszczenie w zakładzie. "Jest ono dopuszczalne jedynie wtedy, gdy wykluczona jest możliwość wyleczenia sprawcy w sposób niewymagający tak drastycznego ograniczenia wolności" - zaznaczyło biuro RPO.
Czas przebywania pana Lucjana w zakładzie zamkniętym dwukrotnie przekroczył ustawowe zagrożenie karą pozbawienia wolności za kradzież. "Tak długi okres stosowania tego środka, w odniesieniu do kradzieży roweru o wartości 400 zł, był niewątpliwie niewspółmierny do popełnionego czynu" - stwierdził rzecznik.
10 stycznia 2019 r. ten sam sąd rejonowy, który wysłał pana Lucjana do zakładu, umorzył postępowanie wykonawcze wobec niego. Uzasadnił to zmianą prawa, które z przestępstwa pana Lucjana uczyniło wykroczenie. Kilkanaście dni potem pan Lucjan został wypisany ze szpitala psychiatrycznego; trafił pod opiekę rodziny.
"Ta decyzja sądu nie dezaktualizuje kasacji RPO, czekającej na rozpoznanie w SN" - podkreśliło biuro RPO. Rzecznik kwestionuje bowiem decyzję sądu z 2008 r. o umorzeniu postępowania karnego wobec pana Lucjana i zastosowaniu środka zabezpieczającego. Ewentualne pozytywne rozstrzygnięcie SN dawałoby panu Lucjanowi prawo do wystąpienia o odszkodowanie od państwa.
Biuro RPO przypomniało, że rzecznik podejmował wcześniej sprawy, "gdy za stosunkowo drobne przestępstwo ludzie trafiali do zamkniętego zakładu na nawet kilkanaście lat (dłużej niż wynosiłaby maksymalna kara, gdyby za swój czyn trafili do zakładu karnego)". Biuro RPO przytoczyło przykład skutecznej kasacji na korzyść pana Feliksa, który w zakładzie spędził 11 lat w związku z groźbami karalnymi wobec sąsiadów. W przypadku innej osoby chodziło o kradzież siedmiu paczek kawy.
Czytaj więcej