Prokuratura zamierza postawić Niesiołowskiemu zarzuty korupcyjne. Poseł "gotów zrzec się immunitetu"
Prokuratura zamierza postawić posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu zarzuty popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym. Informację podała Prokuratura Krajowa. Ma to związek z zatrzymaniem trzech biznesmenów z Łodzi, którzy mieli być uwikłani w korupcyjny proceder. Prokurator Generalny przesłał do Marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej.
Poseł Stefan Niesiołowski poinformował partię Unia Europejskich Demokratów, że "jest gotów zrzec się immunitetu".
Według prokuratury poseł podejmował działania na rzecz spółek należących do zaprzyjaźnionych z nim biznesmenów, których rezultatem było zawarcie przez te spółki korzystnych umów handlowych o łącznej wartości sięgającej 13 mln zł.
Jak głosi komunikat PK "Łódzki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej zamierza postawić posłowi na Sejm RP Stefanowi Niesiołowskiemu zarzuty popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym". "Dlatego na wniosek prowadzącego śledztwo Łódzkiego Wydziału, Prokurator Generalny przesłał do Marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej" - dodano.
"Obszerny i skrupulatnie zgromadzony materiał dowodowy, uzyskany m.in. w wyniku kontroli operacyjnej, wskazuje na to, że Stefan Niesiołowski w związku ze sprawowaną funkcją posła w okresie od stycznia 2013 r. do końca 2015 r. wielokrotnie przyjmował korzyści osobiste w postaci usług seksualnych w zamian za działania na rzecz spółek należących do zaprzyjaźnionych z nim biznesmenów" - przekazała prokuratura.
Jak zaznaczono "w efekcie starań S. Niesiołowskiego spółki, operujące dotąd w branży restauracyjno-hotelarskiej, uzyskały intratne kontrakty na dostawy miału węglowego i fosforytów dla Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police SA".
"Organizowali miejsca, w których dochodziło do zbliżeń"
Przypomniano, że w związku z tą sprawą w czwartek zatrzymani zostali biznesmeni: Bogdan W., Wojciech K., Krzysztof K. W czwartek wieczorem biznesmeni usłyszeli zarzuty o charakterze korupcyjnym i dotyczące stręczycielstwa.
Podejrzani złożyli wyjaśnienia, a prokuratura ma od momentu ich zatrzymania 48 godzin na podjęcie decyzji, co do środka zapobiegawczego. "Obecnie prokuratorzy decydują o sposobie i rodzaju środka zapobiegawczego" - poinformowała Prokuratura Krajowa.
Prokuratura poinformowała, że działania operacyjne były prowadzone w tej sprawie od 2013 r. "W ich wyniku ustalono, że Bogdan W. i Wojciech K. regularnie udzielali Niesiołowskiemu korzyści osobistych. Polegały one na organizowaniu i opłacaniu usług seksualnych świadczonych przez kobiety trudniące się zawodowo lub okazjonalnie prostytucją" - napisano.
Według prokuratury W. i K. umawiali kobiety na spotkania z posłem oraz "organizowali miejsca, w których dochodziło do zbliżeń", a także transport dla kobiet. Zgodnie z ustaleniami śledztwa mieli oni także wypłacać im wynagrodzenie za usługi seksualne na rzecz posła. "Do takich zdarzeń doszło co najmniej trzydziestokrotnie" - podała PK.
"Podejmował działania na rzecz spółek"
"W zamian Stefan Niesiołowski podejmował działania na rzecz spółek należących do zaprzyjaźnionych z nim biznesmenów. Rezultatem było zawarcie przez te spółki korzystnych dla nich umów handlowych z Grupą Azoty Zakłady Chemiczne Police: w lutym 2014 roku, w sierpniu 2015 roku i we wrześniu 2015 roku. Ich łączna wartość sięgała 13 mln zł" - przekazała prokuratura.
Według śledczych zawarcie takich umów "było możliwe z uwagi na fakt, iż ówczesny prezes Grupy, będąc protegowanym posła, czuł się wobec niego zobowiązany, dlatego osobiście podejmował starania w interesie spółek należących do biznesmenów zaprzyjaźnionych z Niesiołowskim".
"Poseł Niesiołowski miał ponadto podjąć starania, by w Urzędzie Miasta Łodzi została zatrudniona osoba wskazana przez jego znajomego biznesmena Wojciecha K." - dodała PK.
"Materiał operacyjny musi być zweryfikowany procesowo"
Jak ustalił portal Onet "materiały dowodowe w tej sprawie zostały przekazane prokuraturze jeszcze przed rezygnacją Pawła Wojtunika ze stanowiska szefa CBA w listopadzie 2015 roku".
Na pytanie dziennikarzy Onetu dlaczego prokuratura tyle czasu zwlekała z ujawnieniem sprawy, rzeczniczka Prokuratury Krajowej, Ewa Bialik odpowiedziała, że "zgromadzony materiał operacyjny musi być zweryfikowany procesowo".
- Prokuratura dokonywała zarówno oceny prawno-karnej materiału zgromadzonego przez CBA, jak również przerzucała te działania operacyjne na proces. Samo wszczęcie postępowania przygotowawczego na pewno nastąpiło w oparciu o te materiały, ale musiały być przesłuchane wszystkie osoby, jak również musi być zebrany materiał dowodowy, który pozwala na przedstawienie określonego zarzutu. Materiał musi być więc bardzo solidnie zweryfikowany, uzasadniony i przedstawiony - powiedziała Onetowi prok. Bialik.
Wygrał w sądzie z autorką książki o erotycznych ekscesach polityków
Przewodnicząca Unii Europejskich Demokratów, Elżbieta Bińczycka poinformowała, że Stefan Niesiołowski "jest gotów zrzec się immunitetu".
"Dajmy wymiarowi sprawiedliwości działać. Chcielibyśmy wierzyć, że sprawa nie będzie miała charakteru politycznego. Jesteśmy za jej pełnym wyjaśnieniem" - czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze przez Jacka Protasiewicza.
Oświadczenie Przewodniczącej @Unia_Euro_Dem pic.twitter.com/jGnVuEonvE
— Jacek Protasiewicz (@ProtasiewiczJ) January 31, 2019
To nie pierwszy raz, kiedy nazwisko Stefana Niesiołowskiego pojawia się w kontekście seksafery. Na początku lat 90-tych, polityk był jednym z bohaterów głośnej książki "Pamiętniki Anastazji P. Erotyczne immunitety".
Jej autorka Anastazja P. (właściwie Marzena Domaros - red.) opisywała swoje rzekome ekscesy z czołowymi politykami. W książce pojawiały się nazwiska m.in. Aleksandra Kwaśniewskiego, Leszka Millera, czy Józefa Oleksego.
Jedynym politykiem, który wówczas wygrał z Domaros w sądzie, był właśnie Stefan Niesiołowski. Domaros przedstawiała go w książce jako "lubieżnego erotomana".
Przesłuchanie przedsiębiorców
W czwartek rano Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało, że jego funkcjonariusze zatrzymali w Łódzkiem trzech biznesmenów, uwikłanych w korupcyjny proceder, a śledztwo wykazało, że wręczali oni korzyści posłowi na Sejm RP.
W łódzkim wydziale zamiejscowym departamentu ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej trwa przesłuchanie dwóch, z trzech zatrzymanych w czwartek przez CBA biznesmenów uwikłanych w korupcyjny proceder.
Trzeci z przedsiębiorców został dowieziony do prokuratury ok. godz. 11. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zatrzymani związani są m.in. z branżą hotelarsko-gastronomiczną.
Do zatrzymań doszło w Łodzi i Konstantynowie Łódzkim. Śledztwo prowadzone przez CBA wykryło, że zatrzymani wręczali korzyści posłowi na Sejm RP. W zamian otrzymywali intratne kontrakty w spółkach skarbu państwa, to nie jedyne profity, jakie osiągnęli. Na ich rzecz zapadały także korzystne decyzje podejmowane w samorządzie łódzkim i innych instytucjach publicznych.
Funkcjonariusze CBA przeszukali mieszkania przedsiębiorców, tam zabezpieczyli materiały, które będą dowodem w sprawie. Trójka skorumpowanych biznesmenów trafi do prokuratury krajowej w Łodzi, gdzie usłyszy zarzuty. W najbliższym czasie planowane są kolejne czynności procesowe. Sprawa ma charakter wielowątkowy i jest rozwojowa.
W czwartek rano rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn informował w rozmowie z Polsat News, że Prokuratura Krajowa "przygotowuje komunikat" ws. posła, o którym mowa w komunikacie CBA.
"Chodzi o przykrycie sprawy taśm"
- Żadnych łapówek nikomu nie dałem ani nie wziąłem - powiedział poseł Niesiołowski w czwartek rano w Sejmie.
Niesiołowski podkreślił, że nie zna zatrzymanych biznesmenów. - Nie ma nazwisk - dodał.
Dopytywany o sprawę Niesiołowski wskazał, by pytać o sprawę "tych geniuszy z CBA".
- Chodzi o przykrywkę chyba Kaczyńskiego (...), jego taśmy, prosta sprawa, banalna. Wymyślili, wielka operacja - dodał.
Posłowie PO zostali zapytani o tę sprawę na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie. Marcin Kierwiński ocenił, że "służby państwowe zrobią bardzo wiele, żeby odwrócić uwagę w tych dniach od prawdziwego problemu, czyli kwestii taśm Jarosława Kaczyńskiego".
- To wzmożenie nie jest przypadkowe, ma służyć przykryciu wielkiej afery, z którą boryka się PiS. W PiS jest świadomość tego, że taśmy Kaczyńskiego, dotyczące wież Kaczyńskiego są dla tej partii niszczące - niszczą mit uczciwości i takiego bycia w polityce dla dobra wspólnego - mówił Kierwiński. Jak dodał, po ujawnieniu taśm, "widać bardzo wyraźnie", że niektórzy przedstawiciele partii rządzącej, "w polityce są po to, aby realizować przedsięwzięcia gospodarcze".
ZOBACZ TEŻ - PO składa wniosek do CBA o pilną kontrolę oświadczeń majątkowych J. Kaczyńskiego
Czytaj więcej