Zalewska: rząd nie zdecydował o podwyżkach pod presją. My je zaplanowaliśmy
- Zachęcam związki zawodowe, żebyśmy spotkali się w pół drogi, czyli proponuję 500 zł od września. W przestrzeni publicznej pojawiają się informacje, jakoby rząd zdecydował o podwyżkach pod presją. Nie, my je zaplanowaliśmy i realizujemy. Mamy zapewnienie Ministerstwa Finansów na dodatkowy miliard na podwyżki - powiedziała w programie "Wydarzenia i Opinie" minister edukacji Anna Zalewska.
Anna Zalewska po czwartkowym spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych, dotyczącym wzrostu wynagrodzeń nauczycieli mówiła, że to "kolejne dobre spotkanie, szczegółowo omówiliśmy nasze propozycje". Z kolei związkowcy po spotkaniu poinformowali dziennikarzy, że podtrzymują swoje postulaty płacowe.
- Nauczyciele powinni zarabiać więcej i to powiedział rząd w 2017 r., kiedy zapowiedział podwyżki w trzech transzach - 1 kwietnia 2018 r., 1 stycznia 2019 r i 1 stycznia 2020 r., czyli 6,5 mld. zł. Nauczyciele zasługują, żeby zarabiać więcej - powiedziała Zalewska w czwartek w "Wydarzeniach i Opiniach" w Polsat News.
Minister edukacji wyjaśniła, że wspomniane "pół drogi, to 500 zł we wrześniu w stosunku do tego co (było - red.) w marcu 2018 r.".
- Budżet już podpisany w związku z czym od stycznia w stosunku do marca ubiegłego roku to będzie 300 zł w minimalnym wynagrodzeniu - dodała.
"Większość postulatów związkowców zdążyliśmy przez trzy lata zrealizować"
Prowadzący program Piotr Witwicki zwrócił uwagę na zapowiedzi związkowców, którzy mówią, że "nie dadzą się sprowadzić do najgorzej zarabiającej grupy społecznej".
- Ja to rozumiem, przecież rozmawiamy. Większość postulatów związkowców zdążyliśmy przez trzy lata zrealizować. M.in. te, które wynikały z poprzednich lat, gdzie różnego rodzaju przywileje nauczycielom odbierano. Zapowiedzieliśmy podwyżki, realizujemy, przyspieszamy. Oprócz 2,8 mld zł jeszcze 1 mld zł, to są bardzo duże pieniądze - powiedziała Zalewska.
- Musimy niestety nadrabiać stracony czas, bo ostatnia podwyżka była w 2012 r. - dodała.
Pytana czy dobre wyniki gospodarcze Polski będą miały przełożenie na wzrost zarobków kolejnych grup zawodowych Zalewska powiedziała, że "to nie minister edukacji kształtuje wynagrodzenie, ale samorząd".
- Oprócz minimalnego wynagrodzenia, siedmiu dodatków, które wynikają wprost z tych podwyżek, za moment nauczyciele będą otrzymywać pieniądze - w styczniu, dostaną "trzynastkę" już powiększoną o ten wzrost. Jeszcze jest kilka dodatków, które są w gestii samorządów - zaznaczyła.
"Nie nadrobimy w ciągu jednego roku tych zaległości"
Prowadzący pytał czy minister edukacji jest w stanie zagwarantować, że do końca bieżącego roku szkolnego nie będzie protestów nauczycieli.
- Nauczyciele widzą wysiłek rządu. Ja rozmawiam z nauczycielami i rzeczywiście Związek Nauczycielstwa Polskiego żąda od dyrektora - bo on jest pracodawcą - 1000 zł od stycznia 2019 r. i daje mu na na to 3-5 dni. Rozmawiajmy. Nie nadrobimy w ciągu jednego roku tych zaległości, na które pozwoliliśmy, również związki zawodowe, od 2012 r. - mówiła szefowa MEN.
Przyznała, że wynagrodzenia są niesprawiedliwe. - Stąd też irytacja nauczycieli. W jednym samorządzie nauczyciel ma 20 zł za wychowawstwo, w drugim 450 zł. To przestrzeń do dyskusji - oceniła.
Odnosząc się do kwestii ewentualnego powiązania zarobków nauczycieli od wyników gospodarki Zalewska powiedziała, że proponowała dwukrotnie takie rozwiązanie i cały czas "wchodzi one w grę".
- Instytut Badań Edukacyjnych zajmie się wraz ze związkami zawodowymi strukturą wynagrodzeń nauczycieli - zapowiedziała.
Pytana o plany organizowania lekcji dot. mowy nienawiści i dyskryminacji powiedziała: - My to po prostu robimy codziennie. W podstawach programowych wychowujemy na każdej lekcji, na godzinach wychowawczych uczymy szacunku - mówiła.
Więcej odcinków programu dostępnych jest tutaj.
Czytaj więcej
Komentarze