Przyznał, że udusił żonę poduszką. Poszło o płacenie rachunków. Ruszył proces
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w czwartek proces w sprawie zabójstwa, do którego doszło po małżeńskiej kłótni. 60-letni mężczyzna oskarżony jest o uduszenie żony poduszką. Do zarzutów przyznaje się, ale twierdzi, że była to zbrodnia w afekcie.
Prokuratura oskarżyła go o to, że w maju ubiegłego roku, działając z zamiarem bezpośrednim, dokonał zabójstwa swojej żony. Podczas kłótni, używając przemocy popchnął ją na wersalkę, a tam udusił, przyciskając przez dłuższy czas do jej twarzy poduszkę. Zwłoki ukrył w dużej skrzyni stojącej w sąsiednim pomieszczeniu. Ciało matki odnalazł syn.
Kłótnia o rachunki
60-latek przyznał się, w czwartek przed sądem składał wyjaśnienia. Według przedstawionej przez niego wersji wydarzeń, doszło do kłótni o to, kto ma płacić zaległe rachunki. Małżonkowie żyli bowiem w nieformalnej separacji na różnych piętrach domu.
Mężczyzna twierdzi, że żona nie chciała zapłacić przynajmniej części zobowiązań i wszczęła awanturę nie tyle o rachunki, a o zdarzenia z przeszłości. Twierdzi też, że próbował ją uspokajać i prosił, by wyszła, ale bezskutecznie. "Żona zachwiała się i usiadła na wersalce, wziąłem poduszkę i przysunąłem do jej twarzy. Nie pamiętam, jak długo to trwało, przestała krzyczeć" - mówił przed sądem.
Powiedział też m.in., że żona "wyglądała jakby spała", a on - jak twierdził "żeby się uspokoić" - wyszedł z domu. "I czekałem nie wiem na co" - mówił. Po powrocie zwłoki przeniósł do skrzyni, wypił kilka piw i poszedł spać. W nocy obudziła go policja.
Alkoholik z wyrokiem
Nieco inaczej zeznawał w śledztwie. Również przyznał się do zabójstwa żony, ale mówił, iż działał w afekcie, czyli pod wpływem emocji. Przyznał też wówczas, że jest alkoholikiem w trakcie leczenia i ma na koncie wyrok za znęcanie się. Twierdził też, że od 7 lat ich małżeństwo było jedynie formalne.
Po złożeniu wyjaśnień przez oskarżonego, który od zatrzymania jest tymczasowo aresztowany, sąd rozpoczął przesłuchania świadków.
Czytaj więcej
Komentarze