Gowin: szlag mnie trafił, jak usłyszałem o domniemanych zarobkach w NBP
- Zarobki dyrektorów w Narodowym Banku Polskim powinny być skorelowane z poziomem zarobków na wolnym rynku - podkreślił w środę wicepremier minister nauki Jarosław Gowin. Szlag mnie trafił, jak usłyszałem o prawdziwych bądź domniemanych zarobkach niektórych ze współpracowników prezesa NBP - dodał.
Gowin w programie "Tłit" wp.pl pytany był o doniesienia na temat zarobków w NBP. - Szlag mnie trafił - przepraszam za dosadność - jak usłyszałem o tych prawdziwych bądź domniemanych - tego nie wiemy, ale się dowiemy - zarobkach niektórych ze współpracowników pana prezesa (NBP, Adama) Glapińskiego - powiedział minister.
Jak zaznaczył, nie rażą go bardzo wysokie zarobki prezesa NBP. - On stoi na czele instytucji, która odpowiada za bezpieczeństwo ekonomiczne Polaków, milionów polskich rodzin - wskazał wicepremier. Według niego w przypadku dyrektorów zarobki powinny być jednak "z poziomem zarobków na wolnym rynku". - Wydaje się, że w ten instytucji są powyżej standardów - dodał.
- Bardzo się cieszę, że moi partnerzy z obozu Zjednoczonej Prawicy przychylili się do mojego stanowiska - nie tylko zresztą mojego, takie postulaty były formułowane przez wielu polityków PiS, Solidarnej Polski czy Porozumienia - żeby jednak te zarobki ujawnić - powiedział wicepremier.
Projekt PiS będzie wiodący
Gowin nawiązał do projektu PiS zmian w ustawie o NBP, która wprowadza jawność zarobków kadry kierowniczej w banku. W nocy z wtorku na środę Sejmowa Komisja Finansów Publicznych skierowała projekt PiS oraz projekty KO-PO i Kukiz'15 w tej sprawie, do drugiego czytania w Sejmie. Podczas 5-godzinnej dyskusji posłowie ustalili, że komisja przedstawi Sejmowi wspólne sprawozdanie z trzech projektów. Wiodącym będzie projekt PiS. Do projektowanych zmian zaproponowano szereg poprawek.
Na posiedzeniu komisji obecna była również wiceprezes NBP Anna Trzecińska, która podkreślała m.in., że "każda próba, wyznaczania wskaźników, ograniczania wynagrodzenia to jest ingerencja w niezależność banku centralnego".
Zarobki Wojciechowskiej mają wynosić ok. 65 tys. zł
Przygotowane przez posłów zmiany w sposobie kształtowania płac w NBP są konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" donosiła, że zarobki Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami", czemu bank zaprzeczył.
Kilka tygodni temu zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP Ewa Raczko zapewniała podczas konferencji prasowej, że "żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wysokości ok. 65 tys. zł bądź wyższego".
Prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział, że pod ustawą dotyczącą jawności wynagrodzeń w NBP podpisze się "obydwoma rękoma".
Czytaj więcej