Wiceprezes NBP: każda próba ograniczania wynagrodzenia jest ingerencją w niezależność banku

Polska
Wiceprezes NBP: każda próba ograniczania wynagrodzenia jest ingerencją w niezależność banku
Polsat News

- Każda próba, wyznaczania wskaźników, ograniczania wynagrodzenia to jest ingerencja w niezależność banku centralnego - powiedziała we wtorek wiceprezes NBP Anna Trzecińska. Jak dodała, takie opinie Europejski Bank Centralny wysyłał do różnych krajów.

Sejmowa komisja finansów pracuje we wtorek nad trzema poselskimi projektami nowel ustaw dot. Narodowego Banku Polskiego. Chodzi o projekty przygotowane przez PiS, PO-KO i Kukiz'15. Zmiany mają dotyczyć jawności oraz ustalenia wysokości wynagrodzeń osób na kierowniczych stanowiskach w NBP.

 

 Najdalej idący jest projekt Prawa i Sprawiedliwości, który - oprócz jawności płac w Narodowym Banku Polskim - przewiduje także, że wynagrodzenie dla poszczególnych kategorii stanowisk będzie kształtował zarząd NBP, "przy założeniu, że maksymalne wynagrodzenie nie może przekroczyć 0,6-krotności wynagrodzenia całkowitego prezesa NBP".

 

Propozycję tak sformułowanego przepisu skrytykowały zarówno działające w NBP związki zawodowe, jak i wiceprezes Banku Anna Trzecińska oraz zastępczyni dyrektora departamentu kadr NBP Ewa Raczko.

 

- Każda próba, wyznaczania wskaźników, ograniczania wynagrodzenia to jest ingerencja w niezależność banku centralnego. I takie opinie Europejski Bank Centralny wysyłał do różnych krajów - powiedziała na posiedzeniu komisji wiceprezes Anna Trzecińska.

 

Jak mówiła, "chodzi tu o wynagrodzenia pracowników Narodowego Banku Polskiego, kadry, która musi być profesjonalna, ponieważ odpowiada zgodnie z art. 3 ustawy o NBP za cały obszar gospodarki. To jest polityka pieniężna, to jest system płatniczy, to jest obsługa budżetu, to jest zarządzanie rezerwami dewizowymi. Dlatego też, ta niezależność finansowa, o której tutaj za chwilę będziemy debatować, jest po prostu nie do podważenia. I nie ma możliwości wpływania" - tłumaczyła posłom.

 

"Zarząd podejmie uchwały, żeby transparentność była zachowana"

 

Jak podkreśliła, "nie chcemy, a wręcz naszym obowiązkiem jest dbać o to, żeby zachować zdolność do wykonywania powierzonego mandatu". Dodała, że ta zdolność operacyjna ma wymiar zdolności pod względem zasobów ludzkich, jak i finansowych.

 

Wiceprezes NBP wskazała, że w poselskich projektach nie ma "żadnej analizy, konsekwencji wprowadzenia tych rozwiązań".

 

- W tej chwili prowadzimy prace nad tzw. siatką płac, którą chcemy przedstawić w podziale na stanowiska na minimum i na maksimum. Chcemy to upublicznić. Zarząd podejmie takie uchwały w najbliższym czasie, tak, żeby ta transparentność była zachowana - powiedziała.

 

Wiceprezes poprosiła o czas, w którym zobowiązała się do współpracy, tak, "żeby wykonać wszystkie kwestie i przedyskutować w sposób rzetelny elementy i zasady wynagrodzenia w banku centralnym."

 

"Może odejść około 25 proc. pracowników"

 

Ewa Raczko, zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP zwróciła uwagę, że wprowadzenie ograniczenia w postaci 0,6-krotności wynagrodzenia prezesa NBP będzie skutkowało koniecznością zmiany regulaminu płac w całym banku, a ten wcześniej będzie musiał zostać skonsultowany z organizacjami związkowymi. To z kolei - jak wskazywała - może grozić patem w tej sprawie.

 

Ostrzegała też, że w wyniku proponowanych przez PiS zmian z NBP może odejść kilkaset osób. - Po naszych wstępnych analizach mogę śmiało powiedzieć, że około 25 proc. pracowników nie przyjmie nowych warunków pracy i płacy. I ta obawa dotyczy tych, którzy najlepiej zarabiają, najlepiej są opłacani, bo mają największą wiedzę i najlepsze kompetencje - powiedziała Raczko.

 

Jak dodała, osoby te już mają oferty pracy z instytucji komercyjnych, na dużo lepszych warunkach niż w NBP. - Mamy (też) grupę 330 osób, które nabyły prawa emerytalne, w tym wcześniejsze. Skorzystają z tej ustawy, w bardzo krótkim okresie - wskazywała wiceszefowa departamentu kadr NBP.

 

Zwróciła ponadto uwagę, że w miejsce tych, którzy odejdą, trzeba będzie przyjąć nowych, którzy już na wstępie, oczekują od 5 do 8 tys. zł wynagrodzenia zasadniczego. - Jeżeli chodzi o programistów, analityków, to oni śmieją się z takich stawek. Jeżeli chcemy informatyka z doświadczeniem, programistę, który potrafi programować w nowych językach, nowych kompetencjach, to on oczekuje 20 tysięcy miesięcznie zasadniczego wynagrodzenia - mówiła Raczko.

 

Zastępczyni dyrektora kadr NBP zapewniała przy tym, że uchwała zarządu Banku w sprawie wynagradzania jest publicznie dostępna. - Każdy, kto o nią poprosi, ją dostaje. My z niej nie robimy tajemnicy - podkreśliła Raczko.

 

Wiceprzewodniczący komisji Andrzej Szlachta (PiS) przekonywał, że projekt PiS nie dotyczy informatyków, czy pracowników niższych szczebli w NBP. - Wydaje mi się, pani dyrektor, że to jest chyba jakaś nadinterpretacja skutków tej ustawy - dodał poseł PiS. 

 

WIDEO: NBP nie ujawnia nagród współpracowników prezesa. Aby "nie naruszyć prawa do prywatności"

mta/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie