Był w środku płonącego samochodu. 3,5-letni Mikołaj wraca do zdrowia
3,5-letni Mikołaj, ciężko poparzony w pożarze samochodu, wraca do zdrowia. Choć czeka go długie dalsze leczenie, ma szansę na normalne życie. Dramatyczną walkę o życie i zdrowie chłopca stoczyli lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Historia Mikołaja była głośna w ubiegłe wakacje. 16 sierpnia stojąca przed sklepem w Rybniku osobowa honda z dzieckiem wewnątrz z nieustalonych przyczyn stanęła w płomieniach. Chłopca uratował ojciec, który wyciągnął go z auta. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał poparzone dziecko do katowickiego szpitala. Chłopiec przeszedł tam 9 zabiegów operacyjnych i 86 zmian opatrunku, opuścił szpital tuż przed świętami.
- Tak mały pacjent i tak rozległe i głębokie oparzenia to jest stan krytyczny. Tworzy się wstrząs i następuje niewydolność wielonarządowa, z tym trzeba sobie radzić, stale nadzorując pacjenta i wykonując nieustanne badania - relacjonował ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii GCZD dr Ludwik Stołtny.
Przeszedł 9 zabiegów operacyjnych
Dzień po wypadku stan chłopca się na tyle ustabilizował, że można go było zoperować. - Pierwszym zabiegiem było wycięcie martwicy praktycznie z całej powierzchni pleców przy pomocy noża wodnego, który strumieniem wody pod dużym ciśnieniem usuwa martwicze tkanki, oszczędzając tkanki prawidłowe. Drugi zabieg to założenie sztucznego odbytu, żeby umożliwić dziecku oddawanie stolca, jego własny odbyt był spalony. Operacja trwała 6-7 godzin, trafił znów na OIOM, gdzie rozpoczęła się kolejna walka o to, żeby on wyrównać go po tym zabiegu - powiedział koordynator centrum urazowego w GCZD dr Andrzej Bulandra.
Podczas kilkumiesięcznego pobytu w szpitalu chłopiec przeszedł 9 zabiegów operacyjnych i 86 zmian opatrunku.
- Sytuacja była krytyczna, zagrożenie życia właściwie do grudnia. Liczyliśmy się z tym, że Mikołaj może nie przeżyć. Na szczęście się udało, to ogromna zasługa zespołu anestezjologii, który go trzymał za nogi, wyrywał śmierci i stwarzał nam, chirurgom, możliwość operowania - powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej koordynator centrum urazowego w GCZD dr Andrzej Bulandra.
- Trudnych momentów było bardzo dużo. Powiem tyle - ja przyjmowałam Mikołaja. Cieszę się, że mogłam go wypisać - powiedziała anestezjolog dr Jadwiga Siemek-Mitela.
"Znosi to dzielnie, nic nie płacze"
W procesie leczenia zastosowano m.in. matrycę skórną - warstwę silikonu z naniesionymi na nią włóknami kolagenowymi pochodzenia zwierzęcego. Na tę matrycę nakładano następnie przeszczepy skórno-naskórkowego, pobrane ze zdrowych części ciała chłopca. Mikołaj przechodzi teraz codzienną żmudną rehabilitację, czeka go jeszcze zabieg laryngologiczny i odtworzenie odbytu. Rodzice Mikołaja dziękowali we wtorek lekarzom i opowiadali o rehabilitacji syna, za którą ten nie przepada, ale dzielnie ją znosi.
- Mikołaj czuje się bardzo dobrze, przechodzi badania, jest pod opieką kilku poradni, codziennie, czasem nawet dwa razy dziennie, ma rehabilitację, znosi to dzielnie, nic nie płacze - opowiadała mama chłopca. Rodzice cieszą się też z dobrego apetytu Mikołaja.
W grudniu rybnicka prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie sierpniowego pożaru samochodu, w którym trzyletni chłopiec i ratujący go ojciec doznali obrażeń. Śledczy nie stwierdzili przestępstwa, jednak zaakcentowali naganność zachowania gapiów, którzy nie pomogli poszkodowanym.
Czytaj więcej