10 lat więzienia dla matki, która zamordowała noworodka w Brwinowie
Sąd Okręgowy w Warszawie skazał 29-letnią mieszkankę Brwinowa na 10 lat pozbawienia wolności za zabójstwo nowonarodzonej córki. Kobieta twierdziła, że dziecko zmarło po porodzie, a ona próbowała je reanimować. Oskarżonej groziło dożywocie.
Jak poinformowała w poniedziałek Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie, wyrok zapadł w piątek 25 stycznia. Sędzia Anna Ptaszek skazała 29-letnią Izabelę J. za zabójstwo córki na 10 lat pozbawienia wolności, czyli o dwa lata mniej niż domagała się prokuratura. Jednocześnie kobieta została uniewinniona od drugiego zarzutu, czyli znieważenia zwłok dziecka przez porzucenie ich pod kontenerem na używaną odzież. Sąd uznał, że był to element zacierania śladów. Obrona wnosiła o uniewinnienie kobiety od obu czynów. Wyrok nie jest prawomocny.
Do zabójstwa dziecka doszło 19 stycznia ubiegłego roku w Brwinowie. Izabela J. urodziła córkę w domu, a następnie - jak wynikało z ustaleń prokuratury - wetknęła dziewczynce do ust bawełnianą chusteczkę. Dziecko się udusiło. Zbrodnia wyszła na jaw dwa dni później, gdy do Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie zgłosiła się siostra oskarżonej i powiedziała, że mieszkająca na tej samej posesji Izabela J. prawdopodobnie poroniła i potrzebuje pomocy.
Oskarżona nie przyznała się przed sądem do zabójstwa. W toku śledztwa tłumaczyła, że ciąża nie była planowana. "Mąż nic nie wiedział, ja jemu nic nie powiedziałam ani mojej matce, ani siostrze (…) bałam się, że mąż zdenerwuje się, że znów jestem w ciąży i będzie mnie bił" - zapisano w protokole. Para miała już troje dzieci. Dwoje mieszka w domu dziecka, trzecie zostało oddane do adopcji zaraz po porodzie w 2017 roku.
Izabela J. niespójnie opisywała przyjście córki na świat. Raz wyjaśniała, że dziecko urodziło się szybko, wypadło na podłogę, po kilku minutach przestało oddychać i zmarło. Później w sądzie powiedziała, że poród był ciężki, a noworodka musiała wyszarpywać za głowę. Twierdziła także, że reanimowała dziecko przez kilka minut, gdy zorientowała się, że przestało oddychać. Zwłoki wyniosła w worku na śmieci pod kontener na używaną odzież w centrum Brwinowa. Później odwołała także te wyjaśnienia, sugerując, że ciało wyniósł nieświadomy członek rodziny.
Biegła, która przeprowadzała sekcję zwłok dziecka, stwierdziła, że "noworodek urodził się żywy, z ciąży donoszonej, był dojrzały i zdolny do samodzielnego życia poza łonem matki". Ekspertka ustaliła także, że dziecko żyło około 6 godzin. Przyczyną śmierci było "gwałtowne uduszenie".
Za zabójstwo Izabeli J. groziło dożywocie
Czytaj więcej
Komentarze