Po remoncie drogi mieszkańcy mają 7 km do przystanku. Absurd na Zamojszczyźnie
- Chcemy, by przywrócono przystanek, który był kilkadziesiąt lat. Po modernizacji drogi został zabrany. Tu jest dużo ludzi starszych. Do lekarza trzeba jeździć - mówią mieszkańcy Miączyna i Kolonii Miączyn - miejscowości w woj. lubelskim. Do jesieni zeszłego roku kierowcy autobusów i busów zatrzymywali się w miejscu zlikwidowanych przystanków. Ale kontrolerzy zaczęli przewoźników karać mandatami.
- Jadąc z Zamościa od męża ze szpitala kierowca mi powiedział, że jak nie będzie policji, to się zatrzyma. Po drodze była policja i musiałam 4 km iść, a byłam z wnukiem – opowiada jedna z mieszkanek.
Zamieszanie to skutek modernizacji drogi Zamość-Hrubieszów. Po przebudowie, przystanki autobusowe w niektórych miejscach zlikwidowano lub zrobiono jedynie po jednej stronie.
Pani Marzena samotnie wychowuje niepełnosprawną 27-letnią córką. Brak przystanku utrudnił jej życie.
Kilka kilometrów ruchliwą drogą bez pobocza
- Nawet jak pojadę do miasta, to muszę wracać z zakupami i paczkami pampersów przez kilka kilometrów - tłumaczy pani Marzena.
- Przystanek jest, jak ktoś jedzie do Zamościa, ale do Hrubieszowa już nie ma. Trzeba iść do następnej wioski - mówią okoliczni mieszkańcy.
Na inny zlikwidowany przystanek narzekają także mieszkańcy Gdeszyna. Teraz, aby dostać się do swoich domów muszą wysiąść kilka kilometrów wcześniej i iść ruchliwą drogą bez pobocza i chodnika.
- Jadąc do Zamościa, nie mamy gdzie wysiąść, żeby dostać się do domu. Musimy iść 6 km. Tyle jest od przystanku do Gdeszyna - alarmują mieszkańcy Gdeszyna.
- W Horyszowie są dwa, oddalone od siebie o 200-300 metrów przystanki, żeby jechać do Zamościa. To mamy gdzie wsiąść, ale z Zamościa nie mamy gdzie wysiąść - dodają.
Wójt gminy Miączyn tłumaczy, że otrzymał informację, że aby był przystanek, to musi być zatoka, ze względów bezpieczeństwa. - Ale ta sama droga i inna gmina nie ma zatoki, a przystanek jest. Miejscowość Wilków, ta sama sytuacja (pokazuje zdjęcia). Tam może być, a tu nie. To jest dziwne - zauważa wójt Ryszard Borowski.
3 tys. zł za wysadzenie starszego pasażera
Do jesieni zeszłego roku kierowcy autobusów i busów pomagali mieszkańcom i zatrzymywali się w miejscu zlikwidowanych przystanków. Ale kontrolerzy z Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie zaczęli przewoźników karać mandatami.
- Zapłaciłem 3 tys. zł za wysadzenie starszego pasażera - mówi jeden z przewoźników.
- Też zostałem ukarany za zatrzymanie się na przystanku, który nie istnieje. Tak jest to określone. Wsiadają osoby kontrolujące, kupują bilet i odnotowują, gdzie się kto zatrzymał – dodaje inny.
- Niestety, nie możemy tylko pogrozić palcem, bo mamy obowiązek nałożenia kary. Jedynym władnym żeby zmienić tę kuriozalną, absurdalną historię jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która powinna ponownie tam postawić przystanki – tłumaczy Remigiusz Małecki z Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie.
Gminy nie stać na wybudowanie zatoki
Wójt gminy robi wszystko, aby pomóc mieszkańcom. Jednak lubelska Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nakazała właśnie wójtowi zapłacić za przystanki. Mimo, że to ona projektuje i buduje je przy drogach krajowych. Po naszej interwencji urzędnicy zmienili zdanie.
- Usiłowałem partycypować w kosztach budowy takich zatok. Tymczasem ostatnie porozumienie, które dostałem przenosi na gminę w całości koszty budowy. A za wybudowanie jednej zatoki trzeba wydać 260 tys. zł. Gminy na to nie stać - alarmuje Ryszard Borowski, wójt gminy Miączyn.
- Zrobimy tymczasowe przystanki we współpracy z władzami gminy, a przystanek czasowy będzie zbudowany naszymi siłami - zapowiada Krzysztof Nalewajko z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Lubinie.
- To są żarty z człowieka, a mam wrażenie, że to nie my jesteśmy dla nich, tylko oni dla nas - zauważa jeden z okolicznych mieszkańców
Czytaj więcej
Komentarze