"Oszustwo legislacyjne". Posłowie PO o projekcie PiS ws. jawności wynagrodzeń w NBP
Propozycja PiS nie doprowadzi do ujawnienia wysokości faktycznych wynagrodzeń w NBP - uważają politycy PO oceniając złożony przez PiS projekt noweli ws. jawności zarobków w NBP. Według nich, sprowadza się on tylko do pokazania "siatki wynagrodzeń" w NBP z ostatnich 30 lat.
W środę PiS złożył w Sejmie projekt noweli ustawy o Narodowym Banku Polskim oraz ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne.
Posłowie PO Arkadiusz Myrcha i Robert Kropiwnicki uważają, że rozwiązania zawarte w projekcie noweli nie doprowadzą do ujawnienia wysokości faktycznych wynagrodzeń w NBP.
Zdaniem Myrchy "projekt złożony przez PiS całkowicie ucieka od tematu" wysokich zarobków w NBP. Po jego wprowadzeniu - uważa polityk PO - dowiemy się tylko o "siatce wynagrodzeń" w NBP "z ostatnich 30 lat".
"Żaden Polak nie dowie się ile zarobiły bohaterki afery NBP"
- Nie ma tam mowy o tym, ile zarobiły konkretne osoby, jaki to był czas, jaki to był zakres obowiązków. Jest tylko krótka lakoniczna informacja, że taka publikacja nastąpi" - mówił Myrcha na środowej konferencji prasowej. - Czyli widać, że PiS chce ewidentnie uciec od tego tematu: ile za kadencji prezesa Glapińskiego konkretne osoby zarobiły - dodał poseł PO.
Zdaniem Myrchy zapisy zaproponowane przez PiS zaczną obowiązywać najwcześniej w 2020 r., bo dopiero wtedy nastąpi publikacja zasad nagradzania obowiązujących w 2019 r. - Dzisiaj, żaden Polak nie dowie się, ile zarobiły bohaterki słynnej już afery NBP - mówił Myrcha.
Proponowane przez PiS zmiany są konsekwencją doniesień medialnych dotyczących wynagrodzeń współpracowniczek prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" donosiła, że zarobki Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami", czemu bank zaprzeczył.
NBP: żaden z dyrektorów tyle nie zarabia
Przed dwoma tygodniami zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP Ewa Raczko zapewniała podczas konferencji prasowej, że "żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wysokości ok. 65 tys. zł bądź wyższej".
Projekt noweli zakłada, że zarząd NBP miałby kształtować wynagrodzenie dla poszczególnych kategorii stanowisk przy założeniu, że maksymalne wynagrodzenie nie może przekroczyć 0,6-krotności wynagrodzenia całkowitego prezesa NBP.
Wysokość wynagrodzeń osób zajmujących wyższe stanowiska kierownicze oraz prezesa, wiceprezesów i członków zarządu NBP oraz uchwała zarządu NBP w sprawie zasad wynagradzania pracowników NBP mają być - według projektu noweli - jawne i będą podlegać publikacji w Biuletynie Informacji Publicznej do dnia 31 marca roku kalendarzowego następującego po roku kalendarzowym, którego dotyczy publikacja.
Oświadczenia majątkowe do kierownika jednostki
Zgodnie z projektem prezes NBP w terminie 30 dni od dnia wejścia w życie nowelizacji, opublikowane w BIP mają zostać uchwały zarządu NBP w sprawie zasad wynagradzania pracowników NBP z lat 1995-2018 oraz informacja o wysokości wynagrodzenia w tych latach otrzymywanego przez prezesa NBP, wiceprezesów, pozostałych członków zarządu NBP, pracowników NBP zajmujących stanowiska dyrektora Oddziału Okręgowego, dyrektora departamentu (komórki równorzędnej) i jego zastępcy oraz osób zajmujących stanowiska równorzędne pod względem płacowym ze stanowiskiem dyrektora departamentu i jego zastępcy.
Projekt ustawy przewiduje także członkowie zarządu NBP oraz pracownicy NBP zajmujący stanowiska dyrektorskie lub równorzędne pod kątem płacowym dla dyrektora departamentu lub zastępcy dyrektora będą składać oświadczenia majątkowe kierownikowi jednostki, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i wypracowanym modelem składania oświadczeń majątkowych.
"To jest projekt o tajności wynagrodzeń"
- To jest projekt o tajności wynagrodzeń w NBP. On nie ma nic wspólnego z jawnością i ujawnianiem zarobków prezesa, członków zarządu, czy dyrektorów w NBP. (...) To jest zwykłe oszustwo legislacyjne. (...) Oświadczenia zarobkowe pozostaną tajne, bo zostaną w szafie u prezesa NBP - ocenił poseł Kropiwnicki.
Jak podkreślał, "bardzo ważne dla śledzenia tego, czy ktoś ma dodatkowe dochody, jest ujawnianie oświadczeń majątkowych funkcjonariuszy publicznych, a nie tylko ile zarobili na danym stanowisku". - To jest bardzo istotne, bo przez lata śledzenia poszczególnych oświadczeń majątkowych dochodzimy do wniosków, czy ktoś się wzbogacił ponad miarę, czy też nie - dodał.
Kropiwnicki zaznaczył, że "radni najmniejszych gmin, sędziowie sądów rejonowych" ujawniają swoje oświadczenia majątkowe, "a prezesi NBP, dyrektorzy departamentów, którzy zarabiają dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie" nie musza tego robić. - To jest pokazywanie, że tam, gdzie są PiS-owscy funkcjonariusze, to są chronieni, a tam gdzie są to funkcjonariusze publiczni, niezależnie od PiS-u, to oni muszą wszystko ujawniać - mówił Kropiwnicki.
Jednocześnie poseł przypomniał, że PO złożyła w Sejmie projekt, w którym zapisane zostało zobowiązanie "do ujawniania oświadczeń majątkowych funkcjonariuszy publicznych, a nie samych zarobków". Projekt PO - jak poinformował - przewiduje ujawnienie takich oświadczeń już za 2018 r. Kropiwnicki wezwał PiS do jak najszybszego przystąpienia do pracy nad projektem PO. "Czekamy na prawdziwą jawność, a nie tajność zarobków w NBP" - podsumował.
Czytaj więcej
Komentarze