"Takie kobiety, jak moja mama, są pokrzywdzone". Posłanka PiS krytycznie o rządowym programie
"To świadczenie nie obejmie wszystkich mam, które urodziły czworo lub więcej dzieci, a jedynie te, które nie wypracowały najniższej emerytury" - tak posłanka Anna Maria Siarkowska (PiS) skomentowała na Twitterze rządowy projekt "Mama 4 plus" dotyczące "matczynych emerytur". "Moja mama wychowała sześcioro dzieci. Moja teściowa również. Ale obie, oprócz rodzenia, ciężko pracowały zawodowo" - dodała.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował we wtorek, że rząd przyjął projekt "Mama 4 plus" - projekt ustawy przewidujący, że matki, które urodziły i wychowały przynajmniej czworo dzieci, będą miały prawo do rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego w wysokości najniższej emerytury, czyli 1100 zł brutto.
- Nasze mamy, nasze babcie są tymi siłaczkami, które dźwigają ciężar wychowania młodych Polaków i należy im się szczególna wdzięczność - uzasadnił szef rządu.
O świadczenie będą mogły ubiegać się matki, które osiągnęły wiek emerytalny 60 lat. W niektórych przypadkach świadczenie będzie przysługiwało także ojcom po osiągnięciu 65 lat. Świadczenie będzie przyznawane na wniosek osoby uprawnionej.
- To świadczenie będzie przysługiwało osobom, które nie pracują i nie mają niezbędnych środków utrzymania albo mają prawo do emerytury, ale ta emerytura jest niższa niż minimalna, która od 1 marca będzie wynosiła 1100 zł. Szacujemy, że to świadczenie będzie mogło otrzymać 65 tys. osób, które nie wypracowały tego stażu, i 20,8 tys. osób, które już pobierają emeryturę, ale jest ona niższa niż minimalna - wówczas ta emerytura będzie uzupełniona do kwoty 1,1 tys. zł brutto - mówiła w połowie stycznia minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
Termin wejścia w życie ustawy jest wyznaczony na 1 marca.
Lekarz i inżynier budownictwa
Krytyczną opinie wobec projektu wyraziła na Twitterze posłanka PiS Anna Maria Siarkowska - znana w ostatnich tygodniach z tego, że to jej Jarosław Kaczyński pogroził palcem za krytykę nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym.
Parlamentarzystka podkreśliła, że zarówno jej mama, jak i teściowa, wychowywały po sześcioro dzieci i pozostały przy tym aktywne zawodowo - jedna jako lekarz, druga jako inżynier budownictwa.
"W tej sytuacji takie kobiety jak one,są zwyczajnie pokrzywdzone - gdyby nie pracowały, to by dostały" - napisała Siarkowska.
Moja mama wychowała sześcioro dzieci. Moja teściowa również. Ale obie, oprócz rodzenia dzieci,ciężko pracowały zawodowo - jedna jako lekarz, druga jako inżynier budownictwa. W tej sytuacji takie kobiety jak one,są zwyczajnie pokrzywdzone - gdyby nie pracowały, to by dostały. https://t.co/qhdPOxGf1U
— AnnaMaria Siarkowska (@AnnaSiarkowska) 22 stycznia 2019
"Ci, którzy ciężko pracowali, otrzymują niewiele więcej"
W dyskusji z innymi użytkownikami Twittera Siarkowska zwróciła uwagę na fakt, że świadczenie "nie obejmie wszystkich mam, które urodziły czworo lub więcej dzieci, a jedynie te, które nie wypracowały najniższej emerytury".
"Tak naprawdę zamieniłby swoją obecną emeryturę na te 880 zł netto w zamian za to, że nie pracowały?" - zapytał jeden z internautów. "Proszę policzyć, przez ile lat średnio trzeba było pracować, by dostać 800 zł netto" - odpowiedziała mu posłanka.
Zdaniem Siarkowskiej, takie świadczenia powinny być przyznawane "niezależnie od tego, czy ktoś pracował, czy nie". "Bo będą osoby, które ciężko pracując przez wiele lat, otrzymają niewiele więcej" - podkreśliła.
"Proszę wyobrazić sobie, że pracował Pan ciężko rok nad jakimś projektem, poza godzinami, a Pana kolega nie. Mimo to ostatecznie on otrzymuje połowę tego, co Pan. Sprawiedliwe?" - zapytała parlamentarzystka PiS.
Proszę wyobrazić sobie, że pracował Pan ciężko rok nad jakimś projektem, poza godzinami, a Pana kolega nie. Mimo to ostatecznie on otrzymuje połowę tego, co Pan. Sprawiedliwe?
— AnnaMaria Siarkowska (@AnnaSiarkowska) 22 stycznia 2019
"To czysty socjalizm"
Jeden z internautów napisał, że "nie wszyscy są lekarzami pracownikami inżynierami". "Myślę że to świadczenie jest skierowane do osób mało zarabiających, które gdyby miały wynająć opiekunkę pracowały by tylko na nią itd." - dodał.
"W takim razie powiedzmy sobie wprost, że nie chodzi o politykę prorodzinną i promocję macierzyństwa, a o łupienie tych, którzy sobie lepiej radzą na rzecz tych, którzy nic nie robią. Takie myślenie to czysty socjalizm" - odpisała Siarkowska.
W takim razie powiedzmy sobie wprost, że nie chodzi o politykę prorodzinną i promocję macierzyństwa, a o łupienie tych, którzy sobie lepiej radzą na rzecz tych, którzy nic nie robią. Takie myślenie to czysty socjalizm.
— AnnaMaria Siarkowska (@AnnaSiarkowska) 22 stycznia 2019
"Nie miały tego komfortu i musiały pracować"
W dyskusji pod wpisem Siarkowskiej głos zabrała również działaczka Fundacji Życie i Rodzina Kaja Godek.
"Mama Pani Poseł z powodu przerw na dzieci z pewnością nie będzie miała atomowej emerytury. Za to zrzuci się na mama+ dla tych kobiet, które stać było na rezygnację z pracy zawodowej na rzecz wyłącznie wychowywania dzieci" - napisała.
Jak dodała, "na to świadczenie zrzucają się kobiety, które też być może chciały zostać z dziećmi, ale nie miały tego komfortu i musiały pracować".
Czytaj więcejMama Pani Poseł z powodu przerw na dzieci z pewnością nie będzie miała atomowej emerytury. Za to zrzuci się na mama+ dla tych kobiet, które stać było na rezygnację z pracy zawodowej na rzecz wylacznie wychowywania dzieci.#kradziez #niesprawiedliwosc
— Kaja Godek (@GodekKaja) 22 stycznia 2019