Dzik zaatakował matkę z dziećmi. Sześciolatkowi poszarpał spodnie. "Bardzo nietypowe zachowanie"
Do ataku dzika doszło przed blokiem na jednym z osiedli w Rzeszowie. Zwierzę wzięło na cel wracającą do domu matkę z dwójką małych dzieci. Sytuacja rozegrała się na oczach wielu świadków. Według weterynarza zachowanie dzika było bardzo nietypowe.
Do ataku dzika na matkę z dziećmi w wieku 6 i 10 lat doszło w piątek po południu na ulicy Strażackiej w Rzeszowie.
Zwierzę rzuciło się na dziecko
O sprawie jako pierwszy poinformował na Facebooku jeden z mieszkańców osiedla.
"Zwierzę najpierw przebiegło obok innej małej dziewczynki, stojącej na miejscowym placu zabaw i błyskawicznie podbiegło do klatki schodowej, do której wchodziła kobieta z dziećmi" - napisał świadek zdarzenia.
Z relacji internauty wynika, że matce nie udało się w porę zamknąć drzwi wejściowych do bloku i dzik zaatakował 6-letniego chłopczyka. Starsze z dzieci zdołało w porę uciec.
Przebieg wydarzeń potwierdziła matka zaatakowanego dziecka, która napisała do redakcji serwisu "Rzeszów News". Według niej o zdarzeniu została powiadomiona Straż miejska, jednak nie było z ich strony żadnej reakcji.
"Chcę potwierdzić, że do tego ataku doszło, dzik biegł prosto na nas z odległości około 30 m, po czym wdarł się do klatki i ugryzł mojego syna" - poinformowała kobieta.
"Na szczęście syn miał dwie pary spodni i dzik złapał tylko za jedną parę i nie uszkodził ciała. Zdarzenie zostało zgłoszone do Straży Miejskiej".
Według kobiety nie było ze strony strażników żadnej interwencji. "Powiadomiliśmy o zdarzeniu lekarza weterynarii. Matka chłopca dzwoniła do nas dziś i mówiła, że była z dzieckiem na pogotowiu. Chłopiec nie odniósł żadnych obrażeń. Ma tylko poszarpane spodnie" - tłumaczył dyżurny Straży Miejskiej w Rzeszowie.
Weterynarz zaniepokojony zachowaniem dzika
Powiadomiony został za to weterynarz, który zaniepokojony nietypowym zachowaniem zwierzęcia zamierza dokładnie sprawdzić okoliczne tereny.
- Dziki są raczej płochliwe i bardziej prawdopodobne jest, że uciekną na widok człowieka niż go zaatakują - wyjaśnił w rozmowie z portalem "Nowiny 24" Robert Sączawa, weterynarz, który był na miejscu zdarzenia. Według niego dzik mógł być głodny, ranny albo rozdrażniony.
Mężczyzna zwrócił również uwagę, że osiedle, na którym doszło do ataku, znajduje się w bliskim sąsiedztwie nieużytków rolnych, łąk i zarośli, które są naturalnym miejscem bytowania dzikich zwierząt.
Czytaj więcej
Komentarze