Ziobro: ustalenia pozwalały nam stwierdzić, że Stefan W. był w Warszawie
Z ustaleń śledztwa wynika, że Stefan W. miał planować spektakularne przestępstwo w Warszawie. Ustalenia pozwalały nam stwierdzić, że był on w Warszawie, mamy m.in. jego bilet lotniczy - powiedział w piątek w programie "Gość Wiadomości" minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
- Z ustaleń śledztwa, które jest prowadzone bardzo intensywnie wynika m.in. że miał on (Stefan W.) planować spektakularne przestępstwo, napad w Warszawie. Inne ustalenia wskazują, że to przestępstwo, które planował, miało być głośne, spowodować, że będzie o nim bardzo głośno i rzeczywiście ustalenia też pozwalały nam stwierdzić już dzisiaj ponad wszelką wątpliwość, że był w Warszawie, mamy m.in. bilet lotniczy, który potwierdza jego przybycie do Warszawy - powiedział Ziobro.
SOP: nie było próby wejścia na teren Pałacu
- Natomiast sam w swojej relacji wskazywał, że będąc w Warszawie udał się m.in. pod Pałac Prezydencki i że rozważał wkroczenie na teren Pałacu Prezydenckiego czy miał taki zamysł. Obowiązkiem prokuratury jest weryfikować każde słowo podejrzanego, jak i wszystkie inne dowody, które zostały zebrane w śledztwie i dlatego badamy każdą możliwą wersję wydarzeń, ale nie oznacza to, że prezydent był w jakikolwiek sposób zagrożony - dodał.
Polska Agencja Prasowa napisała w piątek, że podejrzany o zabójstwo Pawła Adamowicza próbował dostać się na teren Pałacu Prezydenckiego. Rzecznik Służby Ochrony Państwa nie potwierdził jednak, że do takiego incydentu doszło.
- Z ustaleń wynika, że Stefan W. po wyjściu z więzienia był w Warszawie, w tym przy Pałacu Prezydenckim, i mógł planować przestępstwo - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
- Znamy oświadczenie SOP i prokuratura, która jest zobowiązana opierać się nie tylko na oświadczeniach, ale przede wszystkim na twardych dowodach, wystąpiła o monitoring okolic Pałacu Prezydenckiego - samego Pałacu jak i monitoring miejski, by zbadać prawdziwość jego wyjaśnień, gdyż one w każdym calu muszą być zbadane, na ile on podaje informacje prawdziwe, a na ile manipuluje bądź konfabuluje - powiedział prokurator generalny - powiedział Ziobro.
"Prawo niestety nie jest doskonałe"
Ziobro był pytany w TVP czy Stefan W., który zabił prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, był chory i leczony psychiatrycznie już w czasie pobytu w więzieniu. Szef MS przypomniał, że Stefan W został skazany za cztery napady na banki i został ukarany karą 5,5 roku pozbawienia wolności. Mówił, że w czasie odbywania kary funkcjonariusze zauważyli jego nietypowe zachowanie i w efekcie skierowali go do szpitala w zakładzie zamkniętym, gdzie rozpoznano u niego chorobę psychiczną.
- Ta choroba psychiczna była leczona i zgodnie z dokumentacją medyczną i opinią psychiatrów, którzy go wielokrotnie badali, ta choroba się cofnęła i wrócił do normalnych warunków odbywania kary - powiedział Ziobro.
Pytany, jak to się stało, że psychicznie chory człowiek, który był zagrożeniem, wyszedł na wolność, Ziobro powiedział: "prawo niestety nie jest doskonałe; ta jednostka chorobowa, która została zdiagnozowana w przypadku tego sprawcy, jest w polskiej populacji rozpoznawana u 250 tys. ludzi". Jak podkreślił, nie można było w tym przypadku zastosować tzw. ustawy o bestiach, bo - jak zaznaczył - "z mocy ustawy wykluczone są tu przypadki chorób psychotycznych". - Więc gdyby nawet fakty były znane służbie więziennej, które wskazywałyby na duże niebezpieczeństwo z jego strony, to byłyby ograniczone możliwości działania - ocenił Ziobro.
Wyraził wdzięczność ministrowi zdrowia za inicjatywę dot. zmian w prawie, które mają w przyszłości pomóc "skutecznie badać i izolować tego typu osoby". Chodzi o możliwość wprowadzenia, orzekanego przez sąd, obligatoryjnego badania i leczenia osób, u których istnieje podwyższone ryzyko popełnienia przestępstwa po wyjściu na wolność.
"Opinie na jego temat nie wskazywały na agresję z jego strony"
Pytany, czy Stefan W. miał po wyjściu z więzienia brać leki, ale tego nie robił, Ziobro powiedział: "to, co on robił po wyjściu, to my odtwarzamy w oparciu o śledztwo". Zaznaczył, że Stefan W. "był leczony i był badany w zakładzie karnym, także po opuszczeniu oddziału psychiatrycznego i te opinie na jego temat nie wskazywały na jakąkolwiek agresję z jego strony".
- Fakt choroby też nie przesadzałbym, że musi wszystko tłumaczyć jeśli chodzi o jego zachowania przestępcze, bo wedle danych jakie mamy jest wiele osób, które są chore, ale nie stwarzają takiego zagrożenia - powiedział Ziobro. Podkreślił, że sprawa Stefana W. wymaga oceny; poinformował, że powołany został zespół biegłych psychiatrów, którzy będą starali się uzyskać wiedzę na ten temat.
Ziobro mówił także o potrzebie zmian prawnych o charakterze systemowym.
- Nie ulega wątpliwości, że poza bardzo rzetelnym i wnikliwym śledztwem, które jest niezwykle dynamicznie prowadzone, naszym obowiązkiem jest również przeprowadzić zmiany o charakterze systemowym. Tak jak było w przypadku Trynkiewicza, kiedy stwierdzono, że prawo było niedoskonałe i trzeba było zmienić ustawę, aby z powrotem taki człowiek mógł trafić do więzienia, i by kolejne osoby też były wychwycone przez system i nie mogły wyjść na wolność - zaznaczył.
- Chciałbym też zapowiedzieć kolejne inicjatywy, jeśli chodzi o zmianę przepisów kodeksu karnego wykonawczego w tym zakresie, tak aby prawo pozwalało lepiej reagować na tego rodzaju zagrożenie i sytuacje - powiedział minister.
"Powinien dostać co najmniej trzy razy tyle i siedzieć w więzieniu"
Przypomniał, że od kilku miesięcy jest gotowa nowelizacja kodeksu karnego radykalnie zaostrzająca kary za najcięższe przestępstwa. - Jest czymś, co urąga poczuciu sprawiedliwości, że za cztery ciężkie napady z bronią na banki ten bandyta dostał, jeśli biegli uznali, że był poczytalny, zaledwie pięć i pół roku pozbawienia wolności. On powinien dostać co najmniej trzy razy tyle i siedzieć w więzieniu - mówił.
Dodał też, że szef Służby Więziennej gen. Jacek Kitliński zasygnalizował potrzebę zmian dot. uprawnień funkcjonariuszy SW. - Aby nieco wzmocnić te możliwości, narzędzia pozwalające weryfikować intencje i zamiary sprawców przestępstw - powiedział minister.
- Dziś te możliwości, zwłaszcza (w odniesieniu) do sprawców, którzy odbywają karę w systemie półotwartym, są mocno ograniczone - dodał.
Zwrócił uwagę również na inicjatywę ministra zdrowia, która według Ziobry, jest bardzo cenna. Jak mówił, należy wprowadzić rozwiązania związane z ustawą o ochronie zdrowia psychicznego w stosunku do sprawców, co do których biegli wypowiadają się o możliwej chorobie.
Minister poinformował też, że Stefan W. nadal nie przyznaje się do winy. - To jest prawo każdego podejrzanego, nawet o najcięższe zbrodnie. On może kłamać, dlatego my musimy weryfikować wszystko to, co on mówi, ponieważ on może konfabulować, może wymyślać motywy, może tworzyć jakieś historie - mówił Ziobro, dodając, że takie postępowanie może wynikać z świadomych intencji Stefana W. lub też z jego choroby.
- Dlatego są powołani też i biegli, którzy towarzyszą w tych czynnościach, również z jego udziałem. Naszym zadaniem jest to wszystko zbadać - mówił.
"Chcemy wyjaśnić wszystkie możliwe wersje"
Minister podkreślił też, że na obecnym etapie postępowania w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska najważniejsze jest zebranie "całego możliwego materiału dowodowego". - Każdy dzień, każdy moment z jego życia, tak z okresu pobytu w zakładzie karnym, jak i później po wyjściu na wolność - mówił Ziobro, dodając, że w tej sprawie prokuratura "współpracuje z wszystkimi służbami".
- Chcemy wyjaśnić wszystkie możliwe wersje: czy działał sam czy też ewentualnie mógł działać z innymi osobami lub z inspiracji innych osób. Każda wersja musi być bardzo wnikliwie zbadana. To jest straszna zbrodnia, to jest tak czy inaczej psychopata, bandyta, który dopuścił się strasznego przestępstwa - podkreślił.
W niedzielę wieczorem Pawła Adamowicza zaatakował nożem w centrum miasta 27-letni Stefan W., który podczas finału WOŚP wtargnął na scenę. Samorządowiec trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie w poniedziałek po południu zmarł.
Paweł Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat. W samorządzie gdańskim zasiadał od początku jego powstania, tj. od 1990 r. W latach 1994-1998 był przewodniczącym Rady Miasta Gdańska.
Czytaj więcej
Komentarze